Zawsze szczera i nieprzewidywalna, nieprawdaż? Cate Blanchett, dwukrotna zdobywczyni statuetki Oscara, w trakcie swojej kariery niejednokrotnie przedstawiała się nam jako osoba o bezpośrednim i nie owijającym w bawełnę stylu wypowiedzi. Nie inaczej było podczas wieczornego programu The Late Show Stephena Colberta (stacja CBS), w którym aktorka jasno i wyraźnie dała do zrozumienia, iż jej kompas moralny jest usytuowany we … własnej waginie!
Zobacz również: Rock’n’roll czyli Marion Cotillard zostaje blacharą
We wspomnianej rozmowie ze Stephenem Colbertem, Cate Blanchett poruszyła temat sztuki Antona Czechowa o tytule The Present (oryginalnie Płatonow), w której przyjdzie jej wystąpić na Broadwayu. W bardzo doniosły sposób opisała ona możliwość obcowania z dziełem słynnego rosyjskiego nowelisty, przyznając między innymi, że sztuka ta – podobnie jak życie – opiera się na prawidłowo skonfigurowanym kompasie etycznym:
Wszystko rozbija się o postęp w życiu, o doświadczenia i naukę z niego płynące, o ukształtowanie własnego kompasu moralnego i w konsekwencji o to, jak dobroć oraz człowieczeństwo umiejscawia się w tym brutalnym świecie.
Sama się o to prosiła. Cate Blanchett po prostu sama się o to prosiła, albowiem gospodarz zwyczajnie nie mógł przejść obok możliwości zadania TEGO pytania obojętnie. Usilnie starał się on zatem wyłuskać od aktorki opinię odnośnie jej kompasu moralnego oraz gdzie – jej zdaniem – znajdziemy ową dobroć i człowieczeństwo w tym brutalnym świecie. Odpowiedź nie pozostawia jakichkolwiek wątpliwości:
Znajduje się on w mojej waginie.
Powyższy komentarz – jak z resztą możecie się domyślić – wzniecił gromki aplauz wśród zgromadzonej w studiu widowni, wobec której Blanchett nie pozostała dłużna. Zachowując autoironię wstała z miejsca, podziękowała za wsparcie i powróciła do zażartej dyskusji ze Stephenem Colbertem. Choć cała ta sytuacja miała żartobliwy charakter, to biorąc pod uwagę zaangażowanie aktorki w aktywny sprzeciw względem „seksistowskiej polityki Hollywood” można uznać, iż niniejsze słowa były pewnym prztyczkiem w nos możnych przemysłu filmowego. Tak czy owak dla takich właśnie momentów warto parać się dziennikarstwem – nigdy nie wiesz kiedy ktoś palnie coś niespodziewanego!
Źródło: independent.co.uk / Ilutracja wprowadzenia: materiały prasowe