Przed Wami trzynasta już odsłona naszej autorskiej serii Pod Ostrzałem! Tym razem na tapet bierzemy kolejną ekranizację komiksu DC Comics, za której produkcję odpowiada wytwórnia Warner Bros. Pictures. Czy po chłodno przyjętym tegorocznym Batman v Superman: Świt sprawiedliwości, udało się wnieść odrobinę humoru i lżejszego tonu do tego filmowego uniwersum? Naszą recenzję przedpremierową znajdziecie, klikając TUTAJ. Tymczasem zapraszamy Was do zapoznania się z opiniami pozostałych członków redakcji Movies Room, którzy mieli już przyjemność (bądź nie) obejrzeć film Davida Ayera. Trzynasta odsłona Pod Ostrzałem. Trzynaście subiektywnych opinii. Sprawdźcie, czy ta pechowa liczba to tylko przypadek. Nasze opinie i oceny uporządkowaliśmy w kolejności od najbardziej pozytywnych do mniej entuzjastycznych. W tekście mogą znaleźć się lekkie spoilery! Uwaga, zaczynamy!
Krzysztof Warzała – Dziennikarz
Ocenia na: 74/100
Miało być pięknie, a jest bez rewelacji. Kapitalne aktorstwo przekłada się na barwne postaci. Deadshot, Boomerang, El Diablo i oczywiście Harley Quinn – uniwersum DC świetnie przedstawiło sporą ilość nowych bohaterów. Niestety, antybohaterom przyszło wystąpić w historii z metra ciętej. Przeciwnicy SSĄ, jakby występowali w nowym Ghostbusters. Zresztą połączenie gangsterki z magią to barbarzyństwo. Ogólnie genialne elementy zostały przygniecione asekurancką wtórnością. Ayer, zawiodłeś mnie.
Piotr Jamrozik – Stały współpracownik
Ocenia na: 73/100
Legion samobójców w reżyserii Davida Ayera miał być pewnego rodzaju przełomem w kinowym uniwersum DC. Miał puścić w niepamięć złe przyjęcie Batman v Superman i wprowadzić nową jakość do twego świata. Niestety tak się nie stało, albowiem najnowsza produkcja Warnera nie była w stanie sprostać oczekiwaniom fanów, ani zapewnieniom wytwórni. Zwiastuny zapewniały satysfakcjonujące widowisko, ale tak się nie stało. Film ma ogromne niedociągnięcia fabularne, które głównie tyczą się wątku głównego (sprawia wrażenie dodatku do całości) oraz czarnego charakteru, a zaś jego najjaśniejszym punktem są postacie, aktorzy oraz strona techniczna. Jednakże pomimo tego, że fabuła nie jest najwyższych lotów można się na filmie nieźle bawić. Jako, że wątek główny jest tak oklepany można na niego prawie nie zwracać uwagi i skupić się na naszych postaciach i relacjach jakie między nimi się tworzą. To właśnie one są tematem tej produkcji i one napędzają całość. Jeśli pominiemy tę nieszczęsną intrygę i zlekceważymy czarny charakter okaże się, że Legion samobójców to bardzo przyjemna, lekka, pełna humoru oraz dobrej zabawy produkcja, z którą możemy przyjemnie spędzić czas.
Zobacz również: Jak wypadł Legion samobójców w ocenie polskiej krytyki?
Bartosz Kęprowski – Redaktor prowadzący działu Z ostatniej chwili
Ocenia na: 70/100
Oh, I’m not gonna kill you… I’m just gonna hurt you really, really bad.
