Za pierwszy blockbuster w erze postradzieckiej uznaje się thriller fantasy Straż Nocna z 2004 r. Jego budżet może nie robi wrażenia (4 miliony dolarów), lecz na definicyjne miano blockbustera niewątpliwie zasługuje, gdyż zarobił sporą jego wielokrotność (34 miliony dolarów). Film doczekał się dwa lata później kontynuacji zatytułowanej Straż Dzienna, która przy podobnym wkładzie finansowym zarobiła 39 milionów dolarów. Dylogia zyskała wielu fanów na świecie, a jej reżyser – Timur Bekambetov – trafił do Hollywood, gdzie kręcił pełne efektów specjalnych produkcje (Wanted-Ścigani oraz Abraham Lincoln: Łowca wampirów). W przypadku rosysjkiego kina wysokobudżetowego nazwisko tego reżysera będzie się powtarzać, gdyż nie wycofał się całkowicie z rodzimej kinematografii i pełni rolę producenta wspierającego kino rozrywkowe (m. in. Czarna Błyskawica, Hardcore Henry). Innym ważnym ośrodkiem jest także firma produkcyjna Enjoy Movies, której dwa filmy znalazły się w niniejszym zestawieniu (Mafia, Zashchitniki).
Zobacz również: recenzja filmu Hardcore Henry
Nieprzypadkowo znalazł się również w tytule artykułu Wiatr ze wschodu. Był to radziecki film propagandowy, który miał legitymizować agresję na Polskę w 1939 roku. W dzisiejszej rzeczywistości wpajanie kremlowskiej wizji świata jest przeznaczone głównie dla widza rosyjskiego, dla którego powstają widowiska wojenne (np. Stalingrad – budżet 30 mlilionów dolarów) i historyczne (np. Rok 1612 z Michałem Żebrowskim). Natomiast oczywistym kierunkiem wysokobudżetowych produkcji spod znaku science-fiction czy fantasy jest, oprócz rynku krajowego, rynek zagraniczny. I tak jak Putin posiada mocno ugruntowaną pozycję w kraju, tak w polityce zagranicznej jest przez liczne rządy izolowany. Nagły przypływ takich filmów można postrzegać więc w kategorii zwykłego ocieplania wizerunku państwa oraz symbolicznego pokazu siły państwa, ale nie można wykluczyć, iż może być podyktowany próbą dotarcia z politycznym przekazem do mieszkańców sąsiednich państw. Dopóki nie obejrzymy filmów otwartym pytaniem pozostaje, czy celem filmu wspieranego finansowo przez państwo rządzone silną ręką jest kapitalistyczny zysk finansowy, czy jednak kształtowanie poglądów wygodnych władzy. Jeśli miejsce będzie miało to drugie, to zapewne nurt taki doczeka się nazwy od urzędującego prezydenta. Tak jak kiedyś na proste kino akcji w latach osiemdziesiątych uknuto termin Reaganomatografii, tak my będziemy żyć w czasach Putinomatografii. Kino rozrywkowe, wbrew temu co wielu myśli, nie jest „czystą rozrywką”, ale również nośnikiem treści, a w szczególności takie, które finansowane jest przez państwo z mocarstwowymi ambicjami.
Na pierwszy ogień idzie film Zashchitniki (Guardians), który wzbudza najwięcej emocji wśród widzów oraz teoretycznie może stać się przykładem filmu, o którym wspominam w poprzednim akapicie. Na wstępie warto zaznaczyć, iż herosi Związku Radzieckiego nie są pierwszym rosyjskim filmem superbohaterskim. Za taki należy uważać Czarną Błyskawicę z 2009 roku. Chociaż w produkcji tej nadnaturalna moc przedstawiała się wielce nieszablonowo, bo związana była z posiadaniem… latającej czarnej Wołgi, to jednak uważni widzowie zauważą scenariuszowy schemat z filmu o Spider-Manie, który został twórczo przeniesiony w rosyjskie realia. Natomiast Zashchitniki można śmiało nazwać pierwszym superbohaterskim filmem z prawdziwego zdarzenia. Posiada wszelkie jego atrybuty: wysoki budżet (20 mln dolarów), sporo efektów komputerowych i historię o drużynie obdarzonej specjalnymi mocami, które nabyła w wyniku radzieckich eksperymentów. Film właściwie stał się sukcesem już teraz, gdyż producenci chwalą się sprzedażą praw do dystrybucji w ponad trzydziestu państwach, w tym na limitowany chiński rynek, co zapowiada najbardziej kasowy rosyjski film wszechczasów. Nawiązano również partnerstwo z Chinami, które przełoży się na powstanie drugiej odsłony filmu, w której pojawić się ma chiński superbohater.
Wizualnie Zashchitniki mają być utrzymane w stylu neo-noir, co może przypominać klimatem produkcje ze stajni DC. Jedno podobieństwo do produkcji DC film posiadł już na starcie, gdyż jego teaserowy zwiastun podzielił widzów na dwa przeciwne obozy. Najpierw sieć zalała fala szyderstwa, której obiektem była jakość efektów komputerowych (najbardziej dostało się postaci przezwanej „Niedźwiedziołakiem”), potem vlogerzy rosyjscy zaczęli produkować materiały broniące film. Kontrowersje odzwierciedlają również liczby, gdyż ilość pozytywnych „łapek” pod zwiastunem na Youtube posiada niewielką przewagę nad negatywnymi (37 tys. do 35 tys.), a na popularnym rosyjskim portalu filmowym procent „oczekiwania” na film wynosi przeciętne 59%.
https://www.youtube.com/watch?v=IeGIa5HO37Y
Zobacz również: Ukraina wprowadza embargo na rosyjskie filmy!
Inną sprawą jest fakt, iż film Sarika Andreasyana już na podstawie opisów najbardziej pasuje do bycia przykładem próby narzucania wizji świata Władimira Putina. Obecnego Prezydenta Rosji oskarża się o próby odbudowy ZSRR, czego wyrazem mają być aneksje Krymu, Abchazji i Osetii. Zashchitniki mogą być teoretycznie próbą legitymizowania imperialnych dążeń oraz symbolizować siłę Rosji. W końcu film opowiada o superbohaterach pochodzących z różnych zakątków ZSRR i posiadających moce właściwe dla danego regionu (Człowiek-Wiatr, Kobieta-Woda, Człowiek-Ziemia i Człowiek-Niedźwiedź). Podlegają oni centralnej władzy – organizacji Patriota – i tylko łącząc siły są w stanie odeprzeć niebezpieczeństwo i uratować Rosję (to tu zapewne będzie toczyć się kluczowy pojedynek). Spośród aktorów wcielających się w superbohaterów jeden jest pochodzenia armeńskiego, dwóch kazachskiego, a patrząc na imiona postaci z filmu jest bardzo możliwe, że i oni będą podobnego pochodzenia, a więc staną w obronie państwa, którego obywatelami już nie są. Pierwsi przekonają się Rosjanie, u których premiera filmu wyznaczona jest na 23 lutego 2017 roku.
W XXI wieku rosyjskie produkcje z gatunku science fiction zaliczyć można do dwóch kategorii. Pierwsza to proste kino akcji, które fantastykę naukową wykorzystują jako punkt wyjścia dla historii i swego rodzaju przynęte na widzów. Przedstawicielami tego nurtu będą między innymi inspirowany Coś Carpentera Paragraf 78, film akcji o transferze umiejętności z gry komputerowej do rzeczywistości W Grze czy korzystający z estetyki gier FPS i niedawno wyświetlany w polskich kinach Hardcore Henry. Po drugiej stronie mamy filmy dystopijne o zróżnicowanych budżetach. Na jednym biegunie jest podzielona na dwie części największa rosyjska superprodukcja Przenicowany świat (Budżet: 36 mln dolarów) w reżyserii Fiodora Bondarczuka, a na drugim skromny (budżet: 2,2 mln dolarów) Vychislitel z Vinniem Jonesem w roli drugoplanowej. Szukając wspólnych cech wszystkich wyżej wymienionych filmów na myśl przychodzi jedna. Produkcje spotkały się z mieszanymi recenzjami i opiniami widzów.
https://www.youtube.com/watch?v=LM9-TmBb7pA
O wiele gorzej odebrana została produkcja, która pojawiła się w rosyjskich kinach 1 stycznia 2016 roku, a od niedawna dostępna jest w kilku państwach na DVD. Chodzi tu o thriller science-fiction Mafiya: Igra na vyzhivanie (Mafia: Survival Game), który to jest ekranizacją i wariacją na temat fabularnej gry karciano-towarzyskiej Mafia. Budżet filmu wyniósł 12 milionów dolarów, a za jego reżyserię odpowiadał Sarik Andreasyan, dla którego było to przetarcie przed wspomnianym już Zashchitniki. Mafiya przedstawia świat przyszłości, w którym tytułowa gra psychologiczna jest najpopularniejszym show telewizyjnym na świecie, a przegrani trafiają do komputerowej symulacji, w której mierzą się ze swoimi najskrytszymi lękami. Jeśli ich nie przezwyciężą, umierają. W recenzjach podkreślany jest zmarnowany potencjał filmu, który posiadał niezłe efekty specjalne (chociaż nie zdominowały filmu, co zapowiadał zwiastun), lecz przez słabość scenariusza i mnogość bohaterów, których historie w ogóle nie wybrzmiewają, okazał się być niestrawnym dziełem.
O wiele bardziej spektakularnie zapowiada się film Coma, którego pierwszy teaser oprócz pochwał zebrał również sporo porównań do Incepcji. Ze szczególnym uznaniem wspominano o stronie wizualnej filmu, co jest ściśle związane z osobą reżysera. Jest nim debiutant Nikita Argunov, który wcześniej zajmował się pracą przy efektach komputerowych (Czyngis-Han, Spaleni słońcem 2), ale i jest jednym z producentów Zashchitniki. Widzów zaintrygował również koncept filmu przedstawiającego wydarzenia postrzegane przez umysł osoby pogrążonej w głębokiej śpiączce opowiadając historię młodego architekta, który po tajemniczym wypadku trafia do dziwnego świata, tylko częściowo przypominającego rzeczywistość, bowiem nie obowiązują w nim żadne prawa fizyki. Premiera filmu planowana jest na drugą połowę 2017 roku, lecz może się opóźnić, gdyż główne zdjęcia zostały przeniesione na sierpień-wrzesień, ze względu na konflikt harmonogramów u aktorów.
Zobacz również: pierwszy teaser filmu Coma
Niedawno wyszedł również zwiastun filmu Prityazhenie (Attraction) w reżyserii Fiodora Bondarchuka (9 kompania), którego filmy zajmują czołowe miejsce na liście najdroższych w historii Rosji (Stalingrad i Przenicowany świat). Tym razem budżet posiada skromniejszy, bo szacowany „tylko” na 6 milionów dolarów, ale informacja o przeznaczeniu Attraction do kin IMAX oraz zapowiedź filmu, w której widzimy katastrofę statku pozaziemskiej cywilizacji nie pozostawia złudzeń, iż otrzymamy kolejne kinowe widowisko. W końcu nikt przypadkiem nie otrzymuje przydomku „rosyjskiego Michaela Baya”. Film trafi do kin 26 stycznia 2017 roku.
