Tajemnice Manhattanu – recenzja kryminału z Adrienem Brodym w roli głównej

Wszystko jest na sprzedaż

Tak przynajmniej twierdzi główny bohater Tajemnic Manhattanu Porter Wren, grany przez laureata Oscara Adriena Brody’ego, wprowadzając nas w mroczne zakamarki Nowego Jorku. Film w klimacie noir, oparty na powieści Colina Harrisona o tym samym tytule, po zwiastunie nie zapowiadał się na wybitny. Wyglądał na średniaka, wykorzystującego znaną twarz w celu przyciągnięcia garstki widzów przed ekrany. Nawet to nie zadziałało: w dniu premiery w wielkiej sali było oprócz mnie może 5-6 osób. Czy film rzeczywiście okazał się być średniakiem? Nie – jest dużo gorszy.

Wyjaśnijmy jedno: książki nie czytałem, skupię się więc na samym filmie. Najpierw streśćmy, o czym jest debiut Briana DeCullisa. Główny bohater jest felietonistą popularnego tabloidu, sprzedającym swoim zagorzałym czytelnikom przeróżne tragedie Manhattanu: głównie morderstwa i skandale. Pewnego razu, na jednej z charytatywnych imprez, dosiada się do niego piękna Caroline Crowley (grana przez Yvonne Strahovski) – wdowa po zmarłym w niewyjaśnionych okolicznościach utalentowanym reżyserze. Ofiarując mu klucz do sekretnego archiwum z nagraniami męża, wplątuje go w intrygę, której on sam nie będzie chciał opisać na łamach swojego działu.

http://i.onionstatic.com/avclub/5818/95/16x9/960.jpg

Siedząc w fotelu i przebierając nogami z nudy zastanawiałem się, czy reżyser na pewno wie, o czym jest jego film. Mamy oczywiście zagadkę niewyjaśnionej śmierci, musi być też romans głównego bohatera ze zleceniodawcą (bo jakżeby inaczej?) i mamy też wątek tajemniczej sekstaśmy i zamieszanego w aferę, powszechnie szanowanego dziadygę z wyższych sfer. Mało oryginalnie. Każdy z nas miał zapewne okazję spotkać się wcześniej z przynajmniej dwoma przytoczonymi wątkami w jednym filmie. Tu jednak zostały one poprowadzone naprawdę mizernie, a zakończenie każdego z nich wywołuje u widza zażenowanie. Pod względem fabularnym, Tajemnice Manhattanu kuleją i ciężko tutaj wymienić zalety. Mogę do nich zaliczyć jedynie narrację, przywołującą na myśl Sin City, czy też komiksowe wstawki z kultowej gry Max Payne.

Jak spisała się obsada? Pamiętając występ Brody’ego w Grand Budapest Hotel, czy też w Obłędzie liczyłem, że pokaże się od dobrej strony. Otóż nie. Postać z lekka badassowego felietonisty do niego nie pasuje. Widząc jego grę, przypomniał mi się Cezary Pazura, wybitnie naśladujący Bogusława Lindę podczas jednego ze swoich stand-upowych występów. O ile polski aktor potrafił sprawić, że na mojej gębie pojawił się szczery uśmiech, to Brody wywołał uśmiech, ale politowania. Do jego dobrych kreacji Portera Wrena z całą pewnością nie zaliczymy. Yvonne Strahovski grała przyzwoicie, ale jej wdzięki zdecydowanie musiały wiele nadrabiać. Z całej obsady chyba najlepiej wypadł znany z Dziewczyny z tatuażem Steven Berkoff. Jego postać i historia potrafiły nawet zaciekawić.

Tajemnice Manhattanu 2

Całościowo Tajemnice Manhattanu wypadają słabo. Od jakiejś 40 minuty modliłem sie o jak najszybsze nadejście finału. Oglądanie tego filmu było naprawdę męczarnią. Liczyłem, że chociaż pojawi się nagle jakiś zwalający z nóg twist fabularny. Nie… Jedyne, co mnie na końcu zaskoczyło, to nazwisko Jackiego Chana wśród twórców filmu. Jeśli szanujecie swój czas i pieniądze, to nie przeznaczajcie ich na to jedno wielkie ……..(tu wstawić pierwszy przychodzący na myśl pejoratywny rzeczownik).

Ilustracja wprowadzenia: mat. prasowe

Redaktor

W kinie szuka pozycji, która przebije Pulp Fiction, w telewizji - Breaking Bad oraz Rodzinę Soprano, w świecie gier - serie Bioshock oraz God of War.
Kontakt: [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?