W wywidzie udzielonym dziennikowi Evening Standerd Robert Redford zapowiedział, że chciałby pomagać przyszłym reżyserkom w zaistnieinu w filmowym świecie. W wywiadzie aktor wspomniał także o jego niezachwianej wierze w kino i przygotowaniach do londyńskiej edycji festiwalu Sundance.
Oto co aktor powiedział w kwestii reżyserek:
Zawsze był deficyt różnych mniejszości i kobiet w świecie filmu. Kiedy mówimy o różnorodności oczywistym jest, że istnieje nierówność. Widzimy jednak ewolucję i to jest optymistyczne. Myślę, że możemy niedługo zobaczyć więcej kobiet-twórców, którzy przebiją się do czołówki. To normalna kolej rzeczy w momencie kiedy kobiety odgrywają coraz większą rolę w społeczeństwie.
Redford wypowiedział się też w kwestii rozwoju kinowej branży oraz tym jak wpływają na nią nowe technologie. Aktor jest pełen optymizmu co do przyszłości kina niezależnego. Według niego natłok Hollywoodzkich produkcji pełnych efektów specjalnyczy czy serwisy streamingowe pokroju Netflixa nie są zagrożeniem. Wyraził też duży respekt dla twórców, którzy muszą się zmierzyć z nowymi zwyczajami oglądających. Z drugiej strony nie wszystko mu się podoba
Mogę mieć jedynie nadzieję. Ja wolę oglądać film w takich warunkach w jakich powinno się to robić, a nie na małej przestrzeni na swojej dłoni. Kino to wchodzenie razem do ciemnej przestrzeni. Trochę jak do miejsca kultu. Teraz oglądamy film na telefonach. Niektóre rzeczy wydają się zatracać.
Na koniec amerykański gwiazdor zahaczył jeszcze o Hollywood
Nie jestem przeciwnikiem technologii, ale czasem jest to broń obosieczna. Jest bardzo pomocna przy dystrybucji, który to element wciąż jest dużym problemem dla twórców. Czasem jednak za bardzo zachłystujemy się nią. Skupione na wysokich technologiach Hollywood zatraca po drodze historie. Ja jestem zwolennikiem historii. Dlatego powstał festiwal w Sundance – nowe historie, utrzymywanie niezalu przy życiu.
źródło: Evening Standerd/ źródło ilustracji wprowadzenia: fot. George Pimentel