Filary Ziemi – recenzja niesamowitej gry na podstawie bestsellera

Filary Ziemi Kena Folleta to powieść w wielu kręgach kultowa. Wielowątkowa, na swój sposób epicka, do tego dopracowana i po prostu wciągająca – znalazła sobie stałe miejsce w historii literatury i na listach bestsellerów. Nie znika z księgarni od 1989 roku – a to już wyczyn – i zyskała adaptację do miniserialu z Ianem McShanem i Eddiem Redmaynem w rolach głównych oraz… do planszówki, w Polsce wydanej przez Galaktę. Ale popularność trwa dalej: teraz możemy w Filary Ziemi zagrać też wirtualnie. I z miejsca powiem Wam: to naprawdę świetna gra.

Komputerowe Filary Ziemi to połączenie typowej gry point-and-click z visual novel. Gracz może przechodzić przez lokacje, szuka w nich różnych przydatnych elementów i przedmiotów, a poza tym rozmawia z innymi postaciami, mając możliwość wyboru wersji dialogów i działań. Nie brzmi zbyt pasjonująco? Nic bardziej mylnego!

Przede wszystkim gra skupia się na fabule – a ta jest wciągająca jak niewiele innych. Nie szczędzi tragicznych wydarzeń, politycznych intryg, konieczności wyboru między lojalnością a sumieniem – ale zaczynamy tak naprawdę w skali mikro. W środku zimy rodzina Toma Budowniczego wędruje w poszukiwaniu schronienia przez zaśnieżony las. Ciężarna żona Toma rodzi syna – i umiera w połogu. Już w tym momencie opisu fani Folleta widzą różnicę w stosunku do oryginału, gdzie opowieść otwierała egzekucja pewnej kluczowej postaci – dalej różnic będzie jeszcze więcej.

Filary Ziemi 6

Kolejne wydarzenia, które obserwujemy – śmierć przeora w opactwie Kingsbridge, nowy król zasiadający na tronie Anglii, historia pewnej kobiety mieszkającej w jaskini w lesie czy uparta córka szlachcica odrzucająca zaloty nieprzyjemnego dziedzica – będą w mniej lub bardziej bezpośredni sposób powiązane z tym pozornie błahym, chociaż tragicznym wątkiem.

Jak wspomniałam na początku, Filary Ziemi to wielowątkowa i złożona powieść. Dlatego na potrzeby gry siłą rzeczy twórcy musieli ją uprościć, odrzucając czy tnąc niektóre elementy. Mimo to, jeśli sądzić po dostępnej w tym momencie pierwszej księdze (7 rozdziałach) gry, całość jest naprawdę zgrabnie spięta i oddaje sens oryginału. Dodatkowo scenariusz gry jest po prostu dobrze napisany i wciągający. Fani, którzy obawiali się płytkiej adaptacji, mogą odetchnąć spokojnie – zmiana spojrzenia jest naprawdę interesująca, a całość doskonale wykonana. Ciekawe jest także, jaki tor fabuła przyjmie dalej – jak na razie pomijany jest jeden bardzo istotny wątek z oryginału.

Filary Ziemi 3

Filary Ziemi 4

Ważnym elementem gry jest możliwość wyboru działania lub wypowiedzi postaci, którą aktualnie prowadzimy. Jest to system oparty nieco na tym znanym z visual novels – mamy do wyboru różne linie dialogowe, a często nie możemy wrócić do wcześniejszych wyborów, jeśli jakąś zastosujemy. Możemy też np. zabierać lub przeglądać przedmioty. Częściowo wpływa to na odbiór naszej postaci przez otoczenie, wsparcie udzielane jej działaniom przez postronnych czy pojawienie się konkretnej postaci drugo- i trzecioplanowej w dalszej części gry. Jednak – co może być odebrane jako wada – nie mamy możliwości zmiany głównej linii fabularnej. Czyli żona Toma zawsze umrze przy porodzie, a katedra zawsze spłonie, niezależnie od naszych wyborów. Do elementów point-and-click oraz tekstowych dodano dla urozmaicenia nieliczne minigry – gdy musimy wykonać dość precyzyjne zadanie. Nie ma jednak możliwości ich powtarzania – zadanie albo się powiedzie, albo nie, zależnie od naszej zręczności.

Obok wciągającej fabuły należy jednak postawić dwie kolejne ogromne zalety gry, które ostatecznie przesądzają o pozytywnej ocenie: animacja oraz muzyka. Piękne tła wyglądające na wykonane techniką malarską cieszą oko, czasami wręcz odciągając nas od samej rozgrywki, by przez chwilę po prostu popodziwiać. Widać tu też ogromną dbałość o detale – od strony artystycznej Filary Ziemi to naprawdę perełka. Do tego twórcy postawili na klasyczną animację, co dodatkowo buduje klimat. Wspomniana muzyka, autorstwa kompozytora filmowego Tilo Alpermanna, nie tylko tworzy niesamowitą atmosferę w grze, ale także sama w sobie jest po prostu przyjemna i świetnie wykonana.

Filary Ziemi 1

Filary Ziemi 2

Jednocześnie jest kilka niewielkich potknięć. Przede wszystkim dialogi – wersja mówiona jest angielska (tu niespodzianka – swoje kameo miał sam Ken Follet, podkładający głos Kantorowi zakonu!), a polskie dialogi pojawiają się w formie napisów. Najpierw jednak musimy odkryć, jak je włączyć… Nie ma niestety tutoriala jako takiego. Moja rada – spróbujcie nacisnąć spację od czasu do czasu.

Druga rzecz to dość stałe tempo rozgrywki: nie mamy tu zwrotów akcji w czasie rzeczywistym, pościgów, niezwykłych zadań; gra zawieszona jest gdzieś pomiędzy takimi grami jak Monkey Island a czytaniem powieści. Nie każdemu odbiorcy przypadnie to do gustu – przydałoby się więcej urozmaiceń, minigier czy animacji pełniacych rolę cutscenek.

Filary Ziemi 5

Podsumowując: Filary Ziemi w wersji elektronicznej są naprawdę udaną adaptacją. Dzięki niewielkim zmianom w fabule spodobają się tym, którzy już znają serial i/lub książkę, a wszyscy inni fani gier z rozbudowaną warstwą tekstową będą zachwyceni. Nie jest idealna, ale zasłużyła na swoją ocenę. Pozostaje tylko poczekać na kolejne dwie księgi, które mają zostać udostępnione posiadaczom gry, żeby sprawdzić, czy Daedalic Entertainment udźwignęło ciężar przeniesienia legendarnej powieści na nowe medium.

Gra została zrecenzowana na platformie PC

Stały współpracownik

Interesuję się literaturą, z dużym naciskiem na fantastykę. Robiłam konwenty, dłubię na portalach. I dużo piszę o dinozaurach. Możecie mnie poczytać w różnych miejscach, ostatnio na blogu MatkaPrzełożona.wordpress.com

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?