Takie słowa wypowiada ikoniczny złoczyńca w wykonaniu Jareda Leto do jednej z filmowych postaci i wcale się nie zdziwię, gdy po premierze Legionu Samobójców na fotelu przeznaczonym dla pacjentów psychopatycznego Księcia Zbrodni zasiądzie sam David Ayer, a w kolejce za nim ustawią się włodarze WB. Dlaczego? Zarówno działania wytwórni, która naprawdę niczego nie nauczyła się na błędach Batman v Superman: Świt sprawiedliwości, a także rewelacyjnego do tej pory reżysera i scenarzysty Davida Ayera doprowadziły niemal do samobójstwa kultowego legionu złoczyńców. Szczęśliwie utalentowani aktorzy, intrygujące postacie, jak i sekwencje akcji w połączeniu z kilkoma udanymi pomysłami inscenizacyjnymi uratowały najbardziej wyczekiwane, tegoroczne widowisko. Zatem, co takiego mam do zarzucenia adaptacji kultowego komiksu o sławnej grupie przestępców? Już wymieniam, a jest tego całkiem sporo. Przede wszystkim banalną i momentami strasznie pociętą historię z licznymi dziurami fabularnymi, do której niepotrzebnie wpleciono elementy fantasy – przecież to krwista opowieść o socjopatach charakteryzujących się dualną moralności, gdzie tutaj miejsce na magię? Następnie umowną brutalność odbierającą produkcji pazura, jak również antagonistę pozbawionego jaj – zdecydowanie największe rozczarowanie filmu. Gwoździem do trumny jest niesprawiedliwie podzielony czas antenowy pomiędzy różnych bohaterów i szwędający się jedynie na drugim planie (nieziemski w wykonaniu Jareda Leto) Joker. Gdyby tylko poprawić powyżej wspomniane elementy, dać Księciu Klanów rozwinąć skrzydła, mielibyśmy hit, niestety rzeczywistość kolejny raz sprowadza nas na ziemię. Jak więc podjeść do Legionu Samobójców, aby móc się na nim świetnie bawić? Bez wygórowanych wymagań, to z pewnością, i nastawić się na najzwyklejsze kino rozrywkowe, wtedy spędzicie udane dwie godziny w kinie, bo w gruncie rzeczy omawiana adaptacja to przyzwoita produkcja o wielkim potencjale (i bijącym mocno, lecz niestety dosyć nierówno, sercu), którą zabiły oczekiwania oraz twórcza impotencja Davida Ayera na polu scenarzysty. Miało być tak pięknie, a wyszło jedynie poprawnie.
Aleksandra Czekaj – Stały współpracownik
Ocenia na 70/100
Przede wszystkim: za mało Jokera. Leto jak zawsze rewelacyjny, stworzył bardzo ciekawą postać, która wręcz hipnotyzuje, gdy tylko pojawia się na ekranie. Bardzo chciałabym go zobaczyć w filmie z Batmanem. Margot Robbie z kolei stała się prawdziwą gwiazdą filmu. Harley Quinn w jej wykonaniu to prawdziwa wariatka ze świetnym poczuciem humoru. Reszta obsady też nie zawodzi. Minusami filmu są zdecydowanie fragmenty Deadshota ze swoją córką, które są na mój gust zbyt ckliwe oraz scenariusz, który momentami staje się zbyt banalny. Mimo tego, David Ayer stworzył ciekawe, chaotyczne i szalone widowisko, czyli takie, na jakie zasługują jego bohaterowie.
Bartosz Tomaszewski – Redaktor prowadzący działu Recenzje
Ocenia na: 68/100
Stało się. Jako redakcyjny obrońca filmów tworzonych na podstawie komiksów DC Comics muszę z bólem serca przyznać, że Legion Samobójców to rozczarowanie. Wydawać by się mogło, że tacy bohaterowie jak Deadshot, Harley Quinn czy Joker to samograje, które w domieszce z resztą ekipy dadzą mieszankę wybuchową. Okazuje się jednak, że jestem chyba jedną z nielicznych osób, której do gustu nie do końca przypadły role zarówno Margot Robbie, jak i Jareda Leto. Jeśli chodzi o sam film, to scenariusz spod pióra Davida Ayera, jest tak poszatkowany i nielogiczny, że podczas seansu kilkukrotnie łapałem się za głowę. Co więcej, Legion Samobójców posiada bodajże najbardziej lamerskiego villaina, jakiego filmy superbohaterskie widziały. Jednakże nie jest to w mojej ocenie tak wielki kaszalot, na jakiego kreują go zagraniczne media. Film Ayera pod względem audiowizualnym stoi na bardzo wysokim poziomie. Ma sporo fajnych ujęć, momentami dialogi brzmią naprawdę dobrze, a humor prezentowany na ekranie stoi na całkiem niezłym poziomie. Ten film zawiera pewien paradoks, bowiem zarówno jego siłą, jak i wadą są bohaterowie. Z jednej strony prezentują się świetnie na ekranie, a z drugiej wiemy, że nie powinny momentami zachowywać się tak, jak robią to w filmie. Nie wiem, ile prawdy jest w plotkach mówiących o tym, że Warner Bros. za bardzo ingerowało w postprodukcję. Jednak jeśli to oni (a nie David Ayer) stoją za finalną, mocno niespójną/nierówną wersją, to powinni dostać solidne lanie.
