Przed Wami piętnasta już odsłona naszej autorskiej serii Pod Ostrzałem! Tym razem na tapet bierzemy nanowszy film Marvel Studios, który zasili szerego Marvel Cinematic Universe – Doktor Strange! Naszą recenzję przedpremierową znajdziecie, klikając TUTAJ. Tymczasem zapraszamy Was do zapoznania się z opiniami pozostałych członków redakcji Movies Room, którzy mieli już przyjemność (bądź nie) obejrzeć film Scotta Derricksona. Nasze opinie i oceny uporządkowaliśmy w kolejności od najbardziej pozytywnych do mniej entuzjastycznych. W tekście mogą znaleźć się lekkie spoilery! Uwaga, zaczynamy!
Dominik Dudek – dziennikarz
Ocenia na: 95/100
Stało się! Marvel znowu wypuścił taki film, co wgniata w fotel przez prawie cały czas trwania seansu. Derrickson i spółka stworzyli niesamowite dzieło, w który wszystko (poza nie do końca idealnie skonstruowanym czarnym charakterem) chodzi, jak w szwajcarskim zegarku. Obsada w składzie: Cumberbatch (podwójnie!), Swinton, Mikkelsen, Ejiofor, McAdams oraz Wong spisała się naprawdę świetnie, zarówno w scenach humorystycznych, jak i poważniejszych. Już po 15-minutowym pokazie byłem pod ogromnym wrażeniem genialnego wizuala, ale teraz jestem iście wniebowzięty. Miałem obawy, że w materiałach promocyjnych pokazano wszystko, co najlepsze, ale całe szczęście nie sprawdziły się. Również sceny humorystyczne, za którymi nie zawsze przepadałem w takiego typu filmach wypadły super. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, iż MCU przedstawiło nam definitywnie najlepsze origin story, usuwając z mojego osobistego rankingowego szczytu dotychczas przebywającego tam Iron Mana. Jeśli w tym uniwersum powstał film, który miałby przekonać do siebie najbardziej zatwardziałego przeciwnika gatunku superhero, to jest nim bez cienia wątpliwości Doktor Strange!
Dominik Karczyński – stały współpracownik
Ocenia na: 95/100
Nadszedł ten czas, gdy do kin trafia Doktor Strange. Można powiedzieć, że jest to udany rok dla Marvel Studios. Po świetnej Wojnie Bohaterów przedstawiają nam zupełnie nowe spojrzenie na Marvel Cinematic Universe. W dotychczasowych filmach wszystko dało się w naukowy sposób wyjaśnić, tym razem dostajemy coś nie z tego wymiaru. Konkretnie mowa tutaj o mistycyzmie. Bałem się, że taki zabieg popsuje cały odbiór obrazu. A tu wielkie zaskoczenie. Wszystko świetnie się komponuje. Benedict Cumberbatch to kolejny bohater, który urodził się dla takich ról jak ta. Cała reszta obsady, mowa tutaj konkretnie o Swinton, McAdams oraz Wongu, zagrała bardzo dobrze i bez żadnych zastrzeżeń. Jeśli chodzi o czarny charakter, nie jest aż tak źle. Mikkelsen w sposób wiarygodny przedstawia swoją postać. Jeśli chodzi o grę aktorską Chiwetela Ejiofora, nie przekonał mnie on w żadnym stopniu. Jak wiemy, film to nie tylko aktorzy, ale również scenografia. Efekty specjalne w produkcji stoją na najwyższym poziomie, do tego jeszcze idealnie skomponowana muzyka przez Michaela Giacchino. Warto wspomnieć również o humorze, którego jest po prostu więcej niż w innych filmach Marvela. Produkcja ta uplasowała się na moim podium na równi z Wojną Bohaterów i Strażnikami Galaktyki, ale nadal nic nie zagraża pierwszej części Iron Mana.
