Pokemon GO okazał się strzałem w dziesiątkę – przynajmniej dla Nintendo, które co prawda nie było bezpośrednio zaangażowane w tworzenie gry, ale jest współwłaścicielem jednego z dwóch podmiotów odpowiedzialnych za tę produkcję. Ten prawdziwy mobilny fenomen jest dziełem Niantic Labs, należącego do firmy Google oraz Pokemon Company – będącego częściowo w rękach Nintendo. Ale to właśnie ta spółka zyskała na tym produkcie chyba najwięcej. Po pierwsze – wartość firmy prawie się podwoiła (wzrosła o ponad 17 miliardów dolarów czyli o ponad 86%). Po drugie – udało jej się przebić konkurencję w postaci dotychczas dominującego na rynku Sony. Po trzecie – pobili rekord japońskiej giełdy w tym stuleciu, pod kątem największej wartości sprzedanych akcji jednego dnia, przebijając także gigantów spoza branży gier.
Zobacz również: Hakerzy przyznają się do ataku na Pokemon GO! Szykują kolejne uderzenie?
Jest to na pewno bardzo duży sukces, biorąc pod uwagę to, że sama gra jest darmowa i opiera się na mikropłatnościach i partnerstwach z takimi sieciami jak McDonald’s, a tylko część dochodu z gry trafia do Nintendo. Popularność gry przeszła wszelkie oczekiwania, co widać chociażby na przykładzie tego, że serwery często nie wytrzymują obciążenia. Sama aplikacja stała się na tyle rozpowszechniona, że zamieniła się ona w społeczny fenomen i wiadomości związane z nią dominują na wielu serwisach, również tych nie związanych z grami.
Źródło: Gamespot.com / Ilustracja wprowadzenia: Materiały prasowe.