Nigdy nie byłem specjalnym wielbicielem japońszczyzny. Nie podchodziła mi ani surowa ryba w sushi ani małe i ekonomiczne samochodziki, ani klimat specyficznych japońskich gier. O wiele lepiej trafiały w mój gust produkcje zachodnie. Można odnieść wrażenie, że ulegałem potężnym machinom marketingowym, które napędzały sprzedaż wielkich tytułów. Jednak wysokobudżetowe produkcje po prostu są o wiele bardziej efektowne, przepełnione powalającą grafiką, efektami i bajerami, od których opada szczęka gracza.
Dlatego z dużymi obawami podchodziłem do Ys VIII: Lacrimosa of Dana, które przyszło mi ogrywać na PlayStation 4. Jeśli dodam, że nie miałem okazji (teraz mogę chyba nawet zaryzykować i napisać przyjemności) zagrać we wcześniejsze odsłony, to nie wiedziałem czego się spodziewać. Na moje szczęście gra bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i pochłonęła na wiele godzin.
Zobacz również: Harry Potter: Hogwarts Mystery – recenzja gry zmieniającej telefon w magiczną różdżkę!
Fabuła:
W fabułę nie będę się specjalnie zagłębiał, aby nie zepsuć zbędnymi spoilerami zabawy graczom. W grze wcielamy się w wojownika o imieniu Adol Christin. W wyniku pewnych niespodziewanych okoliczności nasza morska podróż zostaje przerwana, a my lądujemy na olbrzymiej (i jak się okazuje, przeklętej) wyspie. Tam rozpoczyna się właściwa część naszych przygód. Powolna eksploracja wyspy owocuje odnajdywaniem kolejnych rozbitków, o których los musimy się zatroszczyć, bo wydostanie się z wyspy to bardzo odległa perspektywa.
Mechanika rozgrywki:
Ys VIII: Lacrimosa of Dana to typowe RPG akcji. Głównym naszym zajęciem będzie eksplorowanie wyspy i walka z rozmaitymi potworami. Zwiedzając wyspę będziemy mogli nacieszyć oczy rozmaitym środowiskiem, pełnym unikalnych przeciwników. Praktycznie w każdym specyficznym obszarze znajdziemy charakterystyczny obiekt, który po odkryciu będzie później stanowił punkt szybkiej podróży dla naszej postaci.
W trakcie naszych przygód towarzyszy nam drużyna sojuszników. Jej członkowie posiadają unikalną broń i umiejętności. Rozgrywka umożliwia nam płynne przełączanie się między postaciami, jednak w danym momencie możemy sterować tylko jedną z nich. Na wyższych poziomach trudności istotne jest dobre poznanie poszczególnych kompanów i odpowiednia umiejętność wykorzystania ich atutów w walce.
Sam system walki nie jest skomplikowany. Mamy przycisk odpowiedzialny za atak. Drugim przyciskiem sporadycznie robimy uniki (turlamy się) lub blokujemy ciosy. Zamiast uników możemy także po prostu podskakiwać nad atakami przeciwnika. W arsenale każdej postaci znajdują się także unikalne skille (odblokowywane w miarę rozwoju postaci) oraz potężny ładowany atak. Pełne sterowanie bardzo łatwo opanować i nie sprawia ono problemów nawet niedoświadczonym graczom (szczególnie na niższych poziomach trudności). Prostota sterowania okazuje się atutem gry. Walczy się łatwo i przyjemnie, a sama rozgrywka daje dużo frajdy.
Zobacz również: W co grać po Pokemon GO? Najlepsze gry z technologią AR!
Aby eksploracja wyspy zbytnio nas nie nużyła, twórcy zadbali o jej urozmaicenie. Oprócz eliminowania wszystkich napotkanych na naszej drodze przeciwników zajmiemy się także poszukiwaniem skarbów, zbieraniem itemów z pokonanych przeciwników, które później wykorzystamy do realizacji misji czy craftowania. Jeśli już znudzi nas odkrywanie kolejnych zakamarków Seiren (tak nazywa się wyspa) możemy po prostu udać się na ryby lub ugotować coś pożywnego.
Zobacz również: Frantics – recenzja gry
Odrębnymi aktywnościami w trakcie rozgrywki będzie obrona naszej osady i późniejsze sekwencje rozgrywane tytułową Daną. Pierwsza z przytoczonych atrakcji będzie wymagała od nas powrotu do bazy, w której żyją odnalezieni przez nas rozbitkowie. Nasza mała społeczność będzie co jakiś czas atakowana przez hordy potworów, a naszym zadaniem będzie odparcie każdego ataku. O misjach Dany nie będę się specjalnie rozpisywał (aby nie psuć nikomu zabawy niepotrzebnymi spoilerami). Wspomnę jedynie, że będą one znacząco różniły się od rozgrywki, którą prowadzimy Adolem. Tutaj naszym głównym orężem nie będzie broń, a nasz umysł, którym będziemy musieli się posłużyć, aby rozwiązać rozmaite zagadki.
Podsumowanie:
Ys VIII: Lacrimosa of Dana bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Spodziewałem się ciężkostrawnej, specyficznej produkcji z charakterystyczną japońską grafiką. Pierwsze minuty gry dały mi złudne wrażenie, że gram w Diablo dla najmłodszych. Nic bardziej mylnego. Gra wciągnęła mnie na wiele godzi i dała sporo zabawy. Grafika bardzo mocno przypadła mi do gustu, choć w niektórych miejscach nie wyglądała najlepiej. Jednak drobne mankamenty nadrabiała klimatyczna muzyka, która idealnie wpisywała się w rozgrywkę i dawała przyjemne tło do tłuczenia przeciwników.
Przygody Adola Christina na tyle mnie zafascynowały, że jestem pewien iż z czasem sięgnę po wcześniejsze odsłony serii. Na razie jednak skupię się nad obecnie ogrywaną ósemką, którą być może nawet postaram się zcalakować. Śledząc fabułę ubolewałem jedynie nad brakiem w grze języka polskiego. Wprawdzie dialogi są prowadzone dość prostym językiem, który łatwo zrozumieć, jednak mam świadomość, że mogły mi umknąć drobne smaczki zawarte w grze. Wiem także, że dla części graczy brak naszego języka może być istotnym minusem.
Patrząc na swoje dotychczasowe doświadczenie z grą zastanawiam się, co twórcy mogli zrobić, by gra była jeszcze lepsza. I wiecie co? Niewiele przychodzi mi do głowy. Może jedynie brakło mi opcji kanapowej kooperacji. Towarzyszący głównemu bohaterowie kompani mogli być z powodzeniem sterowani przez siedzącą obok mnie moją „drugą połówkę”. Brak split screena nie jest jednak wadą gry. Jest to jedynie moja sugestia dalszego rozwoju serii. Może nawet doczekamy się takiej opcji w kolejnych częściach.
Zobacz również: A Way Out – recenzja gry ze świeżym podejściem do kooperacji
Podsumowując całą przygodę muszę przyznać, że jest to dobra i solidna gra. Stanowi bardzo ciekawą odskocznię i alternatywę dla dominujących na rynku marek. Ys VIII: Lacrimosa of Dana przypadnie do gustu nie tylko wielbicielom japońszczyzny. Nawet gracze niedoświadczeni w produkcjach z Kraju Kwitnącej Wiśni będą się przy niej dobrze bawić. Choć nie znajdziemy tu żadnych innowacyjnych rozwiązań, z którymi nie spotkalibyśmy się w innych grach tego typu, to jednak warto sięgnąć po tą pozycję, bo to naprawdę ciekawy tytuł.
Grę kupicie na stronie Kinguin.net
Gra była recenzowana na platformie Playstation 4
Ilustracja wprowadzenia: Screen z gry Ys VIII: Lacrimosa of Dana