Wiedźmin: Stary świat. Edycja deluxe – recenzja gry planszowej

Jednym z nieistniejących zawodów, które chciałbym wykonywać, jest profesja wiedźmina. Zamiast etatu – freelancing z dwoma mieczami na plecach. Nie potrzeba ubezpieczenia zdrowotnego, bo są mikstury, które wzmacniając niemal zabijają. No, może deadline staje się wtedy dosłowny, bo albo usieczesz potwora, albo on ma obiad. Ale jak się ma szczęście, to można wpaść w oko pięknej czarodziejce… Wydawnictwo Rebel sprawiło, że moje marzenia częściowo staną się rzeczywistością w nie-wirtualnym świecie. Gra planszowa Wiedźmin: Stary świat pozwala wcielić się w zabójcę bestii, na dodatek nie tylko ze szkoły wilka, ale z pięciu cechów. Czy jednak planszówka może konkurować z legendarną komputerową trylogią od CDPR?

Elementy gry Wiedźmin: Stary świat

Na początek zaznaczam: recenzja dotyczy wersji deluxe, lecz bez dodatków jak Skellige czy Magowie. Czyli mamy figurki potworów, ale nie ma możliwości, jakie dają rozwinięcia. Na początku zaczynamy od wyboru jednego z cechów: wilka, kota, żmii, gryfa lub niedźwiedzia. Nie muszę chyba wspominać, że każdy ma konkretne umiejętności. Rozgrywka w tym wydaniu gry ma charakter rywalizacji, bez możliwości kooperacji. Bierzemy więc dwa miecze i inne wiedźmińskie akcesoria i ruszamy wyrzynać bestie.

Najważniejsza dla wiedźmina, czyli kogoś, kto żyje od zlecenia do zlecenia, jest reputacja. I tak punkty reputacji decydują o zwycięstwie. Ale z ich zdobyciem jest jak z zabijaniem potworów. Niby wystarczy kilka sprawnych cięć, ale praktyka pokazuje, że szlak wiedźmiński usiany jest wieloma niespodziankami. Naszego wiedźmina musimy rozwijać, tak aby sprostał wyzwaniom, którymi są nie tylko bój z kreaturami, ale i konkurencja z innymi cechami. Istotna jest też medytacja. Nie bez powodu w wiedźmińskim uniwersum podkreślany jest trening, który tu faktycznie czyni mistrza.

Elementy gry Wiedźmin: Stary świat

Rozwój zabójcy potworów ma klarowny, ale nie tak łatwy przebieg. Musi on być przemyślany, połączony z aktywnymi działaniami wiedźmińskimi i choć dynamika gry nie zmusza nas do główkowania nad każdym najdrobniejszym ruchem, to warto mieć chłodną głowę. Fundamentem rozgrywki są karty akcji, których na początku otrzymujemy dziesięć. Pozwalają się one przemieszczać na konkretne pola, a gdy nadchodzi pora walki, można je łączyć w konkretne schematy, pozwalające nie tylko na czystą ofensywę, ale i leczenie czy wzmocnienie, co dla graczy będzie czymś znajomym. Zbyt śmiali z nich mogą jednak łatwo doprowadzić swojego wiedźmina do wykluczenia z akcji. Niżej podpisanemu zdarzało się to notorycznie.

Sapkowski w jednej ze swoich powieści dostrzegł paradoks fachu wiedźmina. Z każdym zabitym potworem mają oni mniej pracy i w efekcie są mniej potrzebni, odchodzą w przeszłość, stają się anachronizmem. Ale nie tutaj. Tu oprócz maszkar wszelkich formatów możemy tłuc się z kolegami z konkurencji. W przypadku potworów zróżnicowanie wydaje się zbyt małe. Cała ich paleta obfituje zarówno w pomniejsze stwory, jak i te, z którymi nie dałaby sobie rady zbrojna banda. Umiejętność z karty podstawowej i niewielka, trzystopniowa skala to nie wyzwanie, jakiego oczekiwałem.

Elementy gry Wiedźmin: Stary świat

Gra nie ma jednolitej fabuły, co daje twórcom możliwość zawieszenia jej w świecie książek Sapkowskiego i gier CDPR, których logo znajduje się zresztą na pudełku. Nie ma tu grywalnych postaci Geralta, Yennefer czy Ciri. Wizerunki części ze znanych postaci pojawiają się na kartach, ale to raczej puszczenie oczka w stronę fana, niż podyktowany logiką rozgrywki ruch. Dla mnie jest to ogromny plus. Nie ma tu niespójności ze znanymi historiami. Wiedźmińskie szkoły są półżywym w książkach/grach wspomnieniem i nazwa nie jest tu przypadkowa.

Jak z jakością? Figurki bestii to idealne odwzorowanie bydląt z gier. Podoba mi się, że starano się zachować ich proporcje. Nie jest to może chirurgiczna relacja 1:1, ale taki kurduplowaty nekker jest wyraźnie mniejszy od gryfa, a i sami wiedźmini mają w tym wszystkim ludzkie proporcje. No i detale. Są wierne, proszą się jedynie o nałożenie farby… Równie dobrze jest z kartami. Gracze znający trylogię gier z Geraltem czy Gwinta na pewno rozpoznają wiele z nich.

Elementy gry Wiedźmin: Stary świat

Gra Wiedźmin: Stary świat to dobra rozgrywka dla gracza obytego w planszówkach, ale nie fanatycznie wpatrzonego w twórczość Sapkowskiego i gry video. Nie jest to coś przełomowego ani odkrywczego, ale zapewni frajdę, którą solidnie ubogacają dodatki. Co innego jednak, gdy jesteś fanem dwóch mieczy i medalionu… Wtedy cała oprawa sprawia, że rozgrywka ma wyrazistszy posmak. Może i gra nie ma konkretnej fabuły, ale cała oprawa nadaje posmak przygody na szlaku. Sama idea gry jest inicjatywą Łukasza Wożniaka z Go On Board, któremu udało się zebrać pokaźną sumę w ramach akcji crowfundingowych. Część dodatków jest zresztą na razie dostępna jedynie dla tych, którzy się do zbiórki dołożyli, co jest zrozumiałe. Warto jednak poczekać na ich rynkową premierę, bo jako zestaw gra zapowiada się genialnie, a już na etapie podstawy to dzieło szczególne.


Wiedźmin: Stary świat

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?