Uwaga: News zawiera bardzo poważne spoilery z filmu Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi.
Ósmy epizod Gwiezdnych Wojen to prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjna część sagi w historii. Jedni cenią ją za odważne rozwiązania i ogólne podejście twórców, innych denerwuje mnogość co najmniej dziwnych scen i skrajne odcinanie się od reszty dorobku. Nie da się nawet do końca oszacować, która ze stron w tym sporze jest liczniejsza.
Na temat mniej lub bardziej krytykowanych ujęć Ostatniego Jedi dość często wypowiada się Rian Johnson, przedstawiając swój punkt widzenia. Teraz powiedział co nieco o jednym z finałowych aktów swojej produkcji, kiedy to Luke (a w zasadzie jego hologram Mocy, jeśli chodzi o ścisłość) staje do walki z Kylo Renem na planecie Crait. Głównym zarzutem fanów było to, że – poza niezostawianiem śladów i młodszym wyglądem – Mistrz Skywalker dzierżył wtedy niebieski miecz świetlny – ten sam, który został zniszczony podczas pojedynku pomiędzy Kylo a Rey.
[Luke] stworzył tę projekcję po to, by wywrzeć jak największe wrażenie na Kylo. Wie, że jego piętą achillesową jest gniew, dlatego też tworzy swój młodszy wizerunek, dokładnie ten z okresu, gdy Kylo widział go po raz ostatni w trakcie konfrontacji w świątymi. Dlatego też zdecydował się dodać mu miecz dziadka Kylo – ten sam, o którym krzyczał w stronę Rey, że należy do niego.My jako widzowie widzieliśmy to… Prawda jest taka, że dokładnie dostrzegamy moment, gdy niebieski miecz świetlny dzieli się na pół – Kylo widzi oślepiający błysk, po czym pada nieprzytomny. Rey zabiera resztki broni, zanim się wreszcie budzi. Więc jeśli już naprawdę potrzebujecie mocnego wytłumaczenia, można powiedzieć, że nie ma 100% pewności, iż Kylo widział, co się stało z mieczem świetlnym.