Elizabeth Olsen na chwile obecną pożegnała się z Marvel Cinematic Universe, ale kto wie na jak długo? Aktorka ma jednak mały niesmak po tej roli, a głównie przez fanów i przez to jak ją nazywają.
Aktorka przyznała, że nie lubi gdy jej fani nazywają ją mamą. Wyznała to w rozmowie z Lionsgate TV. Termin ten ma powiązania z pewnymi podsekcjami społeczności queer, ale aktorka nie rozumie tego.
Mamy mały konflikt z fanami. Słyszałam, że to pieszczotliwe określenie. Mimo to, mam wrażenie, że Internet jest pełen 12-latków. Nie chcę nikogo urazić, ale nie rozumiem. I wcale nie jestem taka stara! Moi przyjaciele próbowali mi wytłumaczyć, że to coś dobrego? Nie jestem pewna. Chyba matki są wspaniałe, ale nie wiem. Czuję się staro, bo myślę, że ludzie, którzy tak mówią, muszą być dużo młodsi.
Jest to bardzo ciekawa wypowiedź, gdyż jeszcze nie dawno, Olsen twierdziła, że podoba jej się to określenie.
Opis serialu, w którym obecnie gra Lizzie:
Dwie chodzące do kościoła pary wiodą pozornie spokojne życie w małym miasteczku w Teksasie. Skrywają jednak sekrety, które prowadzą do tragedii. W obsadzie znaleźli się: Elizabeth Olsen, Jesse Plemons, Lily Rabe, Patrick Fugita, Krysten Ritter, Tom Pelphreya, Keir Gilchrist i Elizabeth Marvel. Miniserial jest inspirowany książką Evidence of Love: A True Story of Passion and Death in the Suburbs oraz serią artykułów publikowanych w Texas Monthly (“Love & Death in Silicon Prairie,” Part I & II).
Źródło: thedirect.com / ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe