Dlaczego Geoffrey Rush po raz kolejny ruszył w morze pod piracką banderą

!!!SPOILERY!!!

Pomimo iż to kapitan Jack Sparrow jest teoretycznie główną postacią nowej odsłony cyklu Piraci z Karaibów, każda scena z udziałem Hectora Barbossy wydaje się być całkowicie zdominowana przez geniusz aktorski Geoffreya Rusha. Droga kapitana Barbossy od Klątwy Czarnej Perły do Zemsty Salazara była długa i wyboista, jednak postać ta stała się ikoną franczyzy a sam Rush gwiazdą przyćmiewającą nawet Johnnyego Deppa. W udzielonym ostatnio wywiadzie aktor miał szansę wypowiedzieć się dlaczego właściwie zdecydował się powrócić do roli po 6 latach:

To trochę jak z powieściami Dickensa, część po części, przez długi okres czasu gdy czytelnicy mają swój własny wkład w to dzieło. Spodobał mi się pomysł niespodziewanego sekretu z przeszłości który najwyraźniej cały czas gdzieś tam był, spojrzałem wstecz, na poprzednie cztery filmy i zastanowiłem się czy gdybym miał tą wiedzę, gdyby scenarzyści nie wymyślili tej zaskakującej tajemnicy z przeszłości to czy wszystko miało sens. I pomyślałem “może to własnie to stąd wzięła się małpka Jack, może to uciskana tęsknota za czymś nakazała mu znaleźć substytut”. Wszystko miało sens.

 barbossa i sparrow

Zobacz również: Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara – jak Jeździec znikąd zaszkodził filmowi?

Jak wyjaśnił Geoffrey Rush, powodem dla którego wątek Barbossy i Cariny miał szansę powodzenia jest możliwość wpisania go w ogólny schemat spajający wszystkie filmy serii. Podobna sytuacja zachodzi w Gwiezdnych Wojnach i mowa tu o relacji Lukea Skywalkera i Dartha Vadera. W każdej chwili możemy powrócić do poprzednich filmów franczyzy i odnaleźć w nich elementy wskazujące na to, że wspominana w najnowszym filmie historia dzieje się gdzieś w tle głównych wydarzeń.

To co sprawiło Rushowi najwięcej przyjemności w odgrywanej postaci, to jej ewolucja. W każdej kolejnej części Hector Barbossa różni się od swojego wcześniejszego wcielenia i pokazuje nam nowe oblicze.

Tak, i pomimo tego nie był to główny powód dlaczego zdecydowałem się zagrać. Ale ponieważ on (Barbossa) był zawsze tak zmienną postacią. Był politykiem, pracował dla króla, aż w końcu stał się obrzydliwie bogatym dyrektorem generalnym korporacji. Skonfrontowanie tego lekko narcystycznego, bezwzględnego charakteru z wrażliwością i ukrytą emocjonalnością było czymś świetnym do zagrania ze względu na krajobraz, ton, skalę i wszystkie zabiegi jakich ta historia wymagała.

Historia kapitana Barbossy dobiegła końca w odmętach oceanu, ale czy na pewno? Już raz mieliśmy okazję zobaczyć jego zmartwychwstanie, jednak seria z części na część jest coraz bardziej powtarzalna, a scena po napisach pokazuje że śmierć w tym uniwersum nie jest czymś ostatecznym, a tym bardziej oczywistym. Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak mieć nadzieję, że ponownie będzie nam dane zobaczyć ostatnią postać, która wciąż pozwala na przetrwanie kolejnych odsłon cyklu. W końcu czym byłoby morze Karaibskie bez kapitana Hectora Barbossy.

Źródło: cinemablend.com / ilustracja wprowadzenia: mat. prasowe

Fan filmów z lat 60 i 70. W kinie lubię wszystko co świeże i nieodgrzewane.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?