Obecnie szczególnie głośno jest o zapowiadanym powrocie Daisy Ridley do roli Rey Palpatine (lub – jak sama bohaterka z jakichś powodów uparcie utrzymuje – Skywalker) w nowej produkcji przedstawiającej losy galaktyki po Skywalker. Odrodzenie. Z innych postaci, istnieje możliwość, że powrócą nam Finn i Poe Dameron, którzy w końcu przeżyli wojnę – zakładając oczywiście, że John Boyega i Oscar Isaac wyrażą zainteresowanie dalszą współpracą. Jak wiemy, Ben Kylo Ren Solo (Adam Driver) zginął śmiercią bohatera, aczkolwiek warto mieć jednocześnie na uwadze to, że jeśli jest akurat tak potrzeba, nikt w tym świecie nie umiera ostatecznie. Jeżeli zatem byłaby taka potrzeba, raczej nie mielibyśmy specjalnych wątpliwości co do powrotu naszego antybohatera.
Ale w tym przypadku chyba raczej nie ma co na to specjalnie liczyć. Głos bowiem zabrał sam gwiazdor. W trakcie podcastu SmartLess poruszono sprawę możliwego powrotu do roli Kylo. Driver odpowiedział, że nie będzie już uczestniczyć w nowych przygodach Rey i spółki, jako że to koniec historii jego postaci.
Gwiezdne Wojny były dla mnie wyczerpującym doświadczeniem… bardziej wyczerpującym, niż powinny być. – dodaje, przyznając, że rozmach tudzież narzucone tempo przedsięwzięcia nie do końca mu pasowały.
W zeszłym miesiącu dowiedzieliśmy się, że Kylo Ren nie miał być pierwotnie wewnętrznie skonfliktowanym antyherosem. Wedle wcześniejszych założeń, Adam Driver miał wprowadzać coraz bardziej mrocznego antagonistę
Jak przyznał aktor, ideą J.J. Abramsa było uczynienie z podróży Kylo lustrzanego odbicia Vadera. Ten ostatni rozpoczął mocno, jako prawdziwy akolita Ciemnej Strony, by z czasem coraz bardziej słabnąć – podczas gdy jego wnuk był emocjonalnie rozchwiany, ale dopiero stopniowo miał rosnąć w siłę. Być może była to jedna z przyczyn sprawiających, że Driver koniec końców znużył się tym manewrowaniem.
Źródło: Variety