Jeżeli wierzyć bowiem pierwszym opiniom zamieszczonym w sieci, czeka nas co najmniej jeden z najlepszych filmów tego roku. W głównej mierze chwalona jest niesamowita, fotorealistyczna technika tworzenia modeli postaci, dzięki której można się poczuć niemal tak, jak na filmie przyrodniczym. Co więcej, tym razem niemal całkowita odtwórczość miała wyjść produkcji na dobre, gdyż dzięki temu Favreau pięknie uchwycił ducha oryginału.
Bardzo chwaleni są też aktorzy podkładający głos pod znane nam postacie, szczególnie Billy Eichner i Seth Rogen jako Timon i Pumba. Wśród nielicznych, drobnych zarzutów znajdą się uwagi odnośnie tego, że nie każda piosenka jest na poziomie tego, co widzieliśmy w animacji. Ale w ogólnym rozrachunku możemy być chyba nieco spokojniejsi przed pójściem do kina i Król Lew rzeczywiście może być bodaj pierwszą tego typu produkcją, która spełni oczekiwania.
Simba to młody następcą tronu, którego ojcem jest król Mufasa. Nie wszyscy mieszkańcy królestwa cieszą się jednak z jego narodzin. Następcą Mufasy miał być jego brat – Skaza, który nie odpuści dopóki nie zdobędzie należnej mu władzy. Knując spisek i posuwając się do zdrady, doprowadza do tragedii, w wyniku której to jemu przypada w udziale tron. Simba zostaje wygnany. Pozostaje jednak wierny naukom swojego ojca, Mufasy, biorąc do serca swoje królewskie przeznaczenie. Z pomocą dwójki nowopoznanych przyjaciół zamierza odzyskać należne dziedzictwo. Wcześniej musi jednak odszukać swoją drogę ku dorosłości.
Król Lew będzie miał swoją premierę 19 lipca 2019 roku.
Źródło: The Hollywood Reporter / Ilustracja wprowadzenia: Disney