Twórcy filmu Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara podpadli obrońcom praw zwierząt. Wszystko przez małpę Kapitana Barbossy (Geoffrey Rush), która miała wymiotować na planie i mieć permanentne kłopoty zdrowotne.
Jack, bo tak w filmie nazywa się małpka towarzyszy Barbossie od pierwszej części i jest dobrze znana nie tylko najzagorzalszym fanom serii. Przy pomocy efektów specjalnych udało się sprawić, że stała się ona nieodłącznym elementem Piratów. Kaya Scodelario, filmowa Carina przyznała jednak, że zwierzę często chorowało podczas kręcenia zdjęć. Fakt, że wiele scen kręcono na łodzi sprawił, że małpa wielokrotnie wymiotowała w trakcie ujęć, i choć sama opowiadała to raczej jako wątek humorystyczny, to organizacje chroniące prawa zwierząt podeszły do sprawy bardzo poważnie.
https://www.youtube.com/watch?v=FN24pgVpNFc
Zobacz również: Dlaczego Geoffrey Rush po raz kolejny ruszył w morze pod piracką banderą
PETA, organizacja walcząca o prawa zwierząt napisała do Jerry’ego Bruckheimera, producenta filmu, aby nie używał on więcej żywych zwierząt na planie. Małpy kapucynki potrzebują ich zdaniem regularnej i kompleksowej opieki, która siłą rzeczy w trakcie tworzenia filmu nie jest możliwa. Organizacja ta pisała już zresztą do Bruckheimera przed dwoma laty w sprawie odpowiedniego traktowania zwierząt.
Disney nie odpowiedział jeszcze na te zarzuty, ale spodziewane jest stosowne oświadczenie w niedługim czasie.
Źródło: cinemablend.com/Ilustracja wprowadzenia: fanaru.com