Spekulacjom dotyczącym tego, czy Daniel Craig („Spectre”, „Dziewczyna z tatuażem”) wcieli się ponownie w agenta 007, czy nie, nie ma końca. Na początku tygodnia brytyjski tabloid „The Sun” donosił, że aktor nie znajdzie czasu na kolejną bondowską produkcję ze względu na zobowiązania wynikające z udziału w serialu „Purity”.
W rozmowie z portalem Digital Spy rzecznik prasowy Craiga stanowczo zaznaczył jednak, że nie podjęto jeszcze żadnej ostatecznej decyzji, a jeden angaż wcale nie stoi na przeszkodzie drugiemu.
Aktor, który łącznie spędził na planie czterech produkcji o Jamesie Bondzie blisko dziesięć lat, stwierdził co prawda, że wolałby „podciąć sobie żyły”, niż piąty raz zagrać słynnego szpiega, ale potem tłumaczył się z tych słów następująco:
Mam prawo zmienić zdanie w każdej chwili. Czasami mówię takie rzeczy, jak wówczas, gdy zapytano mnie: „czy wziąłbyś udział w kolejnej części?” dwa dni po końcu zdjęć [do „Spectre”]. Tak wtedy do tego podchodziłem, a mówię to, co myślę. Zawsze mówiłem.
Wśród potencjalnych kandydatów do przejęcia roli po Craigu wymieniani są: Idris Elba („Luther”, „Prawo ulicy”), Tom Hardy („Legend”, „Zjawa”), Henry Cavill („Kryptonim U.N.C.L.E.”, „Człowiek ze stali”), Damian Lewis („Kompania braci”, „Homeland”) i Michael Fassbender („Steve Jobs”, „Makbet”).
Wolelibyście ponownie zobaczyć na wielkim ekranie Craiga czy może któregoś z jego kolegów po fachu?
Źródło: Independent.co.uk