Przyznawać się, komu nieraz podczas seansu ulubionego filmu chciało się zwilżyć wargi w kuflu pełnym pysznego, pokrytego pianą, bursztynowego napoju wyskokowego, bez konieczności chowania go przed obsługą kina? Pewnie niejeden się taki tutaj znajdzie. Gdybyście jednak zamieszkiwali teren, który administracyjnie należy do stanu Utah w USA, nie musielibyście odtąd kitrać butelek czy czteropaków w plecaku.
Są przecież filmy, które nie mogą się obyć bez skosztowania niskowoltażowego trunku. Z tego powodu w zeszłym roku kino Brewvies, świadome treści przeznaczonych dla widzów dorosłych w filmie Deadpool, postanowiło pójść widzom na rękę i pozwolić im na zakup alkoholu na seans. Nie obyło się jednak bez problemów, bowiem wkrótce amerykańskie media zalewane były informacjami o późniejszych ekscesach z sali kinowej. Mowa tutaj o śpiewach, wrzaskach i innych tego typu rzeczach, jakie ludzie robią w stanie nietrzeźwości, które trzeźwym odbiorcom filmu odbierały frajdę z pokazu. W wyniku tego, władze stanu narzuciły na kino karę grzywny w wysokości 25 tysięcy dolarów.
Właściciele kina jednak nie dali za wygraną i postanowili wnieść w tej sprawie odwołanie do sądu i… sprawę wygrali. Sędzia postanowił rozstrzygnąć proces na ich korzyść i stwierdził, że Konstytucja Stanów Zjednoczonych Ameryki daje właścicielom prawo do decydowania o rodzaju spożywanych przez widzów napojów podczas określonych seansów. Co więcej, w sprawę postanowił się włączyć sam odtwórca roli Najemnika z Nawijką, Ryan Reynolds, który postanowił pokryć koszty procesu w wysokości 5 tysięcy dolarów na rzecz kina. Oby podczas seansu kontynuacji Deadpoola, kino Brewvies znalazło patent, jak pogodzić pijących oraz niepijących widzów, żeby wilk był syty i owca cała.
Źródło: hollywoodreporter.com / Ilustracja wprowadzenia: mat. prasowe