The Sims 4: Uniwersytet – recenzja studenckiego dodatku
Marta Kucharska,
2 grudnia 2019
Pora naostrzyć ołówki, spakować plecaki i… wziąć studencki kredyt! Razem z dodatkiem The Sims 4: Uniwersytet do świata simów zawitało wyższe wykształcenie, studenckie imprezy, a przede wszystkim całkiem nowy etap w życiu wirtualnych podopiecznych.
Uniwersytet to ósmy duży dodatek do The Sims 4 oraz trzydziesty pierwszy spośród wszystkich dostępnych rozszerzeń gry. Jak nietrudno zgadnąć, rozszerza ścieżkę edukacji simów i pozwala im wybrać się na studia w miasteczku Birtchester. Już sama nazwa nowej okolicy wskazuje jakim stylem kierowali się twórcy.
Wyższe uczelnie zaprezentowano po raz pierwszy w The Sims 2. Nastoletni simowie mogli wtedy u progu dorosłości zdecydować się na kontynuowanie nauki, zamiast wyruszać na burzliwe wody rynku pracy. Wtedy do dyspozycji mieliśmy aż trzy różne uczelnie i szereg kierunków pozwalających na otrzymanie lepszej pracy z wyższą pensją. Podobnie rzecz wyglądała w The Sims 3, tam jednak na college składała się tylko jedna okolica. W The Sims 4, z kolei, zaproponowano nam dwie rywalizujące ze sobą uczelnie: nowoczesne Foxbury wyspecjalizowane w ścisłych kierunkach oraz tradycyjne i humanistyczne Britchester.
Studentem może zostać każdy sim od wieku młodego dorosłego. Wystarczy za pomocą skrzynki pocztowej lub komputera zapisać się na rekrutację. Za ich pośrednictwem można również ubiegać się o przyznanie stypendiów, które znacznie obniżą czesne, mogące solidnie dać po kieszeni. Jeżeli sim posiada wysoko rozwinięte umiejętności ma w zasięgu nie tylko lepsze stypendium, ale także prestiżowe kierunki. Zapisując się na studia możemy wybrać od jednego do czterech kursów, jednak, aby ukończyć kierunek niezbędne jest zdobycie pozytywnej oceny z minimum dwunastu kursów. Ponadto jeden semestr kursów trwa zaledwie tydzień, zatem nie ma zbyt wiele czasu na podciąganie ocen.
Zapisując się na studia będziemy też mogli zdecydować, gdzie w ich trakcie chcemy zamieszkać – w domu, domu studenckim czy akademiku? Z każdą opcją wiążą się oczywiście inne koszty oraz wygoda. Simom mieszkającym w akademiku dużo trudniej będzie zaspokoić swoje podstawowe potrzeby, czy to z powodu niewygodnych łóżek czy hałaśliwych współlokatorów, jednocześnie jest to opcja najkorzystniejsza finansowo. Ponadto dom studencki oraz akademik możemy do meblować jedynie w niewielkim zakresie.
Nowy dodatek to oczywiście także nowy zestaw mebelków. A wśród nich znajdziemy zarówno solidne meble godne kilkusetletnich uniwerków, jak i tanie, proste opcje idealne na studencki budżet. Wszystkie jednak do momentu skończenia studiów zdążą się solidnie opatrzeć, ponieważ mieszkając w akademiku lub domu studenckim jedyne co możemy nabyć do dywan, plakat lub roślinka.
The Sims 4: Uniwersytet to dodatek tyleż wspaniały co… cyniczny. Z jednej strony oferuje pełnoetatowe studenckie życie, pełne szalonych imprez, a z drugiej chwyta za gardło kapitalistyczną ręką, domagając się spłaty kredytu studenckiego (opcja dla tych, których nie stać na czesne). Życie w akademiku bywa też nieco depresyjne, szczególnie, kiedy niektórzy współlokatorzy chowają się w toalecie lub pod kołdrą, aby wypłakać lub jedzą dawno zepsute posiłki. Prawdziwe kłopoty dopadają nas jednak dopiero po studiach. Jeżeli nie dość przykładaliśmy się do nauki, a simoleony trwoniliśmy na imprezach, szybko okaże się, że jedyne na co nas stać to rozpadająca się dziura na wynajem, a mimo dyplomu, nasze perspektywy zatrudnienia nie są wcale takie tęczowe.
Największym minusem dodatku jest brak głębi. Chociaż gra daje nam poczuć, jak ciężkie i nieszczęśliwe bywa życie studenta, trudno się w nie wczuć, kiedy semestr trwa zaledwie tydzień, a cała nauka odbywa się gdzieś bokiem. Twórcy starali się to połatać dodając hałas w postaci bajerów takich, jak studenckie stowarzyszenia czy robotyka (chociaż możliwość grania robotem to oddzielna szalona gałąź), ale chyba wolałabym je w formie oddzielnego mini-dodatku, a tu móc bardziej wgłębić się w studenckie życie.
Ostatecznie Uniwersytet to solidny dodatek, na który czekało wielu simomaniaków. Możliwości zabawy są duże, a okolica Britchester naprawdę ciekawa. Do tego, niezależnie od tego, jak bardzo lubimy wgłębić się w życie simsów, dodatek zapewnia od kilku do nawet kilkunastu godzin solidnej, dodatkowej rozgrywki.
Nasza dzisiejsza bohaterka za dwa dni, 11 grudnia, będzie świętować swoje 29. urodziny. Hailee Steinfeld przyszła na świat w Los Angeles w Kalifornii i już od najmłodszych lat starała się zaistnieć w branży filmowej.