Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak wielką wartość artystyczną posiada słowo? Ale nie takie słowo będące częścią książkowej literatury czy romantycznego poematu, tylko słowo wygłaszane przez każdego z nas na co dzień. Zauważcie bowiem, że człowiek posiada niepowtarzalny dar i chęć opowiadania. Opowiadania czegokolwiek. Opowiadamy o naszych przygodach w warzywniaku, kiedy to podczas oczekiwania w kolejce ujrzeliśmy nienaturalnych rozmiarów ziemniaka przypominającego głowę pomnika Chrystusa w Rio de Janeiro, opowiadamy o weselu, podczas którego nasz wujek spił się do tego stopnia, że z pamięci wyśpiewywał najmniej znane hity Zenona Martyniuka, opowiadamy również o nastąpieniu naszej rychłej zguby w wyniku nadepnięcia na skórkę banana, gdyby nie refleks szachisty naszego znajomego. Każda z tych opowieści nie miałaby jednak większego znaczenia, gdyby nie sposób, w jaki dostarczamy je naszemu rozmówcy. Tu coś dodamy, tu usuniemy, tu podmienimy – nikt się nie zorientuje, przecież tylko my wiemy, jak było naprawdę. Koloryzujemy więc na wzór wybitnych rokokowych malarzy przekazywaną treść, aby skutecznie dostosować ją do naszych oczekiwań. Na tej zasadzie jeśli chcemy opowiedzieć jakiś żart z serii „szedł sobie Polak, Niemiec i Rusek”, to dobrze by było, aby cechy tych postaci były przejaskrawione do granic możliwości i reprezentatywne dla całych narodowości – w końcu o to w tych żartach chodzi. I tak Polak utożsamiany jest najczęściej z ponadprzeciętnym zainteresowaniem degustacjami przeróżnych trunków, a głowa jego mogłaby służyć za łom w kamieniołomie. Taki stereotyp utrwalił się przynajmniej na Zachodzie, choć nasi bracia ze Wschodu zaciekle walczą o prym w tej kategorii procentowej. Tak czy owak, to nas a nie ich spotkał z tego powodu zaszczyt goszczenia wyjątkowej osobistości. Darren Aronofsky, reżyser m.in. Czarnego łabędzia i Requiem dla snu, przybył do kraju mlekiem i wódką płynącym, aby nakręcić reklamówkę wyjątkowo tego drugiego napoju. W tym wypadku jest to wódka marki Belveder, należąca do koncernu LVMH.
Zdjęcia do niniejszego dzieła Aronofsky’ego powstawały na Dolnym Śląsku, pod Wrocławiem. Jakże znamienny to fakt, biorąc pod uwagę postrzeganie Ślązaków jako tych najwytrwalszych koneserów. Czy przekłada się to jakoś na krajobrazy tamtejszego terenu nie wiemy, lecz wiemy za to, że efekty pracy uznanego reżysera ujrzymy za około 6 tygodni. To właśnie wtedy Belveder powinien wyruszyć na podbój świata ze swoją nową kampanią promocyjną, firmowaną nazwiskiem Aronofsky. Ciekaw jestem natomiast, czy motyw przewodni całej twórczości reżysera, czyli obsesja i szaleństwo, znajdą swój wyraz w reklamie wódki. Pasują tu co prawda jak ulał, ale raczej nie tak zachęca się klientów do zakupu towaru … No chyba, że to jakaś innowacyjna strategia marketingowa oparta na dialektyce, kto wie …
Źródło: press.pl / Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe