Harry Potter: Hogwarts Mystery – recenzja gry zmieniającej telefon w magiczną różdżkę!

25 kwietnia miał być wielkim świętem fanów magii. Od tego dni posiadacze smartfonów z systemami Android i iOS mogli pobrać na swoje urządzenia grę Harry Potter: Hogwarts MysteryKilka prostych ruchów wystarczyło, aby zamienić zwykły telefon w czarodziejską różdżkę i zanurzyć się w świecie pełnym magii i znanych z książek J.K Rowling bohaterów. Z tej okazji skorzystało wielu graczy, szczególnie że grę można pobrać za darmo. Kilka dni po premierze gra miała już ponad 5 milionów pobrań (w Google Shop) i status najlepszej gry przygodowej. Czy słusznie?

Jak w każdym RPG naszą przygodę w Hogwarts Mystery rozpoczynamy od stworzenia własnej postaci. Po dokonaniu kilku fundamentalnych wyborów (bo odpowiednia fryzura ma przecież kolosalne znaczenie) odwiedza nas sowa, która przynosi zaproszenie do Hogwartu. Nim jednak dotrzemy do szkoły czarodziejów musimy zdobyć niezbędne podręczniki i zdobyć wyróżnik każdego czarodzieja – naszą magiczną różdżkę. W tym celu odwiedzimy sklep Garricka Ollivandera.

Harry Potter: Hogwarts Mystery

Zobacz również: God of War – recenzja najlepszej gry w historii PlayStation

Nie jest to pierwsza postać, którą fani książek (oraz filmów) doskonale znają. Już na samym początku widzimy profesor McGonnagal, która pisze do nas wspomniany list. Starych znajomych w grze nie brakuje. Twórcy gry zadbali o wiernych fanów i pokusili się o zatrudnienie aktorów znanych z filmów o Harrym Potterze. Ich głosy usłyszymy na korytarzach Hogwartu oraz w trakcie nauki.

Harry Potter: Hogwarts Mystery

W szkole przywita nas dobrze znany Albus Dumbledore. Głosu postaci użyczył Michael Gambon, który wcielał się w rolę Dumbledore’a w filmach “Harry Potter i Zakon Feniksa”, “Harry Potter i Książę Półkrwi”, “Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I” oraz “Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II”. Przywitanie młodych adeptów magii zakończy się Ceremonią Przydziału. Jednak to nie Tiara Przydziału podejmuje decyzję do którego domu trafimy. Ta decyzja leży w gestii gracza. Chyba nikogo nie zaskoczy fakt, ze najczęstszym wyborem jest Gryffindor.

Harry Potter: Hogwarts Mystery

Zobacz również: Far Cry 5 – recenzja gry

Później pozostaje nam już tylko rozpoczęcie nauki. W pierwszym roku poznamy tajniki czarów na zajęciach profesora Filiusa Flitwicka (głos Warwick Davis), tworzenia mikstur nauczy nas Severus Snape a zajęcia latania poprowadzi Madam Rolanda Hooch (głosu użycza Zoe Wanamaker). Kolejne lata nauki w szkole magii będą coraz trudniejsze i ciekawsze. Każdy nowy rok naszej edukacji poszerzy dostępną dla nas ilość zajęć. Wszystkie nasze aktywności pozwalają nam nie tylko zyskiwać doświadczenie, ale także zbierać punkty dla naszego domu w wyścigu o puchar. Nie raz usłyszycie kultowe „10 punktów dla Gryffindoru”.

Harry Potter: Hogwarts Mystery

Zdecydowanym plusem Hogwarts Mystery jest sposób czarowania. Gracz aby rzucić zaklęcie musi na ekranie swojego urządzenia nakreślić palcem konkretnie określony wzór graficzny. Wprawdzie takie rozwiązanie nie jest niczym przełomowym (było już stosowane w innych produkcjach), ale bardzo mi się spodobało. Ciekawy sposób na urozmaicenie rozgrywki.

Harry Potter: Hogwarts Mystery

Zobacz również: Frantics – recenzja gry

Niestety rzucanie czarów to ostatnie dobre słowa które mogę powiedzieć o Harry Potter: Hogwarts Mystery. Gra (jak na RPG) jest strasznie liniowa i nie oferuje praktycznie żadnych atrakcji. Gracz jest prowadzony po sznurku od punktu A do punktu B. Jeśli liczyliście na emocjonujące pojedynki z innymi graczami (lub przynajmniej z NPC) to grubo się rozczarujecie. Hogwarts Mystery nie oferuje żadnej rozgrywki sieciowej. Otrzymujemy jedynie kampanię dla jednego gracza, która także nie da nam szans na swobodną zabawę. Wprawdzie możemy chodzić po korytarzach szkoły, jednak nie znajdziemy na nich żadnych interesujących interakcji.

Harry Potter: Hogwarts Mystery

Podobnie sytuacja wygląda jeśli chodzi o samą rozgrywkę. Ta po prostu jest nudna. Wszystkie czynności (czy to nauka latania, warzenia eliksirów czy rzucania zaklęć) ograniczają się jedynie do bezmyślnego klikania w podświetlone miejsca. Aby nauczyć się nowej umiejętności musimy zgromadzić 5 gwiazdek. Osiągamy to poprzez klikanie w świecące się na ekranie elementy. Każde kliknięcie „pożera” nam 1 punkt energii (mamy ich na starcie około 24). I tu pojawia się problem. Zazwyczaj dość szybko posiadane przez nas punkty się kończą i to jeszcze przed uzbieraniem wymaganych gwiazdek. Informuje nas o tym specjalny komunikat, który pojawia się na ekranie. Wówczas mamy dwie możliwości. Gra automatycznie sugeruje nam wykorzystanie kryształów, które możemy wymienić na punkty energii. Jeśli nie jesteśmy w posiadaniu odpowiedniej ich ilości, możemy udać się do sklepu i … kupić je za prawdziwe pieniądze.

Harry Potter: Hogwarts Mystery

Zobacz również: W co grać po Pokemon GO? Najlepsze gry z technologią AR!

Drugim rozwiązaniem jest cierpliwe czekanie, aż nasze punkty energii się zregenerują. Jeden punkt odnawia się dokładnie cztery minuty. W praktyce oznacza to, ze po wykorzystaniu posiadanych punktów musimy odczekać prawie dwie godziny, nim będziemy mogli bawić się dalej. Istotnie wpływa to na płynność rozgrywki, a raczej zupełnie eliminuje ją z gry. Jeśli nie chcemy bezmyślnie ładować w grę pieniędzy, to nasza aktywność ogranicza się do włączenia gry na 4 minuty i później czekania przez 2 godziny, aż zregenerują się punkty energii.

Harry Potter: Hogwarts Mystery

Warto także wspomnieć, że niektóre aktywności (takie jak na przykład spotkanie z daną postacią) możemy wykonywać po upływie konkretnego czasu. Jeśli więc chcemy spotkać się z Rolandem w głównej sali, to musimy czekać od ostatniej aktywności kilka godzin. Oczywiście gra oferuje nam możliwość przyśpieszenia zabawy… jeśli zużyjemy określoną ilość kryształów (czyli znowu zapłacimy). Zatem jeśli chcemy grać płynnie i dobrze się bawić, to musimy wpompować w grę mnóstwo prawdziwych pieniędzy. Teoretycznie drobne mikropłatności nie powinny dziwić, bo w końcu gra jest darmowa i twórcy w jakiś sposób muszą na niej zarobić. Jednak model rozgrywki zaproponowany przez Jam City jest po prostu nie do przyjęcia. Gracz chcąc normalnie się bawić musiałby zainwestować w grę olbrzymie pieniądze i … zapewne skończyłby cała zabawę po kilku godzinach (z kilkoma kredytami, obciążoną hipoteką na dom i odciskiem na kciuku).

Harry Potter: Hogwarts Mystery

Zobacz również: A Way Out – recenzja gry ze świeżym podejściem do kooperacji

Chciwość twórców po prostu zabiła dobrze zapowiadającą się produkcję. Gry nie jest w stanie obronić ciekawa fabuła, magiczne uniwersum naszego ulubionego czarodzieja czy nawet zatrudnienie do dubbingu aktorów znanych nam z filmów o Potterze. Harry Potter: Hogwarts Mystery to idealny dowód na to, że licencja nawet najlepszego i najpopularniejszego bohatera nie gwarantuje sukcesu. Podejrzewam że więcej niż połowa ze wspomnianych 5 milionów osób, które pobrały grę, po godzinie zabawy odinstalowała ją z dużym rozczarowaniem i niesmakiem.

Gra w dłuższej perspektywie czasu jest po prostu nudna. Bezmyślne klikanie w podświetlone elementy nie potrafi zaangażować w zabawę gracza na długo. Brak możliwości rywalizacji z innymi graczami i długie godziny oczekiwania na odnowienie się punktów energii skutecznie zniechęcają. Dla niektórych barierą może okazać się także brak w grze języka polskiego.

Grając w Harry Potter: Hogwarts Mystery ciężko nie odnieść wrażenia, że grę zrobili chciwi mugole, którym zależało jedynie na łatwym zarobku. Niestety gracz przekonuje się o tym na każdym kroku. Lewitujące w Great Hall świece, w tym konkretnym wypadku raczej pełnią funkcję zniczy, które mają uczcić zmarnowany potencjał i pogrzebane nadzieje fanów, na dobrą grę mobilną osadzoną w świecie wykreowanym przez J.K Rowling. Aż dziwne że się nie wypalają i twórcy nie każą nam zapłacić za zapalenie kolejnych…

Harry Potter: Hogwarts Mystery

Gra była recenzowana na platformie Android 

Ilustracja wprowadzenia: Materiały prasowe

Dziennikarz

Na pełny etat bronię Galaktyki strzelając z blastera, latając X-Wingiem i wymachując mieczem świetlnym.
Później pozwalam odpocząć nadgarstkom od pada relaksując się przy lekturze ulubionych komiksów i oglądaniu filmów.
A o moje zdrowie i kondycję dbają troskliwe Pokemony, które codziennie wyciągają mnie z domu na długie spacery.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?