Do remake’u Akiry Hollywood przymierza się od dobrych 10 lat i choć przez ten czas zdążyliśmy stracić zaufanie do zdolności zachowywania kwintesencji oryginału, to jednak wciąż plany te rozpalają zmysły wszystkich prawowitych kinomanów. Szczególnie, iż ostatnio znów zrobiło się o nich głośno, a do projektu przymierza się podobno samego Taikę Waititi. I to nawet nie „podobno”, gdyż podczas promowania swojego nadchodzącego Thora: Ragnarok sam reżyser przyznał, że tak się właśnie sprawy mają. Co prawda na razie nie podpisano żadnych oficjalnych zobowiązań, ale nowozelandzki twórca posiada już wykrystalizowaną wizję, na wypadek gdyby rzeczywiście miał się podjąć realizacji aktorskiego Akiry. Jak ona wygląda? Wierność względem mangowego oryginału i próba zachowania klimatu poprzez zatrudnienie japońskich aktorów:
Ta, młodzi aktorzy z Azji byliby tu najlepszym wyborem. I nie, nie mówię tu o całkowitych noname’ach, tylko o nieoszlifowanych talentach. I tak, chciałbym swoją adaptację przetoczyć przez pryzmat mangowego oryginału.
Z jednej strony jest to dość odważne założenie, bo czy wielka, wysokobudżetowa produkcja rodem z Warner Bros. mogłaby się odbyć bez udziału gwiazd światowego formatu? Przecież taki myk nie uszedłby płazem w oczach amerykańskiej widowni, a wspomniana wytwórnia posiada już pod swoimi skrzydłami innego czarnego konia, który przynosi więcej strat niż zysków (Darren Aronofsky i mother!). Z drugiej jednak, Hollywood mierzy się obecnie z plagą oskarżeń o „wybielanie” filmowych postaci i choć jest to mocno upoprawniony politycznie zarzut, to wpływa na kształt filmów przezeń realizowanych. Czy zatem niniejszy deal się ziści? Czemu nie, ale raczej do filmowej wersji z 1988 roku startu mieć nie będzie.
Źródło: movieweb.com / Ilustracja wprowadzenia: kadr z filmu Akira