Zobacz również: zwiastun Prityazhenie (Attraction)
Nie mniej interesująca jest kategoria filmów fantasy. To tu, jak pamiętamy, zaczęła się era blockbusterów (Straż Nocna i Straż Dzienna). Potem pojawiły się takie produkcje jak Mroczny świat (razem z koszmarnym sequelem), który zaskakiwał hybrydyzacją fantasy, horroru i wu xia oraz wysokobudżetowy (20 mln dolarów) Volkodav: Ostatni z rodu Szarych Psów, u którego znaleźć można inspiracje mitologią nordycką, słowiańską oraz Władcą Pierścieni i Conanem Barbarzyńcą. Ostatnie dwa lata przyniosły dwie ciekawe produkcje. Pierwsza to Wij (2014 r.) – przygodowe mroczne fantasy zrealizowane w 3D i z anglojęzyczną obsadą (Jason Flemyng, Charles Dance) o budżecie w wysokości 26 milionów dolarów. Druga z nich to On Drakon (2015 r.), która jest całkiem udaną pozycją z gatunku paranormal romance. Fabularnie jest luźno powiązana ze znanymi i u nas legendami o dziewicach składanych w ofierze smokowi, a skrótowo można nazwać połączeniem Zmierzchu z Wikingami.
https://www.youtube.com/watch?v=sozmbS1-PP4
Pierwsza część Wija, pomimo długiego okresu produkcyjnego, zarobiła swoje, co utorowało drogę do stworzenia sequela Podróż do Chin. Tajemnica Żelaznej Maski, który jest pierwszym rosyjsko-chińskim filmem fabularnym, a w kolejce już czeka trzecia część roboczo zatytułowana Podróż do Indii. Film ma być najdroższą produkcją w historii Rosji, a jego budżet wyniósł 2,8 miliarda rubli (ok. 42 mln dolarów). Zwiastun, który możecie zobaczyć poniżej potwierdził, że film utrzyma stylistykę poprzedniej części, czyli kina przygodowego spod znaku Piratów z Karaibów, ale z domieszką horroru. Swoje role powtórzą Jason Flemyng, Charles Dance, a nowym nabytkiem obsadowym jest Rutger Hauer. Podróż do Chin. Tajemnica Żelaznej Maski znajduje się w czołówce zestawień przedstawiających najbardziej oczekiwane filmy przez Rosjan. Data premiery: 7 lipca 2017 roku.
https://www.youtube.com/watch?v=qxcCDL2Ov00
29 grudnia 2016 roku pojawi się świąteczne fantasy Dziadek Mróz: Bitwa Magów. Po zwiastunie widzimy, że nie będzie to pocieszna komedia w stylu amerykańskiego Elfa, a poważne potraktowanie sloganu o „Magii Świąt” i pełna mroku historia o walce Dobra ze Złem. Zadanie przypomnienia o Dziadku Mrozie przyjął Aleksandr Voytinskiy, reżyser Czarnej Błyskawicy.
Zobacz również: zwiastun filmu Dziadek Mróz: Bitwa Magów
Wcześniej, bo 25 sierpnia, do kin trafi Nochnye strazhi (Guardians of the Night, Pol. Strażnicy Nocni) w reżyserii Litwina Emilisa Velyvisa (Litewski przekręt). Jest to o tyle ciekawy przypadek, iż film wydaje się być remakiem/rebootem Nocnej Straży, ale o takim stanie rzeczy nie ma żadnej informacji, co kieruje podejrzenia o plagiat filmu. Tytuł, opis fabuły (podziemne i ukryte dla zwykłych ludzi życie Moskwy, w którym istnieją wilkołaki, wampiry, czarownice , plus zwalczający je tajny oddział) oraz zwiastun budzą jednoznaczne skojarzenia. Najwidoczniej w Rosji nikt się nie przejmuje prawami autorskimi.
https://www.youtube.com/watch?v=Moo9VB5lvGo
W przypadku kina katastroficznego najbardziej znanym filmem ostatnich lat jest Metro (2012 r.) w reżyserii Antona Megerdicheva (autor wspomnianego wcześniej Mrocznego świata) i ze Swietłaną Chodczenkową (Wolverine, Mała Moskwa) w jednej z ról. Film ten kojarzyć można choćby i z tego powodu, iż produkcja ta trafiła pod koniec 2013 roku do polskich kin. Natomiast 1 grudnia 2016 roku Rosjanie obejrzą film Zemletryasenie (Earthquake, pol. Trzęsienie ziemi), który przedstawi oczyma 45-letniego Konstantina i 20-letniego Roberta trzęsienie ziemi, które w 1988 roku spustoszyło Armenię (wtedy jeszcze będącą jedną z republik sowieckich). Jego siła objęła połowę terytorium Armenii, niszcząc ponad 300 miast, zabijając 25 osób, raniąc 19 tysięcy osób i pozbawiając dachu nad głową pół miliona obywateli. Budżet filmu wyniósł 200 milonów rubli, czyli około 3 miliony dolarów. Za reżyserię odpowiada, wspominany już w artykule, Sarik Andreasyan.
https://www.youtube.com/watch?v=ijzGUahqz20
Wśród produkcji historycznych warto zwrócić uwagę na dwie. Pierwsza to Viking, czyli film ochrzczony przez zagraniczne media „rosyjską Gra o Tron”. Produkcja traktująca o początkach państwowości Rosji i jej wikińskich korzeniach (scenariusz oparto o średniowieczne źródła historyczne: staroruski latopis Powieść minionych lat, zwany również Kroniką Nestora oraz o staroskandynawskie sagi królewskie), powstała na fali popularności tematyki Wikingów, co potwierdza, iż Rosjanie trzymają rękę na pulsie i obserwują współczesne trendy. Zwiastun zapowiada sporych rozmiarów widowiskowo (budżet 13 mln dolarów) z dużą ilością brutalnych bitew. O jakość filmu zadbać powinien dobry reżyser (Andrey Kravchuk – Admirał), który skompletował ciekawą obsadę, w której obok Danilo Kozlovsky’ego (Hardcore Henry) oraz Swietłany Chodczenkowej pojawi się polski akcent – Paweł Deląg. Premiera filmu 22 grudnia 2016 roku.
Zobacz również: Viking – zwiastun filmu
Kolejna interesująca pozycja to melodramat Matilda, którego budżet wyniósł, aż 15 milionów dolarów. Tytułowa bohaterka, to Matylda Krzesińska, rosyjska baletnica polskiego pochodzenia, która otrzymała bardzo rzadko przyznawany tytuł Primabellerina assoluta. W roli tej zobaczymy Michalinę Olszańską (Córki Dancingu), uznawaną za najzdolniejszą aktorkę młodego pokolenia w Polsce. Film opowie o prywatnej sferze jej życia i romansach z trzema książętami z dynastii Romanowów, w tym z przyszłym carem Mikołajem II. Zapowiada się pozycja, która powinna zainteresować miłośników filmowych adaptacji prozy Jane Austen. Premiera filmu wiosną 2017 roku.
Zobacz również: Matilda – zwiastun filmu
Tak prezentują się najciekawsze propozycje, które można zaliczyć w poczet blockbusterów. Oczywiście patrząc na budżety wymienionych filmów przez pryzmat standardów Hollywood wielu z was się ironicznie uśmiechnie, ale jak na warunki światowe jest to już ścisła czołówka. Renesans produkcyjny rozpoczęty w pierwszej dekadzie XXI wieku, nie zatrzymał się w Rosji ani na chwilę, a niniejsze zestawienie, które dokumentuje pewną eksplozję różnorodnych gatunkowo filmów na pewno nie należy uznawać za jego szczyt. Co więcej należy spodziewać się dalszego jakościowego wzrostu.
Ilustracja wprowadzenia: kadr ze zwiastuna filmu On Drakon