Według dziennika L. A. Times, popularna platforma streamingowa Netflix ma być zadłużona na 20,54 mld dolarów (ok. 74 mld zł*). Firma opublikowała jednak oficjalne oświadczenie, wkrótce po ukazaniu się artykułu, w którym podkreślono „niedokładne wyliczenie długu” przez autora oraz zaznaczono, że ich obecne zobowiązania streamingowe wynoszące 15,7 mld (ok. 56,5 mld zł*) nie są zadłużeniem, a „wydatkami na poczet przyszłych materiałów, które zawarte są w rachunku zysku i strat”. Oczywiście dziennik później podkreśla, że w takim wypadku całkowite zadłużenie wynosi 4,8 mld dolarów (ok. 17,3 mld zł*). Warto przy tym zestawić to z rynkową wartością firmy wynoszącą obecnie 75 mld dolarów (ok. 270 mld zł*).
Ostatnimi czasy Netflix coraz więcej inwestuje we własne produkcje takie jak chociażby Stranger Things. Wszystko to w nadziei, że firma przestanie być uzależniona od zewnętrznych wytwórni i przygotuje katalog, w którego skład wejdą jej własne filmy czy seriale. To jednak według ekspertów może potrwać dekady. Wynika to z faktu, że jedne seriale zyskują na popularności, a inne zostają anulowane i tu za przykłady mogą posłużyć Sense 8 czy The Get Down. Niektóre spośród znanych produkcji oryginalnych znajdujących się w ofercie Netflixa zostały zresztą stworzone przez zewnętrzne studia, a ich obecność na platformie streamingowej jest wynikiem udzielenia licencji za nieujawnioną opłatę. Mowa tu chociażby o House of Cards zrealizowanym przez Media Rights Capital, Orange is the New Black wyprodukowanym przez Lionsgate czy też The Crown od Sony Pictures Television.
Mike Vorhaus, prezes Magid Advisors – firmie konsultacyjnej w zakresie mediów i materiałów cyfrowych – ujawnił w rozmowie z L. A. Times swoje zdanie w niniejszej sprawie:
Nikt nie jest dominującym graczem wiecznie. Myślę, że potrzebują oni dużo szczęścia, by nie zatonąć w zadłużeniu zwłaszcza przy ostatecznym spowolnieniu tempa wzrostu.
* kurs dolara na podstawie NBP z dnia 01.08.2017
Źródło: NME / Ilustracja wprowadzenia: Netflix