Główna bohaterka Sara przygotowuje się jako rezerwowa do trwającej rok międzynarodowej misji kosmicznej. Zostaje jednak wybrana do podstawowego składu. Musi przejść wyczerpujące, trwające wiele tygodni przygotowanie fizyczne w specjalnej bazie na terenie Rosji, a podczas treningów jest jedyną kobietą. Znajduje się w trudnej sytuacji emocjonalnej ze względu na rozłąkę z córką, którą w czasie jej nieobecności zajmuje się były mąż. Każda wizyta rodziny w placówce przeznaczonej do treningu astronautów przynosi bohaterce radość, stając się także emocjonalnym obciążeniem. Podróż w kosmos jest wielkim marzeniem, ale jednocześnie coraz bardziej oddala od spraw ziemskich.
Alice Winocour już w poprzednim filmie Cień udowodniła, że bardziej niż skomplikowane fabuły interesują ją emocje bohaterów. Proxima nie ma żadnych istotnych zwrotów akcji i konsekwentnie trzyma się kilku najważniejszych wątków – rozłąki z córką, pogodzenia pracy z życiem prywatnym i ceny, jaką okupione jest spełnianie marzeń oraz realizowanie swoich ambicji. Pokazuje problemy, z jakimi mogą borykać się kobiety w zawodach zdominowanych przez mężczyzn. Według danych dostępnych w sieci wśród osób wyruszających na kosmiczne misje stanowią około 12%. Jeden z astronautów, Mike, na początku nie docenia jej umiejętności i traktuje w protekcjonalny sposób, ale wraz z upływem czasu to w nim znajdzie największe wsparcie. Film portretuje środowisko, w którym ludzie zmuszeni są do koleżeńskich relacji, bo przecież podczas samej misji będą skazani na siebie przez bardzo długi czas. Trening astronautów jest okazją do przenikania się kultur z obowiązkową czystą wódeczką proponowaną przez Rosjanina i amerykańską pyszałkowatością zmieniającą się finalnie w dobroduszność. Sercem filmu pozostaje relacja matki z córką, bo jak dziecko ma zrozumieć, że ukochana osoba opuści ją na tak długi czas. Szkoda jedynie ostatniego aktu, w którym odbywa się ich symboliczne pożegnanie. Niestety scena ta zaburza poczucie realizmu i niebezpiecznie zmierza w stronę zbyt prostego sentymentalizmu.
Przedstawione w filmie relacje wyróżniają się deseksualizacją. Byli małżonkowie znajdujący się w separacji nie kłócą się i nie rzucają w swoim kierunku kolejnych inwektyw, a do tego przyzwyczaiło nas kino. Winocour pokazuje więź opartą na zrozumieniu, choć pozbawioną jakiegokolwiek przyciągania fizycznego. To samo dotyczy relacji Sary z Mikiem – ich znajomość to klasyczne kto się czubi ten się lubi, ale reżyserka w żadnym momencie nie sugeruje czegoś więcej. Portretuje ich jako profesjonalistów skupionych na swojej pracy i wiedzących, z czym może zmagać się ta druga osoba. Nawet sceny nagości sfilmowane są jak rutynowe czynności – czy to przebieranie się czy branie prysznica po treningu. Proxima nie powtarza błędów większych produkcji, gdzie za scenariusz odpowiadają mężczyźni i czasami kończy się to bezrefleksyjnie silnymi postaciami kobiecymi (Terminator: Mroczne przeznaczenie), gdzie są silne, bo tak w dzisiejszych czasach wypada. Tymczasem Sara to złożona postać, bardzo ludzka dzięki swoim słabościom, co wcale nie deprecjonuje jej siły i zaangażowania w wykonywane zadania.
Eva Green znakomicie wciela się w główną bohaterkę. W ostatnich latach często obsadzano ją w ekscentrycznych lub uwodzicielskich rolach. Tutaj jest o wiele bardziej subtelna, przekonująco ukazuje pasję Sary do wykonywanego zawodu oraz skrajne emocje towarzyszące jej relacji z córką. Reszta międzynarodowej obsady tworzy solidny drugi plan, chociaż nikt się z niego specjalnie nie wyróżnia. Dialogi toczą się po angielsku, francusku, niemiecku, a nawet rosyjsku. Nastrojową muzykę podkreślającą emocjonalność opowieści przygotował wybitny kompozytor Ryūichi Sakamoto. Jeśli miałem jakieś wątpliwości co do poziomu tego filmu, to rozwiał je utwór You’re High w wykonaniu francuskiego zespołu Agar Agar dopasowany w ostatniej scenie do ujęcia… a to już będziecie musieli zobaczyć sami.
Ostatecznie Alice Winocour pomimo drobnych problemów scenariuszowych potwierdza swój ciekawy głos w portretowaniu trudnych emocji. Proxima to inne spojrzenie na zawód astronautów. Większą rolę niż podbijanie kosmosu odgrywa pogodzenie pracy z życiem osobistym, czyli starcie instynktu macierzyńskiego z pasją i ambicjami. A sam moment startu rakiety i rozpoczęcia misji kosmicznej wcale nie jest w tym przypadku małym krokiem dla człowieka.
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe/Dharamsala