Terrifier 2 opowiada o dalszych losach czarnobiałego klauna, po wydarzeniach z pierwszej części filmu. Antagonista trafia do innej miejscowości, aby tam w Haloween znowu dobrze się bawić. Tym razem nawet nie sieje spustoszenia sam. W każdym razie na jego drodze staje rodzina po tragicznych przeżyciach, która nie tylko będzie musiała poradzić sobie z przyszłością, ale także z przeszłością. Kto lepiej spędzi ten mroczny czas? Czy będą to ponurzy protagoniści czy pewien pocieszny niegroźny clown?
Główny antagonista o imieniu Art the Clown to najjaśniejszy element filmu i jego najgrubszy i najsilniejszy filar. Skrada on każdą scenę swoimi minami i zachowaniem. Niektóre sekwencje mimo swojego mroku mogłyby być wykorzystywane jako osobne materiały – krótkie skecze o mocnym zabarwieniu czarnym humorem . Nie do końca wiemy co nim kieruje, ale masakra jakiej dokonuje na każdym kroku i pocieszna mina, którą wówczas robi to w połączeniu coś niesamowitego.
Terrifier 2 to już od pierwszych sekwencji pełna jazda bez trzymanki. Dobrze o tym wiedzieli organizatorzy Splat! Film Fest, którzy to przed filmem, zaopatrzyli widzów w papierowe woreczki. Na szczęście, nikt akurat podczas mojego seansu nie wykorzystywał ich. Zaznaczam, podczas mojego. W każdym razie produkcja ta jest raczej dla masochistów, albo osób które lubią patrzeć na makabryczne sceny. Dla mnie osobiście jedne z najdziwniejszych sekwencji, to były te które wcale nie zawierały motywów mordu. Ja osobiście wiedziałem na co się przygotować psychicznie, ale mimo to sam już pod koniec miałem trochę dość. I to nawet nie chodziło o widok krwi i zdeformowanych ciał, a zawikłanie historii. Dodatkowo przy tak dużym kalibrze te dwie godziny to jednak trochę za dużo, nawet dla widzów mocno oderwanych od rzeczywistości.
Terrifier 2 to produkcja niejednoznaczna i to nie tylko dlatego, że jest po prostu niezdrowa dla widza. Większość scen zapada w pamięć, zwłaszcza tych ciekawych, z czasem jednak nabiera się raczej dystansu. Czy ktoś mógłby wymienić Terrifiera 2 w gronie ulubionych dzieł filmowych? Raczej nikt normalny. Większość dobrze pamiętanych horrorowych antagonistów urodziło się w produkcjach klasy B. Czy i Art trafi do tego panteonu? Nie wiadomo, w każdym razie sam Terrifier jest czymś obok czego na pewno nie można przejść obojętnie, lepiej uciec.
Ilustracja wprowadzenia: materiały promocyjne