Damon Herriman sam zdaje się być wielce zdziwiony takim obrotem spraw. W miniony piątek miała miejsce premiera drugiego sezonu serialu Mindhunter. Herriman zagrał tam tę samą postać, co w najnowszym hicie Tarantino Pewnego razu… w Hollywood. Aktor opowiedział o tym dziwnym zwrocie w wywiadzie dla Entertainment Weekly:
Najpierw grałem w Mindhunterze, jakieś sześć miesięcy wcześniej. Zdjęcia skończyły się jakieś sześć tygodni przed Pewnego razu… w Hollywood. To było dość dziwne.
Herriman nie krył zdziwienia takim obrotem spraw, gdyż jak sam powiedział, nieczęsto zdarza się, by ten sam aktor zagrał tę samą postać w dwóch niezależnych od siebie produkcjach.
Następnie opowiedział o angażu w Pewnego razu… w Hollywood:
Ludzie zakładają, że jedna rola prowadziła do drugiej, ale to nieprawda. Nicholas Hammond, grający Sama Wanamakera i Timothy Olyphant z którym grałem w Justified (polski tytuł – Justified: Bez przebaczenia) wspomnieli moje nazwisko w rozmowie między sobą. Potem Tim porozmawiał o tym z Quentinem, który był fanem Justified. (…) Tym sposobem zostałem zaproszony na przesłuchanie. Keciliśmy wtedy Mindhuntera. Miałem mieszane uczucia, bo z jednej strony nie odmawia się przesłuchaniu u Quentina Tarantino, ale wiedziałem, że to mało prawdopodobne, by obsadził kogoś, kto już grał tę postać. Jak się okazało, nie przeszkadzało mu to.
Aktor podkreślił jednak, że rola nie była taka sama.
Akcja jednej z produkcji miała miejsce w 1969, a druga w 1980, to robiło znaczną różnicę.