Przed Wami jedenasta już odsłona naszej autorskiej serii Pod Ostrzałem! Tym razem na tapet bierzemy ostatnią część nowej trylogii, opowiadającej o losach mutantów, z Profesorem X i Magneto na czele. Naszą recenzję znajdziecie klikając TUTAJ. Tymczasem zapraszamy Was do zapoznania się z opiniami pozostałych członków redakcji Movies Room, którzy mieli już przyjemność (bądź nie) obejrzeć film Bryana Singera. Nasze opinie i oceny uporządkowaliśmy w kolejności od najbardziej pozytywnych do mniej entuzjastycznych. W tekście mogą znaleźć się lekkie spoilery! Uwaga, zaczynamy!
Aleksandra Czekaj – stały współpracownik
Ocenia na: 85/100
Od strony aktorskiej i wizualnej jest wybornie. Najnowszy film o X-Menach został świetnie nakręcony i zmontowany, a nowe pokolenie mutantów zachwyca. Fabuła jest ciekawa i skrupulatnie przygotowana. W produkcji jest kilka wspaniałych scen, które przy akompaniamencie rewelacyjnej muzyki Johna Ottmana przyprawiają momentami o gęsią skórkę. Dziwnym doświadczeniem było słuchanie języka polskiego podczas seansu, ale widać wyraźnie, że Fassbender naprawdę bardzo się starał mówić naszym językiem, a jak wiadomo to wcale nie jest takie łatwe – za to wielki plus. Minusem natomiast są niepotrzebne retrospekcje, które wydłużały film, a także momentami widoczne użycie efektów specjalnych, które sprawiały wrażenie, że oglądamy grę komputerową.
Piotr Pocztarek – redaktor prowadzący działu popkultura
Ocenia na: 75/100
Weteran serii Bryan Singer to właściwy człowiek na właściwym miejscu, by dostarczyć fanom superbohaterskiego komiksu opowieść z wysokiej półki. X-Men: Apocalypse rozwija wątki nakreślone w poprzednich filmach, a w szczególności skomplikowaną relację pomiędzy Charlesem Xavierem (świetny James McAvoy) i Magneto (Michael Fassbender), a także serwuje pierwsze spotkanie Cyclopsa z Jean Grey czy debiuty Nightcrawlera, Storm i Psylocke. Odmłodzona obsada radzi sobie całkiem dobrze, przynajmniej na tyle, na ile pozwalają ich jeszcze mało rozbudowane role. Najsłabiej wypada Jennifer Lawrence w roli Mystique, świetnie za to prezentuje się Apocalypse, który jest katalizatorem wydarzeń na ekranie i idealnie wpisuje się w komiksowy kanon. Efekty specjalne robią wrażenie swoją szczegółowością i feerią barw, chociaż zdarzają się i wtopy – CGI czasem wali po oczach, rażąc swoją sztucznością i sterylnością. Nieustannie porywająca jest natomiast muzyka Johna Ottmana – to jeden z lepszych soundtracków, jakie ostatnio słyszałem. Podsumowując, X-Men: Apocalypse to kawał świetnej rozrywki i godny następca poprzednich filmów, nieco ustępujący Pierwszej klasie, ale wciągający bardziej niż Przeszłość, która nadejdzie. Ba, zaangażował mnie bardziej niż Wojna bohaterów, a to już o czymś świadczy. Tak właśnie powinno się ekranizować komiksy.
