Jak wiadomo, film Aquaman i Zaginione Królestwo zdążył przejść długi okres zdjęciowy po tym, jak Warner Bros. podjęło decyzję o zakończeniu DC Extended Universe (DCEU). Ma to na celu start DCU pod kierownictwem Jamesa Gunna. Sequel Aquamana jest zatem ostatnią produkcją ze starej linii filmów DC.
Jednym ze skutków tej decyzji było usunięcie postaci Bruce’a Wayne’a w wykonaniu Michaela Keatona z produkcji. Początkowo mówiono, że Keaton miał kontynuować swoją rolę Mrocznego Rycerza po występie w filmie Flash, stając się swego rodzaju odpowiednikiem bohatera, jakim w MCU był Nick Fury. Jego zadanie miało polegać na zebraniu grupy bohaterów, by przygotować ich na zbliżający się Kryzys.
Zamiast Keatona, w oryginalnej wersji filmu miał pojawić się Batman Bena Afflecka, gdyż oryginalna wersja filmu wymagała obecności Mrocznego Rycerza. Jednakże, gdy obraz trafił do kin, reżyser James Wan i Warner Bros. zdecydowali, że najlepszym rozwiązaniem będzie całkowite usunięcie Batmana i uczynienie sequela filmem samodzielnym.
W niedawno udzielonym wywiadzie z UPI promującym nadchodzący film pt. Wanted Man, Dolph Lundgren ujawnił, że prace zdjęciowe zmieniły znacznie więcej niż usunięcie cameo.
Moim zdaniem oryginalny scenariusz był świetny. Byłem w nim większą częścią, a Amber Heard również miała większą rolę. Studia zdecydowały, tak mi się wydaje, aby po prostu nakręcić wiele nowych scen, próbując odbudować nieco inną fabułę. To trudne, bo nie można nakręcić od nowa całego filmu.
Aktor jednak stara się nie przejmować zaistniałą sytuacją i podchodzi do niej na chłodno.
Gdy rozpoczyna się dodawanie różnych elementów fabularnych do czegoś, co miało jedność i działało, mogą nastąpić kłopoty. Było to trochę frustrujące dla mnie. Czułem się trochę rozczarowany, ale życie idzie dalej.
Źródło: UPI / Ilustracja wprowadzenia: kadr z filmu Aquaman