Violet Valenski (po nazwisku od razu widać, że Polka) chce śpiewać. Jej matka na to, żeby najpierw skończyła szkołę i posyła ją do pracy w restauracji. Potem klasyczne z niewolnika nie ma pracownika i nasza przyszła gwiazda ucieka. Przy okazji złapie menadżera (choć od razu bierze on połowę) i już, jedziemy na casting. A dalej to już sami wiecie.
Jeździcie pewnie czasem metrem bądź innym środkiem komunikacji miejskiej, prawda? Mogło więc się zdarzyć, że podczas podróży dzieliliście swój środek transportu z osobą, która ma podobne marzenia, chce śpiewać. Mogła ona nawet kiedyś wystąpić w tego typu show, a może i zajść gdzieś daleko. Czy jednak mimo tej sytuacji pojawienie się takiej osoby w pociągu będzie w stanie podnieść Was wzrok nad gazetę, telefon, czy co tam jadąc robicie? Mojego nie, jak i większości czytających również. Dokładnie taki sam stosunek mam tu do granej przez Elle Fanning głównej bohaterki. Wiem, że chce śpiewać i wiem, że mieszka bez ojca, tyle. A postać mogłaby zostać napisana na mnóstwo ciekawych sposobów. Można by było rozszerzyć historię emigracji rodziny, uderzyć w opowieść o ojcu czy nawet reszcie rodziny. W X Factorze przed występem każdego uczestnika puszczano krótki, poświęcony różnym tematom filmik. Mam wrażenie, że z nich dowiadywałem się więcej o tym, kto zaraz będzie śpiewał, niż z całego tego filmu. Dlatego też seans był tak jałowy.
Dodatkowo reżyser nie ma dla nas żadnego punktu zaczepienia w postaci fabularnych zgrzytów czy twistów, które mogłyby zdobyć ciekawość a później i uwagę widza. Bohaterka nie napotyka zbyt wielu przeszkód, a z każdej choć trochę trudniejszej sytuacji wychodzi nawet nie jak Freddie Mercury w Bohemian rhapsody, a jeszcze bardziej telenowelowo. Bohaterka w trakcie seans zdąży pokazać swój chory paluszek i główkę, upić się czy przegrać, ale po kolejnym cięciu wszystko znowu wróci do normy. Poziom sztampy wychodzi tu czasem ponad skalę.
O filmie jest całkiem głośno ze względu na Agnieszkę Grochowską, która gra tutaj matkę głównej bohaterki. Cieszy, że polskie gwiazdy coraz częściej pojawiają się w zagranicznych produkcjach, jednakże jej rola wygląda jak dorzucanie aktorów z Chin w Hollywood, aby sprzedać film lepiej na tamtejszym rynku. Rola polskiej gwiazdy jest kompletnie temu filmowi niepotrzebna, co w przypadku bycia matką głównej bohaterki jednak razi. Trochę młodej Violet pozabrania, podniesie na nią głos, na końcu się wzruszy, ale wpływu na jej postępowanie nie ma absolutnie żadnego.
Tak jak wspomniałem na początku, gdyby dopisać wątek dążenia do kariery i castingów którejś z bohaterek Barw szczęścia, powstałoby coś podobnego do tego filmu. Nie ma tu żadnych niuansów, tyrad na temat dążenia do sławy czy przezwyciężania słabości, a oczywistości. Nic czego nie słyszelibyśmy w X Factorze. I to nawet jeśli nie obejrzymy materiałów zza kulis.
Banał dla gimbazy spóźniony o 20 lat. Nie polecam.