Choć Na skraju jutra z 2014 roku filmem odkrywczym nie było, to reżyser – Doug Liman – znalazł dla Toma Cruise’a idealne miejsce na planie. Bo wiecie… aktor, który od dobrych kilkunastu lat odgrywa parodię samego siebie, tu nie był nieznośny, a wręcz przeciwnie. Jego przygody i romanse z Emily Blunt oglądało się całkiem przyjemnie, a do tego cała ta aura kryptoapokaliptycznej przyszłości została ubrana w przyjemny dla oka gorset futurystycznego erpega. Nic więc dziwnego, że nawet najwięksi sceptycy gdzieś tam wypatrują wieści dotyczących kontynuacji niniejszej produkcji. I takimi też podzielił się z nami sam Liman, który już zaciera ręce na myśl o ponownej współpracy z wyżej wymienionymi aktorami:
Wszyscy bardzo się cieszymy, że znów będzie nam dane pracować wspólnie. Scenariusz jest gotowy i teraz tylko szukamy wolnego miejsca w swoich grafikach.
Czyli najtrudniejszy etap za nimi. To dobrze, choć biorąc ten fakt pod uwagę, produkcja właściwa mogłaby ruszyć dopiero pod koniec przyszłego roku. Szczególnie, że zarówno Liman, Cruise oraz Blun mają obecnie ręce pełne roboty. Jednak możemy być pewni, iż projekt Live Die Repeat and Repeat (bo taki też jest tytuł kontynuacji) nie na długo pozostanie wyłącznie w sferze marzeń. Reżyser przyznał bowiem, że do prac nad nim zachęcił go przede wszystkim pozytywny odbiór widzów oraz wykształcenie się specyfinczej grupy fanów produkcji:
Wszelkie zasługi za decyzję o stworzeniu sequela należy przypisać fanom. To oni przychodzili i wypisywali do nas, abyśmy naprawdę rozważyli taką ewentualność.
I niech ktoś jeszcze powie, że widz we współczesnym swiecie nie posiada władzy nad procesem powstawania produkcji filmowej!
Źródło: heroichollywood.com / Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe