Walka kobiet o równouprawnienie, a następnie o możliwość zatrudnienia na równych warunkach nie ominęła również Hollywood. Od dekad toczyły i nadal toczą boje z dyskryminacją w przemyśle filmowym. Ten natomiast, jakby nie patrzeć, jest absolutnie zdominowany przez mężczyzn – przynajmniej jeśli chodzi o stanowiska decyzyjne. Potwierdzenie takiego stanu rzeczy dostarcza nam stosowny raport przygotowany przez EEOC (Equal Employment Opportunity Commission – luźno tłumacząc Komisja ds. zatrudnienia na równych warunkach), wedle którego kobiety piastują zaledwie 17% całkowitej puli stanowisk „zakulisowych” – reżyseria, scenopisarstwo, ale również produkcja i pozycje dyrektorskie. Gdyby jednak liczba 17 nie przemawiała wam do wyobraźni, to co powiecie na 7? Tyle właśnie procent reżyserów wysokobudżetowych produkcji w 2016 roku stanowiły kobiety. Co więcej, jest to spadek o dwa punkty procentowe w odniesieniu do analogicznego okresu roku poprzedniego.
Zobacz również: Hollywoodzka dekadencja
Co w praktyce oznacza ten fakt? Oznacza nie mniej nie więcej tyle, że do „zabawy” wkroczyła wspomniana EEOC i już wysłała odpowiednie upomnienia do zarządów hollywoodzkich wytwórni filmowych. Sprawa jednak wcale nie musi zakończyć się na lakonicznych listach i zapewnieniach o poprawie niniejszego stanu rzeczy, gdyż (jak przynajmniej twierdzi oficjalne stanowisko komisji na stronie internetowej EEOC) „jeśli odkryjemy naruszenie prawa, próbujemy dojść do pokojowego porozumienia z pracodawcą. Gdy jednak taki konsensus nie jest możliwy, to wtedy kierujemy twoją sprawę do odpowiedniej agencji, która zdecyduje, czy Komisja powinna podejmować stosowne kroki prawne”.
Brzmi pokrzepiająco, nieprawdaż? Dyskusja na temat nierównych warunków zatrudnienia w Hollywood kobiet i mężczyzn wyskalowała na przestrzeni kilku ostatnich lat do horrendalnych wręcz rozmiarów, lecz widocznie na słowach się ona zakończyła. Skąd my to znamy … Niemniej jednak trend spadkowy względem poprzednich lat może zmusić EEOC do wkroczenia na drogę legislacyjnego uznania dążeń filmowych płci żeńskiej. Czy tak powinno wyglądać obsadzanie prominentnych stanowisk w niniejszej branży? Oczywiście, że nie, lecz musimy zdać sobie sprawę, iż „fabryka snów” jest w rzeczywistości zamkniętą kliką wzajemnej adoracji i nie tylko kobiety mają kłopoty z dostaniem się w jej kręgi. Wielu młodych reżyserów (obu płci), szczególnie po konkretnych studiach filmowych, zajmuje się kręceniem byle dokumentów oraz reklamówek, nie wykorzystując tym samym w pełni posiadanego fachu. Wszystko to właśnie z powodu ignorancji możnych świata kina, którzy w swym mniemaniu posiedli całą dostępną człowiekowi wiedzę i umiejętności. Czasem zatem niezbędna jest interwencja prawna zewnętrznych organizacji, gdyż tylko prawo jest w stanie skruszyć ten beton. Co prawda sytuacja wygląda lepiej niż jeszcze te 40 lat temu, lecz schematy postępowania wobec „nowego narybku” nadal pozostają takie same. Nic zatem dziwnego, że młodzi, niezależni twórcy po nakręceniu olśniewającego filmu nagle znikają z pola widzenia, gdy otworzyła się przed nimi perspektywa Hollywood. Hollywood to drapieżny i wytrwały zwierz – nie jeden już przepadł w jego paszczy.
Źródło: independent.co.uk / Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe