Pan T. ma być dziełem zupełnie odrębnym od literackiego klasyka Tyrmanda. Tak przynajmniej czytamy w oświadczeniu przygotowanym przez jego twórców:
Szanowni Państwo,
W związku z pojawiającymi się w mediach doniesieniami na temat filmu Pan T., przesyłamy oficjalne oświadczenie jego twórców i producentów.
W odpowiedzi na ostatnie przekazy medialne dotyczące filmu Pan T., w tym artykuł Panów: Kamila Tureckiego i Janusza Schwertnera opublikowany w serwisie Onet pod tytułem Bitwa o Pana T.(yrmanda), twórcy i producent filmu pragną poinformować, że Pan T. został poddany szczegółowemu badaniu i analizie prawnej przez wybitnych specjalistów z zakresu prawa autorskiego i ochrony dóbr osobistych – profesor dr. hab. Elżbietę Traplę, profesora dr hab. Ryszarda Markiewicza, dr Tomasza Targosza i dr Michała Wyrwińskiego. Z ekspertyz przeprowadzonych przez niezależne, czołowe autorytety wynika, że:
– film nie zawiera elementów twórczych pochodzących z Dziennika 1954 L. Tyrmanda i nie może być uznany za jego adaptację. Stanowi on bowiem integralne dzieło autorskie z wymyślonymi postaciami, dialogami, intrygą obyczajową i kryminalną
-film nie narusza praw autorskich, majątkowych i osobistych do twórczości L. Tyrmanda. Podobnie jak jego rozpowszechnienie nie narusza prawa osobistego bliskich L. Tyrmanda do kultu pamięci o nim
-Nie istnieją żadne przesłanki prawne wymuszające konieczność zawarcia jakiejkolwiek umowy, w tym umowy licencyjnej, między twórcami filmu a spadkobiercami spuścizny L. Tyrmanda. W świetle prawa bowiem umowa taka byłaby bezprzedmiotowa
Przedstawiona diagnoza ekspercka pozostaje w zgodzie z zamysłem artystycznym i intencjami twórców Pana T., którzy w centrum fikcyjnych wydarzeń fabuły umieścili pisarza-everymana, którego losy i charakter stanowią kompilację i zbiór najbardziej pożądanych cech zbuntowanego bohatera minionej epoki.
Tworząc tytułową postać autorzy filmu Pan T. Nie inspirowali się losami jednostki, lecz biografiami kilkunastu barwnych osób z lat 50. minionego wieku. Nie postawiono ciężkości i akcentu na wierność którejkolwiek z nich. Z żadną z nich bohater nie jest też tożsamy. Informacja ta znalazła się zresztą na planszy wprowadzającej emitowanej na początku filmu.
W świetle przytoczonej argumentacji prawnej i artystycznej, niezmiernie dziwią nas i bolą wszelkie oskarżenia wysuwane wobec autorów scenariusza Pana T. Szczególnie, że ich intensyfikacja przypada na okres poprzedzający szeroką dystrybucję filmu. Który – przypomnijmt – swoją festiwalową drogę rozpoczął już we wrześniu bieżącego roku i od tego czasu stał się laureatem licznych prestiżowych nagród krajowej kinematografii.
Walcząc o dobre imię Pana T. jesteśmy zobligowani, by wyjść naprzeciw wszelkim nieuzasadnionym prawnie wypowiedziom spadkobierców L. Tyrmanda oraz krzywdzącym, merytorycznie niepełnym i przekłamanym materiałom prasowym niektórych dziennikarzy. Jednocześnie nie zamykamy się na dialog, wierząc głęboko, że w sporze o Pana T. wygra to co najważniejsze – czyli prawda i czysta, niczym nie skażona sztuka.
Z poważaniem,
twórcy i producenci filmu Pan T.
Oficjalny opis: Powstająca z powojennych ruin Warszawa roku 1953 to miejsce, w którym wszystko jest możliwe. Wszechobecna niepewność, donosy i kontrola oswajane są wódką i dobrym towarzystwem, w podziemiach kościoła daje się słyszeć jazz, a przypadkowe spotkanie w toalecie z I sekretarzem Bolesławem Bierutem może zakończyć się niespodziewaną nietrzeźwością. To wszystko zna z własnego doświadczenia niejaki Pan T. – uznany pisarz, który mieszka w hotelu dla literatów. Mężczyzna utrzymuje się z korepetycji dawanych pięknej maturzystce, z którą łączy go płomienny romans. Pewnego dnia do sąsiedniego mieszkania wprowadza się chłopak z prowincji, który marzy o karierze dziennikarza. Pan T. staje się dla niego mistrzem i nauczycielem. Życie głównego bohatera nabierze tempa, gdy władze zaczną podejrzewać go o niecne zamiary wysadzenia Pałacu Kultury i Nauki, ponętna uczennica zaszokuje go niespodziewanym wyznaniem, a Urząd Bezpieczeństwa zacznie śledzić każdy jego ruch. W tej rzeczywistości pełnej absurdów trudno będzie zachować powagę.
W obsadzie, oprócz Pawła Wilczaka, pojawią się: Sebastian Stankiewicz, Wojciech Mecwaldowski, Jacek Braciak, Jerzy Bończak, Eryk Lubos, Katarzyna Warnke, Bartłomiej Topa, Wiktor Zborowski, Jan Nowicki. Nie zabraknie też aktorskich niespodzianek, w tym epizodów Jacka Fedorowicza, Kazimierza Kutza i Leszka Balcerowicza. Za magiczną i przenoszącą w inną epokę pracę kamery odpowiada Adam Bajerski (Zmruż oczy i Sztuczki). Scenografia to dzieło Magdaleny Dipont (Rewers). Za reżyserię odpowiada Marcin Krzyształowicz (Obława). Zdjęcia z filmu można obejrzeć TU.
Pan T. trafi do kin 25 grudnia. Dystrybutorem jest Kino Świat.
Źródło: informacja prasowa / ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe