Przywykliśmy do oznaczeń informujących o minimalnym wieku odbiorców gier komputerowych. Przywykliśmy również do specyficznych oznaczeń mówiących nam, że w produkcji natrafić możemy na przemoc, wulgaryzmy czy sceny seksu. Teraz wszystko wskazuje na to, że kolejna kategoria dołączy do tego nie-zacnego grona, bowiem ESRB (ang. Entertainment Software Rating Board, organizacja trudniąca się w ocenianiu gier pod względem ich zawartości oraz klasyfikująca je do poszczególnych grup wiekowych odbiorców w Ameryce Północnej) ostrzega przed – uwaga! – hazardem w postaci mikropłatności, lootboxów i nie tylko. Czy to polowanie na czarownice? Może wydawać się, że tak, gdyż kryteria oceny mają być tak ogólne, że trudno będzie znaleźć grę bez wspomnianego oznaczenia.
Zobacz również: Cyberpunk 2077 ambitniejszy od Wiedźmina 3? Tak twierdzi szef CD Projekt Red
Wiele wskazuje również na to, że nawet DLC dostępne poza pudełkową edycją gry czy przepustki sezonowe także będą zaliczały się do treści przed którymi ma ostrzegać ESRB, nie wspominając tu już o wirtualnej walucie w grze czy przedmiotach możliwych do kupienia za prawdziwe pieniądze. Co ciekawsze – nasze europejskie PEGI (pol. Ogólnoeuropejski System Klasyfikacji Gier) niedawno przyznało, iż skłania się do przemyślenia tej kwestii, a więc niewykluczone, że wkrótce ofiarą tej stygmatyzacji padną także europejscy wydawcy gier.
An update on in-game purchases from your friends at ESRB: pic.twitter.com/pqmfJe0Ywz
— ESRB (@ESRBRatings) 27 lutego 2018
Z jednej strony – nie ma w tym nic złego, bo rodzice kupujący dzieciom gry video mają prawo wiedzieć co kupują. Informowanie nie może być czymś złym. Faktem jest natomiast jedno – takie szukanie kozła ofiarnego może być prologiem do kolejnej fali demonizacji multimediów tego typu, której ofiarą padną nie tylko producenci, ale i entuzjaści gier. Pozostaje jedynie czekać, kiedy to na każdym pudełku zobaczymy ograniczenia i piktogramy informujące o rzekomym promowaniu hazardu. Nawet jeśli byłby to chociażby Wiedźmin 3: Dziki Gon i to tylko dlatego, że zawiera on minigrę w postaci Gwinta…
A przecież może rozwiązanie jest gdzie indziej? Gamedev bywa bezwzględny, jak każda gałąź przemysłu – warto o tym uświadamiać. Ale może zamiast stygmatyzować produkty, wychowujmy w świadomości ich najmłodszych konsumentów i ich opiekunów?
Źródło: eurogamer.net; Ilustracja wprowadzenia/pełnego tekstu: Overwatch (2016) – screenshot