Najpopularniejszy chrześcijański film ostatnimi czasy, który zarobił na całym świecie 140 milionów dolarów, mógł powstać w oparciu o bezprawnie skradzioną historię. Tak przynajmniej twierdzi scenarzystka Kelly Kullberg. Kobieta w 2006 roku w oparciu o swoją autobiografię stworzyła wraz z przyjacielem Michaelem Landonem Jr. skrypt o tytule Rise. Żadne studio nie wykazuje jednak zainteresowania jego wyprodukowaniem. Autorka upiera się, że to z powodu tego, iż producenci filmu Bóg nie umarł już nielegalnie go wykorzystali do swojej produkcji.
Tym bardziej, iż Kullberg kontaktowała się z grupami religijnymi w sprawie adaptacji scenariusza Rise i jest pewna, że trafił on do firmy Pure Flix Entertainment – studia, które odpowiada za Bóg nie umarł. Co więcej, obie historie są praktycznie identyczne. Skupiają się na młodym studencie, który w trzech debatach ma udowodnić niewierzącemu profesorowi, że Bóg jednak istnieje. Nawet postaci drugoplanowe są podobne. Kullberg pisała do Pure Flix po obejrzeniu trailera Bóg nie umarł, ale przedstawiciele studia pozostali głusi na jej zarzuty. Póki co firma w żaden sposób nie ustosunkowała się do całej sprawy, lecz wkrótce pewnie będzie musiała to zrobić, gdyż Kelly Kullberg wniosła do sądu pozew na 100 milionów dolarów.
W takiej sytuacji zupełnie nowego znaczenia nabiera hasło reklamowe na plakacie filmu – „w co ty wierzysz?”. Czy wierzycie, że producenci filmu raczej nie podzielają idei, które promuje ich własne dzieło i nie mają oporu przed kradzieżą cudzej własności intelektualnej? A może to tylko atak liberalnych lewackich mediów, pragnących zniszczyć światowy fenomen i ostatni bastion prawdziwego przekazu?
Zobacz również: Bóg w Krakowie – zwiastun polskiego filmu religijnego
źródło: hollywoodreporter.com / ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe