McTiernan wspomina spartańskie warunki, w jakich powstawał „Predator”

Obecnie Shane Black pracuje nad najnowszą częścią losów kosmicznego łowcy z kodeksem honorowym. Studio świadome popularności marki na pewno zapewniło mu komfortowe warunki kręcenia i budżet w wysokości przynajmniej kilkudziesięciu milionów dolarów. Podobnego komfortu nie miał w roku 1986 reżyser John McTiernan, który na swój film akcji science-fiction dostał zaledwie 18 milionów, co przełożyło się na fakt, że szczególnie pod koniec zdjęć cały proces trzeba było przyspieszyć. Jak wspomina McTiernan największy gwiazdor obsady aktorskiej, Arnold Schawrzenegger, nie mógł się doczekać końca pracy na planie.

Miałem szczęście, że Arnold chciał wrócić do domu. Powiedział, że zostanie jeszcze najwyżej dzień lub dwa. Kręciliśmy w prawdziwej dżungli, nie w żadnym kurorcie z kasynami i innymi tego typu rzeczami. Żyliśmy w małej mieścinie z jedną restauracją, którą w całości zajęliśmy. Musiałem skończyć film w dwie noce i bardzo dobrze, bo scenariusz był pełen bzdur, które później wsadzono do „Predatora 2”. Ta scena na statku obcego… okropieństwo, którego chciałem się pozbyć, więc jeśli Arnold chce kończyć, to trudno. Producenci wyrywali włosy z głów, a ja kazałem im się wyluzować i powiedziałem, że coś wymyślę. Tego samego wieczora napisałem scenę wiedząc, gdzie można ją nakręcić, stąd wszystko mogłem sobie wyobrazić. Skonstruowałem całość w głowie. Jednej nocy nakręciliśmy ujęcia z Arnoldem, a drugiej z potworem, wszystko już wtedy miałem pomontowane w głowie, więc później idealnie połączyło się na montażu.

Zobacz także: Pod ostrzałem – „Terminator: Genisys”

źródło: manlymovie.net / ilustracja wprowadzenia: kadr z filmu „Predator”

Dziennikarz

Miłośnik prawdziwego kina, a nie tych artystycznych bzdur.
Jeśli masz ciekawy temat do opisania, pisz tutaj - [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?