JLA: Amerykańska Liga Sprawiedliwości, tom 4 – recenzja komiksu

Run Amerykańskiej Ligi Sprawiedliwości autorstwa Granta Morrisona dobiega właśnie końca, pozostawiając po sobie ogólnie dobre wrażenie. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że czwarty zbiorczy tom, wydany w styczniu przez Egmont, to najlepsza z dotychczasowych odsłon tej opowieści o drużynie superbohaterów. Jeśli więc podobały Wam się poprzednie albumy, jest to dla Was pozycja obowiązkowa.

Czwarty album serwuje jeszcze więcej tego, co znamy i lubimy. Będziemy świadkami realizacji szalonego planu Lexa Luthora, który wraz z Gangiem Niesprawiedliwości dokonuje odważnego i druzgocącego w skutkach ataku na obserwatorium Ligi. Pomaga mu znany nam już doskonale Prometeusz oraz potężny generał Wade Elling, z którym spektakularny pojedynek będzie musiał stoczyć Superman. Kiedy chaos wdziera się do siedziby bohaterów, światu zagrozi też niebezpieczeństwo ze strony prastarej istoty zwanej uroczo Mageddonem. To potworne zagrożenie na kosmiczną skalę samą swoją obecnością wywołuje trzecią wojnę światową, kiedy to największe kraje w panice zwracają się przeciw sobie.

Ta dość długa historia pełna jest dynamicznych walk, okraszonych pięknymi, jaskrawymi barwami. Za ilustrację nieprawdopodobnych przygód Amerykańskiej Ligi Sprawiedliwości odpowiada jak zwykle niezmordowany Howard Porter, wspomagany przez Marka Pajarillo oraz Steve’a Scotta. Styl z trzech poprzednich tomów został więc utrzymany i jeśli do tej pory nikomu on nie przeszkadzał, nie widzę żadnych podstaw, by teraz miało się to zmienić. Mam też wrażenie, że artysta ten nabiera kunsztu z tomu na tom i chociaż ma pewne problemy z symetrią sylwetek, spokojnie mieści się w kanonie lat 90-tych, gdzie kult muskularnych herosów kwitł w najlepsze.

W społeczności miłośników komiksu echem odbiła się decyzja wydawcy o wycięciu ztego wydania blisko stustronicowego komiksu JLA: Ziemia 2, wydanego w 2003 roku na polskim rynku przez Fun Media i wznowionego niedawno w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics. Osobiście uważam, że to bardzo dobra decyzja – opowieść ta nie miała wpływu na główną linię fabularną i jeśli komuś rzeczywiście zależy, by posiadać ten komiks na półce, ma możliwość nabycia go w dwóch formach do wyboru – nowej lub archiwalnej. Dzięki temu uniknięto jeszcze większego podbicia ceny.

Na otarcie łez otrzymaliśmy za to pierwsze trzy zeszyty serii JLA: Classified, również pisane przez Granta Morrisona, ale pięć lat później. Liga staje w nich między innymi naprzeciw brutalnego goryla Grodda, oraz Nebula Mana. Uczciwie przyznam, że chociaż podobały mi się rysunki Eda McGuinnessa, znanego z serii Superman/Batman, historia zupełnie mnie nie wciągnęła, nie licząc kilku udanych momentów, takich jak sposób, w jaki głównym przeciwnik Flasha potraktował Batmana. Być może wkradł się w nią za duży chaos, a może po prostu nowsza odsłona Ligi nie mogła w moich oczach dorównać poprzedniej.

Grant Morrison, jeden z najpopularniejszych i najbardziej wpływowych komiksowych scenarzystów, stawia kropkę nad „i” i przekazuje pałeczkę kolejnym twórcom. Warto wspomnieć, że bezpośrednia kontynuacja tej serii ukazała się właśnie w ramach wspomnianego już WKKDC w historii pod tytułem Wieża Babel. Zaś spragnionym nowocześniejszego ujęcia tej grupy bohaterów proponuję zaznaczyć w kalendarzu datę 15 lutego, kiedy to ukaże się pierwsza część wyczekiwanej Wojny Darkseida, pisanej przez Geoffa Johnsa i rysowanej przez Jasona Faboka.