Uważam, że nie ma na świecie lepszej rozrywki niż mecz piłkarski. Przez dziewięćdziesiąt minut lub dłużej jesteśmy zaangażowani w coś, co trzyma nas w ciągłej adrenalinie” – mówi twórca. Patryk Vega przyznaje, że dostrzegł niszę w rodzimym kinie: „Od czasu Piłkarskiego pokera nie było w Polsce fajnego filmu o tej tematyce. Wszystkie dotychczasowe produkcje były zrealizowane w dość mizerny i żałosny sposób – oglądaliśmy w nich czterdziestu statystów na czwartoligowym stadionie. Byłem więc przekonany, że jest pole na to, aby stworzyć film, który rzeczywiście odda rozmach tego widowiska i sprawi, że ludzie będą w stanie doznać podobnych emocji co na stadionie – twierdzi reżyser.
Tak ambitne przedsięwzięcie filmowe stanowiło ogromne wyzwanie realizacyjne.
Niektóre sceny kręciliśmy przy udziale dwudziestopięciotysięcznej publiczności i na prawdziwych stadionach. Było to szalenie skomplikowane. Wymagało to logistycznej precyzji. Musieliśmy obmyślić w jaki sposób te sceny zrealizować, ale też zsynchronizować z autentycznymi meczami oraz z dostępnością prawdziwych piłkarzy – w tym przypadku Kamila Grosickiego i Sławka Peszko, którzy mieli bardzo napięte terminarze. My z kolei też mieliśmy konkretne daty, w których mogliśmy realizować sceny w trakcie prawdziwych meczów. W związku z tym cały plan był niezwykle skomplikowanym przedsięwzięciem i wypadkową potrzeb, dostępności obiektów i ludzi, którzy mieli w brać nim udział. Zależało mi na tym, żeby jak najbardziej realistyczne ukazać świat piłki nożnej. Nie tylko ten za kulisami. Mieliśmy ambicje, aby wszystkie sytuacje na boisku były maksymalnie prawdziwe. Papier, scenariusz zniesie wszystko, ale zainscenizowanie sytuacji na boisku tak, by wyglądały jak autentyczne akcje piłkarskie, wymagało zaangażowania prawdziwych piłkarzy i w tym przypadku Kamil Grosicki i Sławek Peszko okazali się nieocenieni. Zapewnili naszemu filmowi wysoki poziom autentyczności.
Źródłó: informacja prasowa / Ilustracja wprowadzenia: Marcin Goleń