Tomasz Rewers – Redaktor naczelny
Ocenia na: 65/100
Niestety, nowy film Davida Ayera nie spełnia moich wysokich oczekiwań, okazując się kolejną kruchą cegiełką w budowli kinowego uniwersum DC Comics. Na szczęście nie mamy tu do czynienia z pustakiem jak Batman v Superman, a produkcją z wyraźnymi atutami. Lecz niezależnie od tego, jak mocno nie pochwaliłbym rewelacyjnego humoru, świetnych kreacji aktorskich, wpadającej w ucho muzyki i cieszących oko efektów specjalnych, to w ogólnym rozrachunku filmu nie można ocenić wysoko. Wszystko to przez scenariusz, który momentami może wręcz odstraszać widza niezaznajomionego ze światem DC od całego kina superbohaterskiego. Akcja Legionu Samobójców bywa chaotyczna, niektóre rozwiązania fabularne zmuszą widza do złapania się za głowę, a potyczka z głównym przeciwnikiem jest porostu słaba. Wróg, z którym przyszło się zmierzyć Deadshotowi i spółce, wprowadza do produkcji patos i mistycyzm, co do lekkiej konwencji filmu, opartej w dużej mierze na humorze, pasuje jak garbaty do ściany. Na szczęście Legion Samobójców ma kilka atutów, dla których warto go polecić: rewelacyjny humor, kilka ciekawych zwrotów akcji i przede wszystkim świetne kreacje głównych bohaterów. To wszytko i kilka ciekawych drobiazgów, jak np. retrospekcje, smaczki dla fanów i gościnne występy innych bohaterów z uniwersum czynią film odrobinę lepszym od Batman v Superman. Pomimo rozczarowania, nadal widzę potencjał dla kinowego uniwersum DC Comics, które potrzebne jest jako przeciwwaga i wprowadzenie innego spojrzenia na kino superbohateskie niż to, które przedstawia nam póki co bezkonkurencyjny Marvel.
Dominik Dudek – Stały współpracownik
Ocenia na: 62/100
Legion Samobójców był najbardziej wyczekiwaną przeze mnie premierą tego roku… a okazał się być największym rozczarowaniem. Nowy film Davida Ayera mógł być dla DC tym, czym dla MCU są Strażnicy Galaktyki, a dla 20th Century Fox – Deadpool. Co poszło nie tak? Główną wadą jest zdecydowanie scenariusz z miernym villainem (o którym więcej nawet mi się nie chce już wypowiadać) pisany na kolanie, co każe mi myśleć, że Ayer nie napisał go w 6 tygodni, ale w 6 podstawówce. Wszyscy najbardziej byli ciekawi, jak Leto poradził sobie w nowym wcieleniu, i dla mnie było go zdecydowanie za mało żebym mógł go ocenić, a co dopiero porównywać z poprzednikami. W czym jednak tkwi siła Suicide Squad? Przede wszystkim w Margot i reszcie ekipy, bo naprawdę czuć było tą chemię między bohaterami, i ja to kupuje. Zdjęcia i efekty również dały radę, a soundtrack wypełniony licznymi hiciorami nierzadko budował na mojej gębie szczerego „banana” i ostatecznie Legion jest dobrą niezobowiązującą rozwałką, idealną na lato.
