Ale nie martwcie się, Arnolda Schwarzeneggera nikt nie chciał ruszać. A nawet jak by chciał, to nie wiele by osiągnął… Tu rozchodzi się natomiast o posadę jego przeciwnika w drugiej odsłonie cyklu, znanej pod nazwą Terminator 2: Dzień sądu. Tym był zaś cybernetyczny przestępca i ulepszony prototyp terminatora T-1000, który przywdział wówczas twarz Roberta Patricka. Ale jak widać mógł także być nieco bardziej rozmuzykalniony. Kto wie, może nawet wyśpiewywałby swoje kwestie? No ale my tu sobie żartujemy, a podobno Billy’ego Idola, czyli ikonę brytyjskiego rocka, rzeczywiście rozpatrywano jako kandydata do niniejszej roli. A przynajmniej takie wnioski wyciągnął sam Robert Patrick, kiedy pewnego razu w warsztacie Stana Winstona (twórcy efektów specjalnych do filmu) ujrzał osobliwe zdjęcie muzyka:
Z tego co zrozumiałem, to Billy Idol był predestynowany do roli T-1000. Mogę wam tylko powiedzieć, że po tym jak to mnie zaangażowano, wizytowałem u Stana Winstona i tam dostrzegłem zdjęcie Billy’ego. Niestety jakiś czas wcześniej brał udział w wypadku motocyklowym, w którym mocno ucierpiała jego noga, wobec czego po prostu fizycznie nie dałby rady.
To z pewnością jeden z najlepszych ostatnimi czasy scenariuszy typu „co by było gdyby…”, ale chyba nikt nie będzie narzekał, że sprawy potoczyły się tak a nie inaczej. W końcu „chłodny” występ Patricka niejako stanowi o sile kultu, jakim cieszy się Terminator 2. Chociaż… Taki Billy Idol z tą swoją czupryną… Nah, to byłoby zbyt zabawne.
https://www.youtube.com/watch?v=VdphvuyaV_I
Źródło: hollywoodreporter.com / Ilustracja wprowadzenia: rollingstone.com