Gdy przybyła do Ameryki, potrafiła powiedzieć po angielsku tylko dwie rzeczy: „dzień dobry” i „chcę pracować z Johnnym Deppem”. Dziś muzę Pedro Almodóvara zna cały świat. Od tygodnia możemy ją oglądać na ekranach polskich kin jako chorą na raka piersi „Mamę”, dlatego postanowiliśmy dokonać niełatwego – subiektywnego – wyboru i zaprezentować Wam najlepsze z ról, w które Penélope Cruz wcieliła się do tej pory.
5. „Namiętność” (2004), reż. Sergio Castellitto
W tym przypadku bohaterkę poznajemy dzięki opowieści bezsilnego, zdesperowanego ojca, który postanawia zdradzić nieprzytomnej córce sekret – tak na ekranie pojawia się pewna krucha kobieta. Choć jej imię – Italia – brzmi niedorzecznie, dzięki Cruz w ogóle nie rozpatrujemy jej w kategoriach niedorzeczności. Niektórym zapadają w pamięć tłuste włosy tej postaci, jeszcze inni pamiętają „zbytnio” oszpeconą aktorkę. Są i tacy, którzy do tej pory nie mogą odpędzić od siebie obrazu jej udręczonej duszy. To właśnie za przejmujący portret kobiety udręczonej ta rola otwiera zestawienie.
4. „Volver” (2006), reż. Pedro Almodóvar
Bez względu na to, czy należy się do grona fanów czy wrogów Almodóvara, z ręką na sercu przyznać trzeba, że spośród wszystkich bohaterek, jakie Cruz stworzyła wraz ze swoim mistrzem, Raimunda pozostaje bezkonkurencyjna. Śpiewa, gotuje, pracuje, ma na głowie cały dom, nastoletnią córkę, zwłoki męża, chorą znajomą i… ducha własnej matki. Wiele kobiet mogłoby tego nie wytrzymać, ale naprawdę potrafi się zorganizować i wziąć w garść. To się nazywa perfekcyjna pani domu!
3. „Blow” (2001), reż. Ted Demme
Stworzenie (pierwszego) ekranowego duetu z Deppem było nie tylko spełnieniem marzeń, ale i naprawdę dużym wyzwaniem – Cruz podołała mu znakomicie, wcielając się w charakterną ukochaną narkotykowego bossa. Jej Mirtha nie pozwala się zepchnąć w cień, jest uwodzicielska, pewna siebie, nawet wyrachowana. Choć także popada w nałóg, jest gotowa zrobić naprawdę wiele, byle tylko ocalić skórę. O tej roli Cruz można chyba powiedzieć po prostu: to zła kobieta była… I do tego piekielnie przekonująca.
2. „Powtórnie narodzony” (2012), reż. Sergio Castellitto
Historia tej niełatwej miłości, która zrodziła się w targanym konfliktem Sarajewie, przeradza się w pewnym momencie w historię jeszcze bardziej skomplikowaną. Gemmę poznajemy już jako dojrzałą kobietę, żonę i matkę, ale przenosząc się w czasie możemy przekonać się, jak wyglądało jej życie i jak mogłoby wyglądać, gdyby wydarzenia sprzed lat przybrały mniej tragiczny obrót. Cruz doskonale radzi sobie we wszystkich płaszczyznach czasowych i jest tak przekonująca, że od początku do końca wiernie trwamy u jej boku – zakochujemy się, cierpimy, odczuwamy potęgującą się samotność, aż wreszcie stawiamy czoła nie tylko wspomnieniom, odkrywamy również zaskakującą tajemnicę. Chcemy wiedzieć, co przytrafiło się tej kobiecie i szczerze żałujemy, że los nie był dla niej łaskawszy.
„Vicky Cristina Barcelona” (2008), reż. Woody Allen
Rola niezrównoważonej Maríi Eleny nie bez przyczyny przyniosła Cruz Oscara. W jednej scenie apatyczna, zagubiona i potrzebująca opieki, w drugiej pełna twórczej pasji, jeszcze w innej wykrzykująca potok hiszpańskich słów w czasie ulicznej kłótni z ukochanym. Domagająca się wódki albo wymachująca bronią. To z pewnością jeden z najbarwniejszych ptaków w filmowym dorobku Allena. Absolutnie rozchwiana, tragikomiczna osobowość. Dzięki Cruz ta postać nie jest sztucznym, przerysowanym tworem – dostrzegamy w niej także kobietę, która po prostu pragnie znowu być szczęśliwa, choć nie do końca jej się to udaje.
A Wy? Macie swoje ulubione aktorskie kreacje Cruz?