Zobacz również: Kim jest Apocalypse? Historia superzłoczyńcy #3
Piotr Kurek – redaktor
Ocenia na: 75/100
Klimatyczne wprowadzenie w starożytnym Egipcie to miły początek bardzo dobrego, przyjemnego w odbiorze blockbustera. Znowu mieliśmy okazję raczyć się świetnym aktorstwem ze strony odtwórców ról Magneto i Profesora przy akompaniamencie reszty X-Menów, świetnej muzyki oraz potężnego mutanta, władcy świata z przeszłości, uzurpującego sobie miano boga. Choć nie do końca wykorzystano potencjał, jaki dawał główny antagonista, to mamy tutaj do czynienia z kolejnym dobrym blockbusterem i godną kontynuacją serii. Po raz kolejny nieco zgrzyta scenografia, brakuje też konsekwencji pewnych poczynań Magneto, są to jednak drobne mankamenty, na które nie zwraca się wielkiej uwagi. Na szczególne uznanie zasługują sceny z Quicksilverem, czyli wizualna orgia wykonana z prawdziwym polotem i mądrym wykorzystaniem efektów specjalnych. Najnowszy film o mutantach to bardzo przyjemne w odbiorze widowisko pozbawione większych wad, choć słabsze od wybitnej Wojny Bohaterów górującej nad tą produkcją dzięki lepszemu humorowi, kompozycji i fabule.
Piotr Jamrozik – stały współpracownik
Ocenia na: 73/100
X-Men: Apocalypse jest ostatnim filmem w tym roku ukazującym nam wielkie starcie pomiędzy superbohaterami. Nie obyło się bez wpadek w postaci źle nakreślonego konfliktu, jak i niedokładnym ukazaniu nam niektórych bohaterów, ale koniec końców najnowszy film Briana Singera to dzieło, które jest całkiem dobrze zrobione i które bardzo przyjemnie się ogląda. Choć nas zbytnio nie zachwyci ani nie sprawi, że będziemy w napięciu czekać na każdą kolejną scenę, to jednak warto po niego sięgnąć, aby poznać dalsze losy bohaterów ze świetnej Przeszłości, która nadejdzie. W porównaniu z nią jak i Pierwszą klasą, Apocalypse zawodzi, ale nie ma nad czym rozpaczać, albowiem zakończenie produkcji jest na tyle otwarte, że z pewnością jeszcze niejeden raz zobaczymy X-Menów na ekranie.
Zobacz również: Bryan Singer żałuje, że zrezygnował z X-Menów
Patryk Supeł – redaktor
Ocenia na: 73/100
Zacznę od tego, że nie nastawiałem się na coś spektakularnego, ale miałem nadzieję, że mając za złoczyńcę tytułowego Apocalypse’a, twórcy więcej wyciągną z filmu. Film nie jest ani zły, ani rewelacyjny, po prostu przyzwoicie zrobiony. Miewa kiepskie sceny i dialogi, przez co niestety dużo traci, a na domiar złego dochodzi również mało przerażający główny antagonista, któremu potęgę odebrano tak samo jak Ultronowi z MCU. Niestety efekty CGI niekiedy mocno dają się we znaki, ale cóż, jakoś trzeba było zrobić główną potyczkę. Z plusów na pewno jest młoda obsada – przyznam, że miałem lekkie obawy przy ich wyborze, ale dobrze wypadli przed ekranem. Oczywiście miło było popatrzeć i wrzuć się w świetnie odegrane role Magneto (Michael Fassbender) i Charlesa Xaviera (James McAvoy). Z uśmiechem na twarzy odebrałem także niesamowitą scenę z Quicksilverem – widać, że twórcy dobrze wiedzieli, co widzom spodobało się w poprzedniej części. Niestety Mystique, a raczej Jennifer Lawrence wypadła poniżej oczekiwań, i muszę przyznać, że jej bohaterka bardziej mi przypominała Katniss Everdeen z Igrzysk Śmierci (ci, co widzieli filmy, wiedzą chyba, co mam na myśli). P. S. Świetna scena z Wolverine’em.
Krzysztof Warzała – dziennikarz
Ocena: 72/100
Dużo rzeczy zawiodło, a dużo się udało. Zabrakło zwykłych ludzi i normalnego świata. Niszczenie cudownie wyludnionej metropolii nie robi tak wielkiego wrażenia, jak powinno. Dodatkowo 3 patałachów apokalipsy potwierdza, że niezależnie od jak się jest potężnym i wspaniałym, to zarządzać ludźmi trzeba umieć. No i moja Polska taka piękna drewniana. Świetny film pełen żenujących wpadek. Jedyny poważny błąd to zbyt męska Jean Grey.
Zobacz również: X-Men: Apocalypse – Oscar Isaac i Bryan Singer odpierają krytykę
Bartosz Tomaszewski – redaktor prowadzący działu recenzje
Ocenia na: 70/100
Strasznie podoba mi się to, co w dwóch ostatnich częściach o przygodach mutantów stworzyli Matthew Vaughn i Bryan Singer. Nie ukrywam więc, że po nowym filmie Singera spodziewałem się naprawdę wiele. Niestety, obraz ten nie porwał mnie tak mocno, ja Pierwsza Klasa czy świetna moim zdaniem Przeszłość, która nadejdzie. Już pierwsze materiały promujące film dały mi sygnał, że coś może pójść nie tak. No i poszło. Tytułowy antagonista średnio mnie przekonuje i nie pomaga w tym fakt, iż wciela się w niego bardzo przeze mnie ceniony Oscar Isaac. Strasznie bezpłciowa jest tutaj również Jennifer Lawrence jako Mystique/Raven. Na szczęście znowu klasę pokazuje James Professor X McAvoy i Michael Magneto Fassbender. Młoda gwardia również wywarła na mnie pozytywne wrażenie, co dobrze rokuje na przyszłe filmy o mutantach. Podobnie jak w Przeszłości…, tak i tutaj bezapelacyjnie rewelacyjny jest Evan Peters jako Quicksilver. Przed seansem strasznie jarałem się występem Psylocke i Storm – i chyba nie muszę pisać, jak mocno się tymi występami rozczarowałem? Pod względem technicznym film prezentuje się całkiem nieźle. Momentami zbyt cukierkowato i nieco tandetnie. Na plus wypada zaliczyć ścieżkę dźwiękową. Krótko podsumowując, nowi X-Meni to film tylko dobry, który miał szansę stać się najlepszą częścią trylogii, a w efekcie (w mojej ocenie) znajduje się w tym zestawieniu na końcu.
PS. Cameo Wolverine’a w ogóle mnie nie poruszyło, wiec coś tu chyba poszło nie tak…
Radosław Szałek – stały współpracownik
Ocena: 70/100
Nie do końca wiem, co myślę o tym filmie. Jednocześnie dobrze się bawiłem podczas seansu, ale nie do końca mnie porwało. Jest sporo elementów, które bardzo mi przypadło do gustu, jednak tak samo dużo mnie irytowało. Do tych pierwszych zaliczyłbym sceny w Pruszkowie, Quicksilvera kradnącego film, stronę muzyczną (hity z lat 80., przede wszystkim The Four Horsemen Metalliki i… Olivię Munn, od której nie można oderwać wzroku ;). Do tych nielubianych natomiast Apocalypse’a (mimo że to świetny Oscar Isaac) i fatalną Jean Grey.
Zobacz również: X-Men: Apocalypse – Lawrence powróci w kolejnym filmie? Nowe zdjęcia i okładki magazynu EW!
Szymon Góraj – redaktor prowadzący działu publicystyka
Ocenia na: 70/100
Na seans szedłem z lekkim strachem o najnowsze dziełko Singera, bo materiały promocyjne nie napawały mnie optymizmem. Okazało się, że otrzymałem naprawdę porządne kino. Powrót znanych twarzy, niezła (choć fakt faktem mogłaby być lepsza) prezentacja młodych X-Menów z naprawdę dobrą Sophie Turner jako Jean Grey na czele, fajny humor i cameo Wolverine’a – to przede wszystkim z plusów. Szkoda, że sama walka z tytułowym przeciwnikiem i jego Jeźdźcami Apokalipsy poza ciekawym konceptem w finale nieco rozczarowała, dodać należy do tego zmarginalizowanie roli Magneto i kilka różnorakich baboli („Henryka Górskiego” i jego pobytu w Polsce chyba nikt nie zapomni). No i nie sposób wspomnieć o żenującej wręcz Jennifer Lawrence, która kolejny raz gra na jedno kopyto. Niemniej mamy do czynienia z solidnym kinem, które w mojej opinii wykonało plan minimum.
Tomasz Rewers – redaktor naczelny
Ocenia na 65/100
Zacznę od tego, że uwielbiam tę serię! Wszystkie filmy o mutantach trzymały się dobrego poziomu i nie zawodziły fanów od 2000 roku. Brian Singer dokonał nawet niemal niemożliwego, sprawnie resetując całe uniwersum w X-Men: Przeszłość, która nadejdzie, zachowując we wszystkim sens i ducha starej trylogii. Niestety Apocalypse nie dorównał do moich oczekiwań, stając się w moim mniemaniu najsłabszym ze wszystkich 6 filmów. Dlaczego? Główny złoczyńca, pomimo budowanej wokół jego genezy otoczki bezgranicznej potęgi, okazuje się zwykłym reliktem przeszłości, który nie potrafi poradzić sobie z garstką młodzików. Postać Raven pojawia się tylko dlatego, żeby zareklamować produkcję twarzą Jennifer Lawrence. Podobnie ma się sprawa z Olivią Munn, która przez cały seans powiedziała może jedno zdanie. Na szczęście produkcja ma kilka wyraźnych atutów. Bezbłędne kreacje Michaela Fassbendera, Evana Petersa i Jamesa McAvoya, rewelacyjna oprawa audiowizualna oraz ciekawe wprowadzenie do historii młodych bohaterów sprawiają, że najsłabszy film serii nie jest wcale filmem słabym.
Zobacz również: X-Men: Apocalypse – fragment filmu z językiem polskim w tle!
Jakub Liszewski – redaktor
Ocenia na: 40/100
Na wstępie przyznaję się bez bicia, że świat X-Menów znam tylko z filmów i z takiej perspektywy oceniam Apocalypse. Dla mnie jako laika niestety X-Men: Apocalypse przejmuje palmę pierwszeństwa w wyścigu po miano najgorszego superbohaterskiego filmu roku od czasów Świtu Sprawiedliwości. Nowy X-Men to film bardzo płaski, archaiczny i… mało widowiskowy. W czasach, kiedy kolejne produkcje próbują pogłębić wizerunki herosów lub kreatywnie mieszają ze sobą gatunki, Singer proponuje zabawę „po staremu”. Jest bardzo zły, potężny i w gruncie rzeczy jednowymiarowy Apocalypse chcący zniszczyć świat, któremu należy spuścić łomot. Tyle. Film jest też przeładowany bohaterami. Jest ich po prostu zbyt wielu, aby zbudować jakieś konkretniejsze motywacje, a z drugiej strony nie działa już efekt bohatera zbiorowego, bo X-Meni są rozdzieleni i rozsiani po wszystkich zakątkach świata. Co gorsza, zawodzi tempo (co jest dużą wtopą przy tak monstrualnym metrażu) i sceny akcji, które zrealizowane są zwyczajnie bez polotu (polecam porównać je z tym, co widzieliśmy w Civil War). Jakieś plusy? Chyba tylko niezawodny Quicksilver, wykorzystanie The Four Horseman w jednej scenie i niezamierzony komizm scen w Polsce (ach ten strzał z łuku!).
Podsumowując! Średnia ocen naszej redakcji to 70/100! Jest to bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę nieco mniej optymistyczne recenzje, jakie film dostał na Zachodzie. A czy Wy już oglądaliście X-Men: Apocalypse? Jeśli tak, to jak Wam się podobał? Jaką byście mu wystawili ocenę?
Ilustracja wprowadzenia: 20th Century Fox