Zobacz również: Doktor Strange – ścieżka dźwiękowa [Recenzja i odsłuch]
Bartosz Tomaszewski – redaktor prowadzący działu recenzje
Ocenia na: 90/100
Możecie narzekać, że origin story Doktora Strange’a to lekka kalka historii Tony’ego Starka. Możecie narzekać na (po raz kolejny) mało wyrazistego villaina. Zgoda, jest w tym trochę prawdy. Ale wiecie co? Te teoretyczne minusy mają się nijak do plusów, jakie oferuje nam nowe widowisko Marvel Studios. A widowisko, to bardzo ważne w tym przypadku słowo, bowiem Doktor Strange, to audiowizualny rollercoaster. To spektakl piorunujących efektów specjalnych, napędzanych bardzo klimatyczną ścieżką dźwiękową. Do tego casting wykonany przez ludzi z Marvela, to strzał w dziesiątkę. Benedict Cumberbatch spisuje się perfekcyjne w roli tytułowego bohatera. Wtórują mu pozostali aktorzy, również nie schodząc poniżej wysokiego poziomu. Doctor Strange zaskoczył mnie tak dużą zawartością świetnego, nienachalnego humoru, którego zapewne już zazdroszczą włodarze Warner Bros. Pictures, którzy usilnie, acz mało skutecznie, próbowali rozjaśnić odbiór ich Legionu Samobójców. Na sam koniec powtórzę się pewnie w tym, co zdążyliście już o filmie usłyszeć, bądź przeczytać – Doktor Strange to zdecydowana czołówka filmów Marvela i w ogóle historii superbohaterskich, jakie dane mi było kiedykolwiek obejrzeć. Ogromnym plusem jest fakt, że możecie polecić ją nawet tym znajomym, którzy nie siedzą na bieżąco w Marvel Cinematic Universe.
Aleksandra Czekaj – dziennikarz
Ocenia na: 90/100
Doktor Strange to obecnie najlepszy film Marvela. Jest przepełniony akcją, niesamowitym humorem, a tak wspaniałych efektów specjalnych jeszcze nie widzieliście! Dodatkowo wspaniała muzyka Giacchino potęguje emocje, których widz doświadcza w czasie seansu. Film nakręcony przez Scotta Derricksona został niezwykle ciekawie skonstruowany, w którym nie ma czasu na nudę, a co więcej widz nie raz i nie dwa przyłapie go na zapożyczeniach niektórych scen z popularnych filmów przy zachowaniu unikalnego charakteru swojego dzieła. Cała obsada zasługuje tutaj na ogromne brawa. Nikt inny nie zagrałby roli tytułowej równie wspaniale co Cumberbatch. Tilda Swinton w roli Starożytnej pasowała idealnie, więc mina zrzednie tym, co mieli jakieś wąty w sprawie ”wybielania” obsady. Nawet Rachel McAdams, która ostatnio nie miała dobrych występów, zagrała tutaj cudownie. Mikkelsen z kolei robił co mógł, jednak jego postać nie miała w sobie werwy i ostatecznie czarny charakter wyszedł naprawdę słabo. Polecam wybrać się na film w 3D! Ta produkcja naprawdę jest tego warta – pełno w niej niesamowitych scen, które dosłownie wystrzelą was w kosmos.
Zobacz również: Kim jest Doktor Strange? Historia superbohatera #19
Patryk Supeł – redaktor
Ocenia na 88/100
Zacznę od tego, że nie do końca byłem pewien czy Scott Derrickson (Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia, Zbaw nas ode złego, Egzorcyzmy Emily Rose) poradzi sobie z opowiedzeniem historii Doktora Strange’a, reżyser bowiem trudnił się wielokrotnie w opowiadaniu horrorów, a nie filmów typu superhero. Jednak już od pierwszych minut seansu utwierdzono mnie w przekonaniu, że to facet na odpowiednim stanowisku. Reżyser idealnie wyważył akcję, humor i opowiadaną historię, tworząc nietuzinkowe orgin story. Brawa należą się niemal całej obsadzie m.in. Cumberbatchowi, Swinton, McAdams, Wongowi, czy Ejioforowi za odtworzenie swoich postaci. Piorunujące wrażenie wywarły na mnie efekty specjalne (potęgowane w IMAX’e), których poziom sprawił, że magia ukazana w filmie naprawdę zadziałała. Niestety Marvel będąc oczywiście w niebywale dobrej kondycji, sprawia przy prawie każdym swoim filmie wrażenie, że nie ma czasu, nie przejmuje się słabo rozpisanymi antagonistami. To u nich mocno kuleje i miejmy nadzieję, że mając tyle lat na rozpisanie postaci Thanosa wyjdą naprzeciw oczekiwaniom. Plusem w obrazie jest również rozwiązanie ostatniej potyczki, którą twórcy zaserwowali widzom. Przemyślana i zaskakująca, powinna zadowolić tych, którzy mają czasem dosyć standardowych zakończeń pomiędzy bohaterami, a złoczyńcami – nawet tymi z innego wymiaru.
Szymon Góraj – redaktor prowadzący działu Publicystyka
Ocenia na 85/100
Już drugi raz w tym roku Marvel wystawia swoje najmocniejsze działa i wychodzi zwycięsko ze starcia z konkurencją. Tym razem MCU zostaje pogłębione o rejony, w które się dotąd nie zapuszczano – magię. I przyznać muszę, jestem w pełni usatysfakcjonowany. Rewelacyjne, oryginalne efekty specjalne, znakomite aktorstwo (z Cumberbatchem, Swinton i Ejioforem na czele), no i jak zwykle celny humor, niegryzący się z dramatycznymi momentami filmu. Oczywiście jest trochę rzeczy, do których można się przyczepić – m.in. sporo fabularnych skrótów i niewykorzystany potencjał głównego bohatera – możemy napawać się jednym z najlepszych filmów Marvela.
Zobacz również: Kim jest Kaecilius? Historia superzłoczyńcy #20
Łukasz Kołakowski – stały współpracownik
Ocenia na: 85/100
Kolejny świetny film Marvela. I to właśnie to pierwsze słowo, kolejny, jest tu kluczowe. Bo niby to tylko następne origin story, a jednak znów wprowadza postać, która nie pozwala oderwać się od ekranu. Cumberbatch to casting wręcz idealny, Strange to postać wyglądająca jak napisana specjalnie dla niego. Towarzyszący mu drugi plan również daje radę. No i nie będąc oryginalny: WIZUALIA! Ten film jest przepiękny, i w tym kolorowym przepychu idealnie zbalansowany, bo nawet najbardziej jaskrawe galerie barw stworzone przez twórców nie sprawiają wrażenia przesady. O tym co robią z Nowym Jorkiem napisano już wiele i nie potrzeba kolejnych zachwytów. Jest także świetny humor, który w Marvelu jest już standardem. Podobnie jednak jak wady, którymi są, chciałoby się powiedzieć, kolejny raz, mała oryginalność historii i słaby villain. Tego Marvel wciąż robić nie umie. Umie jednak dać nam rozrywkę na najwyższym poziomie i z każdym kolejnym filmem te umiejętność szlifuje. A nam naprawdę nie potrzeba wiele więcej.
Piotr Jamrozik – stały współpracownik
Ocenia: 81/100
Studio Marvela nie zwalnia tempa ani na chwilę i co klika miesięcy prezentuje nam coraz to nowsze i zmyślniejsze produkcje. Doktor Strange z pewnością zalicza się do grona tych najlepszych. Posiada niezwykle ciekawą, wciągającą i urzekającą historię, która wprowadza nas w pełen magii i tajemnicy świat, który momentalnie nas pochłania. Do tego jeszcze ciekawie nakreślone postaci, dobre aktorstwo, całkiem nie Marvelowski klimat oraz wyśmienite wykończenie gwarantują nam niezrównaną przygodę. Niestety opowieść posiada również klika fabularnych uproszeń, słabego głównego antagonistę oraz mało emocjonujący, aczkolwiek świetnie wysublimowany finał. Dla mnie najlepsza nadal pozostaje rewelacyjna Wojna bohaterów, która pomimo swojej złożoności i nagromadzenia tak dużej ilości postaci bez problemu daje sobie ze wszystkim radę. Aczkolwiek muszę przyznać, że najnowsza produkcja studia depcze jej po piętach.
Zobacz również: Strażnicy Galaktyki Vol. 2 – mamy pierwszy zwiastun filmu!
Patryk Sławicki – stały współpracownik
Ocenia na: 78/100
Nie jest to w żaden sposób film rewolucyjny. To ta sama struktura, którą dobrze znamy z poprzednich filmów Marvela. Na niektórych płaszczyznach widać jednak postępy. Antagonista jest już prawie wiarygodny. Cechą odróżniającą obraz od reszty jest fantastyczna oprawa. Kalejdoskopowy świat przedstawiony zachwyca barokowym przepychem oraz rozmachem z jakim prezentowane są poszczególne elementy scenografii. Po raz pierwszy od dawna faktycznie żałowałem, że film ze stajni MCU nie był odrobinę dłuższy. Tym bardziej, że z samym uniwersum tak naprawdę ma mało wspólnego. Oprócz kilku smaczków i nawiązań, wydaje się być raczej odcięty od reszty, skupiając się na swojej historii. Przez co też wydaje się być idealną opcją zarówno dla tych, którym Marvel zaczął się już powoli nudzić, jak i widzów, którzy z serią nie mieli do czynienia.
Bartosz Kęprowski – redaktor prowadzący działu Z ostatniej chwili
Ocenia na: 75/100
Doktor Strange to z pewnością warta uwagi produkcja Marvela, która wprowadza niewątpliwy powiew świeżości w postaci widowiskowej magii oraz alternatywnych wymiarów. Tego w kinowym uniwersum rzeczonego giganta nie było! Co zachwyca? Przepiękna oprawa audiowizualna powodująca opad szczęki na podłogę, to po prostu trzeba zobaczyć na dużym ekranie! W parze z efektami specjalnymi idzie ociekający magią świat przedstawiony oraz Starożytna wraz z tytułowym bohaterem – postacie te kradną całe show i stanowią element wyróżniający omawianą produkcję. Co zawodzi? Pozbawiony charakteru złoczyńca, nie oszukujmy się, Kaecilius Madsa Mikkelsena to kozak jedynie z wyglądu, większy szacunek wzbudzała we mnie Starożytna, niż ten zwyczajny pozer. Podobnie jest z historią, niepotrzebnie spłyconą, momentami rwaną i z kilkoma niepowiedzeniami. Czułem tutaj niewykorzystany potencjał, to jak podziwianie przez sklepową szybę jakiegoś przedmiotu, mani Cię i kusi swoim wyglądem, lecz nie możesz go w pełni wypróbować. Tak czułem się w przypadku przedstawionego w filmie świata, za dużo w obrazie nic niewnoszących scenek – czy to humorystycznych, czy dla zwykłego popisu specjalistów od efektów, a za mało zagłębienia się w tę bogatą przecież rzeczywistość. Zatem Doktor Strange to rewelacyjne kino rozrywkowe, na którym czas płynie, jak z bicza strzelił, jednak niepozbawione wyraźnych wad i uchybień.
Zobacz również: Doktor Strange – analiza scen po napisach
Kamil Serafin – Stały współpracownik
Ocenia na: 75/100
Fakt, że Doktor Strange jest arcydziełem pod względem wizualnym, nie podlega jakiejkolwiek dyskusji. Kolory i efekty specjalne wylewają się gęsto z ekranu, czyniąc cały film wyjątkowym spośród wszystkich produkcji Marvel Studios. Niestety fabuła nie jest już tak dopieszczona. Jeszcze przed rokiem twórcy obiecywali, że scenariusz nie będzie typowym orgin story. Trudno jednak nazwać tą produkcję czymkolwiek innym! Schematyczność daje się we znaki zbyt mocno, by Doktora Strange’a można było nazwać przełomem w kinie superbohaterskim. Na szczęście Benedict Cumberbatch w głównej roli ratuje całe widowisko, sprawiając, że łatwo zapomnieć o pozostałych jego wadach, takich jak kolejny nieprzekonujący czarny charakter…
Krzysztof Warzała – dziennikarz
Ocenia na: 74/100
Po raz kolejny Marvel zafundował obraz inny od swoich wcześniejszych dokonań. Wciąż jest jednak dynamicznie i o dziwo naprawdę zabawnie, tylko horroru to więcej nawet w Pani Peregrine było. Reżyser przedstawia widzowi sporo ciekawych artystycznie obrazków i wychodzi tak trochę Incepcja na prochach, ale efekty specjalne robią bardzo dobre wrażenie. Cumberbatach jak wiadomo to geniusz i wymiata na każdym polu, tylko kolejny raz spartolono czarne charaktery i to nawet już na kolejną część (druga scena po napisach). Ogólnie bardzo się jarałem podczas seansu i chciałem miło spędzić czas oglądając Doktora Strange’a, no ale jak Scott Adkins przegrywa ze szmatą, no to filmie kochany nie ma szans, byśmy się polubili.
Podsumowując! Średnia ocen naszej redakcji to 84/100! A czy Wy już oglądaliście film Doctor Strange? Jeśli tak, to jak Wam się podobał? Jaką byście mu wystawili ocenę?