Piąta już odsłona przygód Jacka Sparrowa trafiła do światowych kin na początku maja. Nie spotkała się z najwyższym uznaniem wśród krytyków, lecz widzowie zignorowali ich mało entuzjastyczne opinie. Przy budżecie 230 milionów dolarów film zarobił na całym świecie niemal 792 miliony dolarów. Jednak poprzednia część, Na nieznanych wodach, wykreowała przychód w wysokości ponad miliarda dolarów. Wydaje się więc, że mamy do czynienia z tendencją spadkową. Inaczej na to patrzy jednak główny producent serii, Jerry Bruckheimer.
Zobacz również: Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara – nasza recenzja
Uważa on, że Zemsta Salazara osiągnęła fenomenalny wynik. Bierze pod uwagę kurczący się rynek, gdzie wszystkie filmy osiągają słabsze wyniki, ale do tego zwraca też uwagę na obecnie mocniejszy kurs dolara niż w czasach gdy czwórka miała premierę. Niemal 80 procent zysków najnowszych Piratów z Karaibów pochodzi z międzynarodowych rynków, gdzie widzowie płacą w rodzimej walucie, a ta zostaje przeliczana na dolar, który według filmowca obecnie ma o 27 procent wyższą wartość niż 6 lat temu. Jerry Bruckheimer uważa, że przy takim samym kursie walut Zemsta Salazara przekroczyłaby miliard dolarów.
Można to częściowo sprawdzić. Porównując ze sobą kurs dolara z końca lipca 2011 roku i końca lipca 2017 roku dla naszego rodzimego złotego widać, że wartość amerykańskiej waluty wzrosła o 22,5 procenta. Gdyby przyjąć tę liczbę za średnią też dla innych krajów, wtedy łączny zysk Zemsty Salazara wyniósłby 972 miliony dolarów. Jednakże, aby uczciwie to oszacować, trzeba by osobno sprawdzić wartość wzrostu dolara dla każdego kraju i przemnożyć go przez wynik filmu w danym państwie. To za dużo żmudnej roboty, więc pozostaje wierzyć producentowi na słowo. Jakkolwiek zresztą nie patrzeć Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara to 7 najlepiej zarabiający film tego roku, więc o finansowej klapie nie może być mowy. W polsce widowisko z Johnnym Deppem obejrzało ponad 1,3 miliona widzów, co jest niewątpliwie imponującym wynikiem.
źródło: cinemablend.com, sfp.org.pl, money.pl / ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe