Jeśli miałbym wskazać najgłośniejszą premierę komiksową tego roku, a nawet i ostatnich miesięcy, byłby to bez wątpienia pierwszy tom Bradla Marka Oleksickiego i Tobiasza Piątkowskiego, komiksu mówiącego o realnym bohaterze, jakim był Kazimierz „Bradl” Leski – inżynier związany z budową legendarnego okrętu ORP „Orzeł”, lotnik i członek konspiracji. Opowiedziana tu historia nie jest suchą biografią. Fabularyzując życiorys Leskiego, Piątkowski stworzył opowieść niezwykle klimatyczną. Atmosfera czarnego kryminału jest wyczuwalna niemal w każdym kadrze, a i sam bohater należy do osobowości pasujących raczej do kina noir, niźli do standardowych, wojennych opowieści.
Tom otwiera historia o tytule Dom pełen robaków. Dynamiczna narracja, gęsta atmosfera okupowanej Warszawy i pierwsze stracie głównego bohatera z postacią, która zapewne stanie się jego nemezis w niedalekiej przyszłości. Leski przybywa do Warszawy i wstępuje do grupy konspiracyjnej – jakże jednak innej od tych związanych z ZWZ. Przypominają raczej grupę niezwykłych osobowości, która wie, jak skutecznie działać przeciw Niemcom, nie zostając rzecz jasna przez nich namierzonym. Bohaterowie tacy jak Książe czy Wujo to charaktery mające wiele do pokazania. I w przyszłości, mam nadzieję, autorzy ukażą nieco więcej szczegółów ich działalności.
Zmartwychwstanie w Szpitalu Ujazdowskim to z kolei opowieść o działaniach służb konspiracyjnych, lecz ujęta w sposób, jakiego nie powstydziliby się klasycy kryminału. Warszawska zima i szpiegowska atmosfera aż proszą się o godną ekranizację. Z tej historii ukazana została egzekucja pewnego zdrajcy, który to jest blisko powiązany w postacią głównego bohatera. To właśnie ta misterność fabuły sprawia, że Bradl to komiks na wysokim poziomie. To nie kolejna prosta opowiastka o heroicznym bojowniku o wolność, ale coś naprawdę dużo, dużo bardziej złożonego.
Strona wizualna nie pozwala przeczytać komiksu w tempie ekspresowym. Warszawa Oleksickiego przestawiona jest niczym Chicago z czasów prohibicji. Zamiast gangów mamy jednak niemieckich żołnierzy. Swą obecnością wysysają życie z Paryża Północy i wtłaczają w niego mieszankę strachu, terroru i poczucia ciągłego zagrożenia. Patrząc na Warszawę z tamtych lat nie można też nie ulec pewnej tęsknocie za architektoniczną perłą, zamieszkaną wówczas przez niezwykłych ludzi. Oleksicki skupił się jednak na przedstawieniu miasta pozbawionego atmosfery kojarzącej się wyczynami takich zawadiaków, jak generał Wieniawa-Długoszowski. Kolory przytłaczają mrokiem i nawet uliczne latarnie rzucają lichy blask, jakby miasto szykowało się na swój koniec. Nie bez znaczenia są „filmowe” ujęcia kadrów. Bradl to nie banalne prostokąciki, tylko pełna dynamiki i napięcia akcja, będąca świetnym dowodem na sensacyjność historii. Jedynym lapsusem jest dla mnie okładka, zawierająca w sobie co prawda mały i nieszkodliwy, ale jednak spoiler. Ale nie czepiając się dalej niuansów, nadmienię tylko, że chciałoby się więcej rysunków. I fabuły. I ogólnie- więcej Bradla.
Pierwszy tom nie zawiódł moich oczekiwań. Bradl udowodnił, iż rodzimy komiks może stawać w szranki z dziełami zagranicznymi i ma w sobie potencjał, by zaprezentować historyczną treść z nutą patriotyzmu w poczytny i pełen dynamiki sposób. Pod patronatem Muzeum Powstania Warszawskiego powstało bowiem dzieło realistyczne, pozbawione nadętych frazesów, lecz jednocześnie w rzetelny sposób ukazujące historię. Miejmy nadzieję, że Bradl to dzieło, które otworzy polski rynek komiksowy szerzej, a tymczasem czekajmy z niecierpliwością na następny tom.
Tytuł: Bradl tom 1
Scenariusz: Tobiasz Piątkowski
Rysunki: Marek Oleksicki
Wydawca: Egmont 2017
Liczba stron: 64
Ocena: 80/100