Agents of Mayhem – recenzja średniaka z potencjałem

Powiedzmy sobie szczerze: od najnowszej produkcji twórców serii Saints Row oczekiwałem wiele. Spodziewałem się, że dostanę szaloną, pełną absurdalnego humoru grę, która dostarczy mi kilkudziesięciu godzin bezbrzeżnej frajdy. Tak było w przypadku poprzednich tytułów Volition – przy dwóch ostatnich odsłonach flagowego cyklu studia bawiłem się  przednio, zauroczony tym, jak wspaniale przekraczają kolejne granice dobrego smaku i ile czystej radochy niosą. Do tej pory uważam The Third za jedną z najciekawszych produkcji poprzedniej generacji, do której bardzo często z sentymentem wracam. Czy Agents of Mayhem sprostało moim oczekiwaniom? Nie. Ale też nie należy do najgorszych i wydaje mi się, że w okresie posuchy na rynku warto po Agentów sięgnąć i wyrobić sobie własną opinię.

https://www.youtube.com/watch?v=0QTrrjL9bzk

Fabuła nie należy do najbardziej odkrywczych. Cała rzecz dzieje się w futurystycznym Seulu na jakiś czas po zakończeniu czwartej odsłony Saints Row i w uniwersum znanym z tej serii. Gracz wciela się w rolę agentów tytułowej organizacji, która ma za zadanie pokrzyżować plany złowieszczemu Doktorowi Babylonowi, który chce objąć władzę nad światem. I choć wydaje się, że to szczyt pastiszu, jest to zabieg będący jak najbardziej na miejscu i wpasowujący się w konwencję gry. Nie tylko opowieść, ale i bohaterowie to zbiorowisko motywów znanych z animacji lat 90. Ba, w grze pojawia się również całkiem sporo kreskówkowych przerywników filmowych, które tylko dodają klimatu. Całość niezaprzeczalnie ma swój urok, a fabuła zawiera parę przyzwoitych zwrotów akcji i miejscami bardzo wciąga.

Jeśli mowa o postaciach, którymi przyjdzie nam sterować – tych jest kilkanaście, a każda dysponuje innym orężem i umiejętnościami specjalnymi. Różnorodność bohaterów to jedna z największych zalet gry. Oprócz kilku bardzo archetypicznych (na przykład brodaty mięśniak ze strzelbą), gracz wcieli się również w nie do końca oczywiste postacie. Na uwagę zasługuje sposób, w jaki twórcy rozwiązali problem sterowania trzyosobowym oddziałem w produkcji, która jest przecież grą przeznaczoną dla jednego gracza: bardzo szybko można przełączać się między postaciami za pomocą (w przypadku wersji na PC) rolki myszki. Przed każdym zadaniem dobieramy skład, którym chcemy daną misję wykonać, a cały system spisuje się nad wyraz przyzwoicie i teoretycznie powinien eliminować monotonię tytułu.

scr1am

Niestety, powtarzalność to jedna z największych wad Agents of Mayhem, co może nie objawia się w bohaterach, ale w zadaniach już tak. Prawie wszystkie opierają się na dokładnie takim samym schemacie i po paru godzinach gry niesamowicie męczą. Nie pomaga wielkość Seulu, który, choć w miarę różnorodny, jest stosunkowo mały i nie oferuje zbyt wiele ciekawych aktywności pobocznych. Trzeba jednak przyznać, że swobodne latanie po otwartym mieście sprawia sporo frajdy… ale tylko pieszo, bo model sterowania pojazdami bardziej irytuje, niż bawi.

Model strzelania również nie należy do najbardziej odkrywczych, ale potrafi usatysfakcjonować. Jednak nie strzelaniem rozgrywka stoi, bo w tej kwestii na pierwszy ogień wychodzą umiejętności specjalne bohaterów. Tutaj muszę pochwalić twórców za mnóstwo świetnych pomysłów i naprawdę przyzwoite wykonanie tego aspektu, w związku z czym ogólna monotonia zaskakująco często nie przeszkadza w takim stopniu, jak można byłoby się tego spodziewać.

scr2222

Nie jest to produkcja wybitna, co widać, słychać i czuć. Zawiera sporo błędów natury technicznej, łącznie z przedziwną fizyką oraz okazjonalną koniecznością resetowania poziomu. Optymalizacja również nie należy do najcudowniejszych, ale tutaj zwalałbym winę bardziej na mój sprzęt, niż twórców. Czy Agents of Mayhem może bawić? Ano, może! Ma kilka bardzo ciekawych momentów. Poczucie humoru może nie jest najwyższych lotów i nie osiąga poziomu absurdu takiego jak Saints Row, ale jest bardzo przyjemne i pasuje do konwencji. Klimat kreskówek jest świetny, bohaterowie w większości wyraziści i sympatyczni, a fabuła wciąga i jest jednym z głównych czynników przyciągających do ekranu. Ale, niestety, z drugiej strony podczas rozgrywki mamy do czynienia ze zmarnowanym potencjałem – gdyby zaimplementowano nieco więcej różnorodnych misji i nie kazano graczowi robić nieustannie tego samego, to z czystym sercem poleciłbym tę produkcję każdemu. Jestem zmuszony jednak przez tę monotonię znacząco obniżyć ocenę, która mogła być naprawdę wysoka… Szkoda!

 

Ilustracja wprowadzenia: Materiały prasowe

Stały współpracownik

Fan Tarantino, Kubricka i Kazika. Autor "Kalesonów Sokratesa". Jedyny członek redakcji urodzony w XXI wieku.

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?