Uncharted 4: Kres Złodzieja – recenzja

Powrót Króla

Po blisko 5 latach od wydania trzeciej części serii Uncharted, amerykańskie studio Naughty Dog stworzyło grę zwieńczającą przygodę poszukiwacza skarbów Nathana Drake’a. W międzyczasie spod szyldu amerykańskiego studia wyszło rewelacyjne The Last Of Us, które również zaskarbiło sobie uznanie graczy na całym świecie. Przekładana data premiery nowej odsłoby przygód Drake’a na dobre rozbudziła apetyty fanów, chcących otrzymać grę dopracowaną do granic możliwości. Trylogia, jako tytuły ekskluzywne, czyli produkcje tworzone na wyłączność konsoli PlayStation 3, były jednym z głównych motorów napędzających sprzedaż tej ówcześnie flagowej maszynki do grania japońskiego giganta. O tym, jak ważna jest dla Sony marka Uncharted, świadczy chociażby wypuszczenie Kolekcji Nathana Drake’a, czyli zremasterowanych pierwszych trzech części na potrzeby PS4. Jest to na pewno ciekawa alternatywa dla osób, które nie ograły tych tytułów na konsoli poprzedniej generacji. Popularności Uncharted pozazdrościł nawet Microsoft, który również chciał mieć na swojej konsoli kogoś w rodzaju Indiany Jones’a. Amerykańska firma wybrała jednak łatwiejszą drogę i zamiast stworzyć od zera swój cykl gier o takiej tematyce, postanowiła zakupić na określony czas prawa do innej legendy, a mianowicie przygód panny Lary Croft.

Piracki skarb i Nathan Drake. Czego chcieć więcej?

Akcja Uncharted 4: Kres Złodzieja rozgrywa się 3 lata po wydarzeniach przedstawionych w trzeciej części. Zmęczony przygodami Nathan Drake, wraz ze swoją żoną Eleną, wiedzie normalne życie z dala od czyhających na etatowego poszukiwacza skarbów niebezpieczeństw. Sielankowa atmosfera znika wraz z nieoczekiwanym pojawieniem się brata Nate’a – Sama, który przez głównego bohatera był uznany za zmarłego. Właśnie dla Sama Nathan postanawia wznowić „karierę”. Fabuła gry skupia się na poszukiwaniu zaginionego skarbu legendarnego pirata Henry’ego Avery’ego. Pod względem przedstawionej historii gra prezentuje się wyśmienicie. Widać ogromną pracę, jaką wykonali scenarzyści Naughty Dog. Wszystko zdaje się być dopracowane do perfekcji. Znajdywane podczas rozgrywki wskazówki kierująbohaterów w różne zakątki świata, gdzie muszą stawić czoła przeciwnikom, których również interesuje tajemniczy piracki skarb. Gra na pewno znajdzie uznanie wielbicieli zróżnicowanych lokacji. Mamy okazję zobaczyć m.in. ruiny starej katedry w Szkocji, czy np. zwiedzić bazar na Madagaskarze. Od chłodnej zimowej scenerii, po tropikalny las. Uncharted 4: Kres Złodzieja to historia podzielona na 22 rozdziały (plus prolog i epilog), pełna zaskakujących zwrotów akcji. Weterani serii powinni czuć się usatysfakcjonowani, gdyż cała gra aż kipi nawiązaniami do poprzednich części. Ponownie spotykamy starych dobrych znajomych, takich jak Victor „Sully” Sulivan czy wspomniana wcześniej Elena. Podczas gry pojawiają się retrospekcje głównego bohatera, w których mamy okazję zagrać młodym Nate’em, tak jak miało to miejsce w trzeciej części. Dzięki tym zabiegom, możemy poznać historię braci Drake z czasów pobytu w sierocińcu lub też przenieść się chociażby do panamskiego więzienia, by zobaczyć wydarzenia sprzed pierwszego Uncharted z perspektywy młodego dorosłego.

