Może i George Romero najmłodszym z młodych filmowców już nie jest, ale nigdy nie jest za późno, aby wprowadzać innowacje do chyba najbardziej zmurszałego nurtu horroru – nurtu filmów o zombie. Tak, te swego czasu powstawały taśmowo, ba, nadal powstają, lecz co raz mniej w nich przemyślanych eksperymentów, a co raz więcej czystej zabawy z formą. Tym bardziej jest nam potrzebny ktoś taki jak Romero, czyli człowiek, który powołał na ekranie trupy do życia i uczynił z nich jeden z fenomenów współczesnej popkultury. W końcu ojcu nie trzeba mówić, jak się dzieci robi! Trzymając się tej zasady, reżyser idzie w zaparte i obecnie pracuje nad promocją najnowszego filmu spod znaku zgnilizny ludzkiego ciała pt. Road of the Dead. Film Matta Birmana tytuł może i ma mało oryginalny, rzekłbym nawet sztampowy, ale poczekajcie tylko jak zobaczycie szczegóły produkcji, którymi Romero podzielił się w niedawnym wywiadzie z Rue Morgue:
Rzecz dzieje się w miejskim sanktuarium zarządzanym przez grupę naukowców i udostępnianym bogaczom, którzy dla zabicia czasu urządzają sobie mordercze wyścigi samochodowe. Natomiast jeden z naukowców w swoich badaniach odkrył sposób na wyeliminowanie łaknienia przez zombie ludzkiego mięsa. Co więcej, dzięki tej metodzie u zombie aktywują się pewne zastane komórki pamięci, dzięki którym z powrotem nabywają one niektórych ludzkich umiejętności, takich jak na przykład prowadzenie pojazdów. Zombie mogą więc brać udział w tych wyścigach! […] Road of the Dead nazwałbym komedią, ale ma te wszystkie straszne i dziwaczne momenty. Chodzi w nim bowiem przede wszystkim o napięcie, a nie krew. Bez gore obyć się nie mogło, lecz nie przesadziliśmy w jego ilościach. Nie będzie na przykład rozwlekłych sekwencji rozrywania ludzkiego ciała na kawałki. Celowaliśmy raczej w slapstick, ale taki chwytliwy. No na przykład bohater umiera, ale był niegdyś kierowcą NASCAR, więc dzięki eksperymentom może wrócić do życia i wrócić do wyścigów. Czy to nie jest szalone? Po prostu Szybcy i wściekli z zombie!
Szybcy i wściekli z zombie? Bierzcie nasze pieniądze. Ale a propos pieniędzy, to film jeszcze nie wszedł w fazę produkcji. Powyższe zapowiedzi Romero mają za zadanie rozgrzać atmosferę przed Festiwalem Filmowym Fantasia, dzięki któremu zwycięzcy otrzymają finansowe zaplecze na realizację zaproponowanych pomysłów. Ten natomiast w przypadku Road of the Dead należy do wspomnianego Matta Birmana, a George Romero pełni rolę dobrego ducha dla swojego podopiecznego. Cóż, wsparcie Panie Birman masz nie byle jakie, więc nie sp… zepsuj tego!
P.S. A gdybyście chcieli zwizualizować sobie powyższe zapowiedzi, to przygotowany został już nawet pierwszy plakat widowiska. Enjoy!
Źródło: movieweb.com / Ilustracja wprowadzenia: themoriartyofgore