Dzieciak rządzi – recenzja animacji Dreamworks

Zapotrzebowanie na filmy animowane jest w kinach na całym świecie bardzo duże rokrocznie, przez całe 365 dni. Wielu rodzicom nawet nie potrzeba dobrego jakościowo filmu, byle by tylko zabrać swą pociechę do kina. Dlatego w grze o widza, także w Polsce, w gatunku tym uczestniczą nie tylko grube ryby tego rodzaju kina, ale także studia z krajów, które nie często wprowadzają na nasze ekrany filmy w tak szerokiej dystrybucji. Obecnie w repertuarze są więc min. takie filmy jak hiszpański Ozzy czy niemiecki Zając Max ratuje Wielkanoc. Niszę bajki wysokobudżetowej jednak od ostatniego weekendu wypełnia Dreamworks i jego Dzieciak rządzi. Niestety nie oznacza to poprawy jakości.

Zobacz również: Piękna i Bestia – Dan Stevens zainteresowany udziałem w kontynuacji filmu?

Ile razy bajki odpowiadały nam już na pytanie, skąd się biorą dzieci. Pewnie dużo, dlatego kolejna taka próba nie zostałaby wzięta za pomysł zbyt oryginalny. Ale tutaj są dzieci i dzieci. Te drugie mają walizki, garnitury i gadają. Właśnie jeden z nich trafia do domu rodzinnego niejakiego Tima. Trafia, bo… no właśnie. Już w pierwszych kilku minutach filmu pojawia się nam dość duża dziura logiczna. Bo niby wiemy, skąd te bobasy się biorą, ale czemu akurat… Nie chce tu zagłębiać się w spoilery, bo jednak sporo osób ten film jeszcze zobaczy, dlatego ostrzegam, że brak odpowiedzi na proste pytanie trochę wyrzuca widza ze śledzenia historii. Miałem jednak nadzieję, że po przeskoczeniu tej przepaści film zaoferuje mi nagrodę. Jednak tu też jest problem.

Bo fabuła jest tutaj bardzo kliszową historyjką o budowaniu się przyjaźni między Timem i jego gadającym młodszym bratem. Mimo wszystko spodziewałem się trochę zabawy tą dość nietypową tematyką i wykorzystaniem jej w pokazaniu czegoś bardziej oryginalnego. W tej materii odczułem jednak duży zawód. Ciekawe pomysły fabuły wiążą się jedynie z firmą, w której pracuje tytułowy dzieciak i jej działaniem. Reszta to tylko pretekst do żartów, a te też nie stoją na najwyższym poziomie. Nie żenują, ale moje reakcje na nie rozkładały się mniej więcej po równo na lekki uśmiech oraz wzruszenie ramion. Trafią do dzieciaków, jednak starsi widzowie się zbyt mocno nie pośmieją. A w portfolio studia zdarzały się przecież tytuły, przy których mogli. I to bardzo.

Zobacz również: Sing! – recenzja animacji studia Illuminiation

To właśnie zawsze było atutem tych lepszych tytułów ze stajni Dreamworks. Nie były one nigdy jakoś specjalnie oryginalne, jednak fundowały nam ciekawe, urocze postacie oraz zabawne interakcje między nimi. O Ośle, Shreku i Kocie w butach przypominać nie trzeba. Podobnie było z Czkawką i jego Szczerbatkiem, jednak od ich ostatniego pojawienia się w kinach minęły już 3 lata, a od tego czasu studio popadło w przeciętność. I Dzieciak rządzi jest jej kolejnym przykładem.

Także przez to jak opowiada historię. Twórcy dają jasny przekaz, że nasz główny bohater ma tutaj prawie niczym nieograniczoną wyobraźnię, jednak zbyt często ta wyobraźnia, czyli właściwie nic, jest głównym czynnikiem ratującym dwójkę naszych dzieciaków z opresji. Mnie jako człowieka, który tych animacji widział już naprawdę sporo, nieco to dezorientowało. Wyobrażam sobie więc jakie problemy z odebraniem tej historii może mieć np. siedmiolatek. I trudno powiedzieć jakie z takiego seansu wyciągnie wnioski.

Dzieciak rządzi jest oczywiście ładny, dobrze udźwiękowiony i kolorowy, ale to teraz w animacjach rodem z Hollywood standard. Poza tym to film nijaki w treści i trochę zbyt krzykliwy i infantylny w formie jej przekazania.Tylko pogłębia przepaść, jaka dzieli w ostatnich latach animacje Dreamworks od ich konkurentek z Disneya/Pixara, takich jak Zwierzogród czy W głowie się nie mieści. Nie wygląda jednak na to, aby tkwienie w tej przepaści studiu przeszkadzało. A okazja do jej zmniejszenia była bardzo dobra, w końcu wspomniany Pixar wypuści zaraz tylko Auta 3. Wielkich oczekiwań co do niego nie mam, ale Dzieciaka powinien przeskoczyć.

Redaktor prowadzący działu recenzji filmowych

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina.

Kontakt pod [email protected]

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?