Wizualne i grywalne cudo

Graficznie nowe Uncharted zwala z nóg. Śmiem twierdzić, że jest to najładniejsza gra na PlayStation 4 w historii. Co prawda dostajemy jedynie 30 kl/s (ale stabilne) w rozdzielczości 1080p, jednak sama jakość wyświetlanych animacji jest w stanie zawstydzić niejedną produkcję, odpaloną na wypasionym pececie. Podczas rozgrywki nie zaobserwowałem żadnych zwolnień animacji. Wszystko po prostu działa tak, jak należy, a nawet lepiej. Mimika twarzy stoi na najwyższym poziomie. Osobiście polecam grę z oryginalnymi angielskimi głosami, bo tylko wówczas widzimy idealną synchronizację warg postaci z wypowiadanymi kwestiami. Trochę żal było rezygnować ze świetnie podkładającego głos pod Nathana Drake’a Jarosława Boberka, tym bardziej, że w poprzednie części Uncharted grałem z polskim dubbingiem. Decydujący wpływ na to miał głos Sama w polskiej lokalizacji, który, delikatnie mówiąc, słabo pasował do tej postaci. Angielski aktor bije na głowę swojego polskiego odpowiednika. Grając w Kres Złodzieja mamy wrażenie, że uczestniczymy w interaktywnym filmie, oczywiście nie w takim stopniu, jak w produkcjach studia Quantic Dream, czyli Heavy Rain czy Beyond: Dwie Dusze, które jako typowe gry-filmy nie wymagały od gracza nie wiadomo jakich umiejętności zręcznościowych. Uncharted 4, pomimo swojej filmowości, to dalej znakomita gra akcji. Konfrontacji z wrogami jest może nieznacznie mniej, niż w poprzednich częściach, ale są one za to niezwykle widowiskowe, m.in. za sprawą lin, na których Nathan fruwa niczym Tarzan, częstując swoich wrogów seriami z karabinu, czy też spadając na nich i brutalnie nokautując. Bardzo fajnie rozwiązano sprawę „pustych przelotów” bujającego się na linie Nate’a, który w momencie gotowości do skoku np. na skalną półkę, po prostu wyciąga w jej stronę rękę i wiemy, że teraz należy wykonać manewr. Niektórzy mogą narzekać na brak możliwości modyfikacji broni. Mnie osobiście to nie przeszkadzało, gdyż akcja w grze jest na tyle dynamiczna, że i tak często mamy możliwość zebrania nowej zabawki. Ulepszanie uzbrojenia, które i tak zaraz gdzieś się zostawi na rzecz innego, wydaje się po prostu bezcelowe. Podobnie jak w poprzednich częściach mamy możliwość ondalezienia różnych ciekawych przedmiotów, które są skrzętnie poukrywane w prawie wszystkich lokacjach. Oprócz dobrze znanych skarbów, kolekcjonować można również różnego rodzaju dokumenty, tj. wpisy czy inne notatki z dziennika, który prowadzi Nate. Ścieżka dźwiękowa również trzyma odpowiedni poziom. Wybór Henrego Jackmana w miejsce dotychczasowego kompozytora serii Grega Edmonsona, wprowadził pewien powiew świeżości. Nie zabrakło oczywiście głównego motywu muzycznego, jakże charakterystycznego dla serii, który w nowej aranżacji prezentuje się wyśmienicie.

Podsumowanie

Z całą pewnością Uncharted 4: Kres Złodzieja jest grą z kategorii „must have” dla każdego posiadacza konsoli PlayStation 4, a dla kogoś, kto jej jeszcze nie ma, wystarczającym pretekstem do jej zakupu. Wspaniała oprawa graficzna oraz dynamiczna akcja pościgów i strzelanin stawia tę grę na piedestale absolutnych tegorocznych hitów. Ukończyłem ją w ok. 18-19 godzin na poziomie trudności umiarkownaym, zatrzymując się naprawdę w niewielu miejscach na dłuższą chwilę.  Końcowa ocena gry, nie może być inna, jak tylko 100/100! Sam pokusiłem się o nabycie wydania kolekcjonerskiego gry, w skład którego wchodziła 30-centymetrowa figurka Nathana Drake’a, artbook oraz steelbook z grą. Wszystko razem zapakowane w naprawdę eleganckie pudło z logiem gry i charakterystyczną monetą z symbolem kapitana Avery’ego. Warto również wspomnieć o trybie multiplayer, jednak celowo pominąłem go w tej recenzji, gdyż jeszcze za słabo się z nim zaznajomiłem. Jedno jest pewne. Odebrać Uncharted 4  tytułu gry roku będzie piekielnie ciężko!

 Gra była recenzowana na platformie Playstation 4

Dziennikarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?