Superior Spider-Man był tą serią z Marvel Now, na którą czekałem najbardziej. Regularna publikacja najnowszych przygód mojego ukochanego bohatera Marvela jawiła się jako spełnienie marzeń chłopaka, który swojego czasu zaczytywał się w komiksach TM-Semic. Wydawnictwo Egmont zadbało o regularność wydawania, w wyniku czego do naszych rąk trafił w styczniu szósty już tom, zatytułowany Superior Venom.
Musicie wiedzieć, że opowieść snuta od wielu zeszytów przez scenarzystę Dana Slotta mocno odbiega od przygód, które wydawano w Polsce w latach 90-tych. Przede wszystkim zmienił się sam Spider-Man, kiedy to Peter Parker chwilowo odszedł w zapomnienie, a zastąpił go jego arcywróg – Dr. Octopus, którego obsesją stało się bycie lepszym od swojego poprzednika: silniejszym, skuteczniejszym i bardziej bezwzględnym. Oczywiście ta zmiana charakteru nie uszła uwadze otoczenia. Najbliżsi Parkera zaczęli coś wyczuwać, zarówno Mary Jane, jego ex-partnerka, jak i ciocia May, a nawet drużyna Avengers, która bacznie przygląda się Pajęczakowi. W Superior Venom zaliczają nawet oni swój gościnny występ, przygotujcie się więc na walkę Spidera z Thorem! Nie to jest jednak daniem głównym.
Tytuł albumu nie pozostawia żadnych wątpliwości – największą atrakcją jest jeden z najznamienitszych przeciwników w historii komiksów ze Spider-Manem. Venom, bo o nim mowa, również nieco się zmienił. Obecnie służy jako narzędzie w rękach wojskowych, gnieżdżąc się w ciele Flasha Thompsona, byłego żołnierza, a obecnie członka Thunderbolts i tajnego agenta w jednym. A teraz wyobraźcie sobie, co się stanie, gdy jedno nemesis Spider-Mana zawładnie drugim, które już znajduje się w jego ciele? Można dostać zawrotów głowy.
Sporo dzieje się również w życiu prywatnym „Petera”. Otto uruchamia Parker Industries, udaje mu się poprawić stan zdrowia Cioci May, a także stopniowo rozwijać w dobrym kierunku związek z Anną Marią Marconi. Spotkanie tych dwóch ostatnich kobiet będzie jednak wyjątkowo specyficzne i delikatnie otrze się o przekraczanie granicy poprawności politycznej.
Superior Venom to tom przesycony akcją. Oprócz występu drużyny Avengers i potyczki z Venomem, jest przecież jeszcze odradzające się podziemie Goblinów, które coraz śmielej sobie poczynają. Kiedy tylko strefy wpływów zostaną ustalone, miasto będzie mogło spodziewać się inwazji. Do tego dodajmy powrót Cardiaca i występ Blackouta i możecie sobie tylko wyobrazić, jaki chaos musieli tu opanować twórcy.
Dynamizm wydarzeń tradycyjnie już podkreśla Humberto Ramos, który jako rysownik sprawdza się w opowieści Slotta od dłuższego czasu, jeszcze sprzed wydarzeń znanych z Pajęczej wyspy. W jego kresce można doszukać się szaleństwa i nutki groteski, ale nieźle współgra to z opowiadają historią. A ta z kolei stopniowo zmierza ku końcowi: zapowiadany przez Egmont na maj tom będzie tym finałowym.
Seria Superior Spider-Man trzyma od jakiegoś czasu przyzwoity poziom, miewając zarówno lepsze, jak i gorsze momenty. Może przemawia przeze mnie sentyment do Pajęczaka, ale z przyjemnością przywitałbym kolejną serię Amazing Spider-Man, w której głównym bohaterem jest ponownie Peter. Nawet jeśli wydawana obecnie seria nie jest specjalnie zachwycająca, to wciąż jest to kawałek sympatycznej i niezobowiązującej rozrywki. Zresztą, fani ścianołaza nie mogą narzekać, chyba że nagle ktoś sprezentuje nam wybór i wypad w ramach Klasyki Marvela jakieś przygody z lat 90. Prawda?
Tytuł oryginalny: Superior Spider-Man: The Superior Venom
Scenariusz: Dan Slott, Christos Gage
Rysunki: Humberto Ramos, Javier Rodriguez
Tłumaczenie: Piotr Cholewa
Wydawca: Egmont 2017
Liczba stron: 152
Ocena: 65/100