Pierwszy z wymienionych twórców to scenarzysta mający na koncie serial Czarnobyl, a także serię Kac Vegas. Ma więc doświadczenie zarówno w konwencjach dramatycznych jak i komediowych. Takie połączenie może być czymś co bardzo przyda się podupadającej franczyzie. Zatrudnienie doświadczonego artysty, który zdobył nagrodę Emmy to z pewnością dobry dodatek do załogi zajmującej się filmem. Aby Craig Mazin nie zapomniał czym są Piraci z Karaibów, do pomocy przydzielono mu jednak Teda Elliotta. Wspomniany twórca to weteran marki. Pracował bowiem nad scenariuszami wszystkich pięciu filmów z serii. To także on był osobą, która odpowiadała za sam pomysł oraz postacie powołane do życia przy okazji Klątwy Czarnej Perły.
Nadchodzący reboot to próba zdecydowanego odświeżenia marki, a także… cięcia kosztów. W nowym filmie nie wystąpi bowiem Johnny Depp, który zarobił aż 90 milionów dolarów przy okazji ostatniej części. To ponad 1/3 całego budżetu filmu. Podziękowanie za współpracę Deppowi, poprawi więc budżet produkcji, a także da okazję by pozbyć się ciążącej serii postaci. To ważne między innymi ze względów prestiżowych dla Disneya. Piraci z Karaibów oczywiście dostarczali stałą dawkę gotówki dla studia, lecz cieszyli się coraz mniejszą ilością dobrych recenzji i opinii. Chwilowa obfitość zarobków, mogła więc w każdej chwili zniknąć. Reboot franczyzy wydaje się jedynym wyjściem.
Źródło: variety.com / Ilustracja wprowadzenia: Phil McCarten