Aleksandra Machnowska – Korekta
Ocenia na: 60/100
Nie jestem fanką uniwersów DC & Marvel, ale – zapewne jak większości fanom – film wywołał u mnie mieszane uczucia. Fajna rozrywka, super ścieżka dźwiękowa, postacie pierwszoplanowe dobrze zrobione, ale… no właśnie ale. Resztę głównych postaci zbytnio odsunięto na bok i wspomniano niewiele albo nic (Boomerang i Croc), ewentualnie oryginalne historie olano (EL Diablo) lub – dla mnie – nie wiadomo po co wciśnięte postacie (Slipknot), wielokrotnie wypominany dziurawy i sklejony w nieładzie scenariusz, i oczywiście słabi antagoniści. Co do ostatniego punktu muszę przyznać, że na początku kreacja Enchantress/Moone nawet mi się podobała, za to na końcu wyszła jakaś niezjadliwa paćka. Niemniej jednak jako letnia rozrywka sprawdza się po prostu dobrze.
Kamil Serafin – Stały współpracownik
Ocenia na: 60/100
Legion samobójców wygrał w kategorii najgorszy czarny charakter wszech czasów. Główny wątek fabularny Ayer napisał chyba na kolanie, oczekując na korytarzu na zaprezentowanie scenariusza producentom. Reszta jednak wypada naprawdę dobrze. Postacie są dobrze zaprezentowane, a każdy członek obsady zasłużył na gromkie oklaski. Will Smith, Margot Robbie i Jai Courtney skradli całe show. Szkoda, że Warner Bros nie miało dość odwagi, by pozwolić reżyserowi ukończyć własną wersję. Ani to luźny film w stylu Strażników Galaktyki, ani mroczny i pełen brutalności tytuł, który mógłby nam pokazać największych psychopatów DC w akcji. Jeszcze kilka miesięcy temu miałem nadzieję, że zabraknie mi skali, by oddać mój zachwyt nad tym filmem. A teraz muszę wystawić ocenę niższą niż przy Batman v Superman….
Konrad Stawiński – Dziennikarz
Ocenia na: 58/100
Legion Samobójców na podstawowym poziomie spełnia swoją rolę, gdyż po prostu ogląda się go dobrze. Rozrywkę zapewnia nie nudząca akcja, elementy humorystyczne oraz dobre aktorstwo (szczególnie Robbie i Smith). I to wielu osobom wystarczy. Jednak poddając film Ayera refleksji, znajdziemy w nim mnóstwo mniejszych lub większych wad. Na pewno nie powinno się krytykować wprowadzenia magii, gdyż doszukiwanie się realizmu w tym jawnie przestylizowanym filmie jest bezcelowe. Przeżyć można przeciętną realizację scen akcji, muzykę niewspółgrającą z obrazem, niedopracowany montaż, faworyzowanie paru postaci kosztem innych, ograniczenia związane z podporządkowaniem pod kategorie wiekowe oraz brak dostarczenia filmu o najgorszych z najgorszych, gdyż ci zostali poddani nadmiernemu ocieplaniu wizerunku. Natomiast tym nad czym nie da się przejść obojętnie są absurdalna fabuła (szczególnie pierwotny cel misji) oraz słabiutki antagonista wraz z armią Lego-ludków.
Piotr Pocztarek – Redaktor prowadzący działu Popkultura
Ocenia na: 55/100
Legion Samobójców nie jest taki zły, jak go malują, ale to nadal przeciętne widowisko, poziomem zbliżone bardziej do chaotycznego Batman v Superman, niż największych hitów ze stajni Marvela. Przedstawiając tak barwną galerię superłotrów o gołębich sercach, trzeba mieć genialnego scenarzystę, reżysera, montażystę i choreografa, a także kategorię R, taką jak Deadpool, żeby nie wyszła z tego karykatura. Niestety, najwięksi brutale i zabijaki walczą z demonami rozsypującymi się w pył, bo krwi pokazać nie można, a głównym antagonistą jest postać, która raz wygląda jak z horroru, innym razem jak z taniego fantasy. Prosty, typowy scenariusz mógłby się sprawdzić, ale montaż kuleje, przez co ciężko odnaleźć się w historii. Największe atuty: gościnny występ Batmana oraz nowa inkarnacja Jokera nie okazały się niczym więcej, jak tylko chwytem marketingowym – pierwszy pojawia się na minutę, drugi jest kompletnie przestrzelony i bardziej przypomina niespełnionego gangstera, niż psychopatę. Najlepiej z całej menażerii wypada Harley Quinn (seksowna Margot Robbie), która jak najszybciej powinna dostać swój solowy film, a także, o dziwo, Jai Courtney, który z tą aparycją powinien czym prędzej zagrać Sabretootha. Szumnie krytykowany mrok objawia się tylko ciemnymi kadrami, w żadnym wypadku klimatem, humoru jest niewiele, a magia pasuje tu jak pięść do nosa. Nie jest to kaszana, ale przed DC jeszcze dłuuuuuga droga, aby filmy dorównały im komiksowym dziełom.
Szymon Góraj – Redaktor prowadzący działu Publicystyka
Ocenia na: 55/100
Kolejny film DC – kolejne bolesne dla mnie rozczarowanie, tym razem nieporównanie większe od Batman v Superman. Zdawało się, że temat to niemal samograj (drużyna superzłoczyńców zmuszona walczyć dla tych dobrych!), jednak nawet z tego zrobiono nieźle się oglądającą, choć kompletnie chaotyczną papkę z fatalnym montażem i wykorzystaniem postaci. To nie był nawet do końca film o tytułowym Legionie, bo rozwinięto w zasadzie tylko Deadshota i najlepszą Harley – cała reszta jest tu na doczepkę, z kiepsko zmienionymi (El Diablo) lub maksymalnie skrótowymi (Katana, Killer Croc) osobowościami. Zawiódł mnie też Joker, którego zmanierowany występ kompletnie mnie nie przekonał. Ale najgorszy był chyba wątek z głównym przeciwnikiem, używającym wciśniętej na siłę magii i przy okazji gra aktorska wcielającej się w Enchantress Cary Delevigne. Legion Samobójców nie jest filmem złym i jak mówiłem, nie cierpiałem jakoś wielce w trakcie seansu (może poza końcówką), ale na pewno nie jest on udany – zwłaszcza biorąc pod uwagę potencjał materiału bazowego.
Łukasz Kołakowski – Stały współpracownik
Ocenia na: 55/100
Na ten film czekałem bardzo długo i do końca miałem nadzieje, że takiego materiału nie da się zepsuć. Po pierwszych trzydziestu minutach seansu byłem zachwycony, jednak im dalej w las tym bardziej zaczynałem rozumieć wszystkich krytyków. Bo choć nie jest to zła produkcja, to skalę porażki obrazuje właśnie ten potencjał. To łotrzy z Gotham, chyba najlepsze, co ma uniwersum DC, a potrafią być albo bezbarwni (jak Killer Croc), albo tylko ten film sprzedawać, bo fabule potrzebni są potrzebni tak samo jak ręcznik rybie (Joker). Harley Quinn i Deadshot się bronią, ale relacje pomiędzy bohaterami zupełnie nie są wygrane. Niby grupa się spaja, stal się hartuje, ale to wszystko jest umowne i niewidoczne na ekranie. Zupełnie nie ciekawi też fabuła, o której można byłoby powiedzieć, że jest standardową jak na superhero historią, gdyby nie fakt, że jest jeszcze bardziej uproszczona. Na plus, oprócz wspomnianego początku, jest jeszcze muzyka. Ale to trochę mało. Powoli przestaję wierzyć, że w tym studiu i z tą polityką DC dostanie jeszcze jakiś dobry film.
Podsumowując! Średnia ocen naszej redakcji to 63/100! Jest to dobry wynik, biorąc pod uwagę nieco mniej optymistyczne recenzje, jakie film dostał na Zachodzie. A czy Wy już oglądaliście film Legion Samobójców? Jeśli tak, to jak Wam się podobał? Jaką byście mu wystawili ocenę?