Fanów niezwykle zszokowała wieść, iż J.J. Abrams może zająć miejsce Colina Trevorrowa jako reżysera IX epizodu Gwiezdnych wojen. Czy jest to dobry wybór, zważając na odejście dwóch poprzednich reżyserów filmu?
Zaangażowanie Abramsa okazało się być szokujące dla prezesa Paramount Pictures, Jima Gianopulosa, ponieważ reżyser otrzymał 10 milionów dolarów od studia za cały przyszły wysiłek włożony w tworzenie ich filmów. Umowa ta była gwarancją – po tym, jak Abrams wyreżyserował Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy w 2015 roku, miał na dobre odejść od serii. A przynajmniej tak się wszystkim wydawało.
Zobacz również: Nie dla J.J. Abramsa. Fani Gwiezdnych wojen wystosowali petycję!
Kiedy powstawał Epizod VII, Abrams mógł pozwolić sobie na wiele rzeczy odbiegających od założeń Paramount, ponieważ umowa na to pozwalała. Natomiast Kathleen Kennedy i Lucasfilm wybrali go do produkcji Epizodu IX, by uniknąć internetowych sporów na temat tego, komu przypadnie ta rola.
Źródła podają, że Gianopulos toleruje decyzje Abramsa, lecz nie wygląda na to, by był bardzo zadowolony. Prezes miał nadzieję, że Abrams pomoże jego studiu wrócić do gry po niesamowicie rozczarowującym finansowo roku. Trzeba jednak czekać – tak ogromny zgrzyt mógłby zrazić do siebie nie tylko takich gigantów filmowych jak Disney czy Lucasfilm, ale nawet Stevena Spielberga, który wspierał Abramsa podczas reżyserowania Przebudzenia mocy.
Czekamy zatem na premierę dziewiątego epizodu, którą zapowiada się na 20 grudnia 2019 roku!
Źródło: heroichollywood.com / Ilustracja wprowadzenia: mat. prasowe