Batman: Rok setny to kolejny album w serii DC Deluxe, w całości poświęcony Mrocznemu Rycerzowi. Trudno się dziwić – to najpopularniejszy z superbohaterów, który prawie zawsze gwarantuje wysoką sprzedaż komiksu z jego udziałem. Sprawdzamy, czym najnowsza propozycja od Egmontu wyróżnia się na tle innych.
Jak sama nazwa wskazuje, tytuł komiksu nawiązuje do słynnego dzieła Franka Millera pt. Batman: Rok pierwszy. Jeśli za punkt odniesienia przyjmiemy debiut tej postaci w maju 1939 roku, łatwo obliczymy, że akcja albumu osadzona została w totalitarnym i ciągle inwigilowanym Gotham City w roku 2039. To niedaleka przyszłość, ale jednak przyszłość. Tajemniczy człowiek w masce i pelerynie nadal prowadzi swoją działalność, chociaż już od dawna nikt nie wierzy w jego istnienie. Czy to możliwe, by to wciąż była ta sama osoba?
Kiedy dochodzi do starcia mściciela z federalnym oddziałem i jego gończymi psami, czytelnik przekona się, że tym razem Batmana łatwiej zranić. Bohater popełnia błędy, nie jest doskonały, krwawi, poci się. To ciekawy zabieg, wciąż stosowany w komiksach zbyt rzadko. Jakby tego było mało, człowiek w masce zostaje oskarżony o zamordowanie jednego z funkcjonariuszy. To tylko początek spisku, który sięga bardzo głęboko i może zagrozić całej ludzkości.
Scenariusz i rysunki komiksu Batman: Rok setny stworzył Paul Pope, stosunkowo młody, amerykański artysta, którego prace polscy czytelnicy mogli podziwiać w dziełach Wielki Escapo i Battling Boy. Do jego kreski trzeba się przekonać, ponieważ nie jest zbyt łatwa w odbiorze. Z początku przypominała mi prace R.M. Guery w Skalpie, chociaż widać tu też mocne inspiracje mangą. Brudne, chaotyczne, zdeformowane i karykaturalne rysunki składają się jednak na niepowtarzalny klimat komiksu. Nic więc dziwnego, że autor ten jest czterokrotnym laureatem nagrody Eisnera, z czego dwie zgarnął właśnie za Rok setny.
To jednak nie koniec atrakcji. Chociaż Rok setny to zamknięta historia, niestety z mało satysfakcjonującym zakończeniem, w albumie znalazło się też miejsce dla trzech krótkich komiksowych form, których Pope jest autorem. Berliński Batman to mały elseworld, odpowiadający na pytanie co by było, gdyby Mroczny Rycerz był Żydem i pojawił się w stolicy Niemiec w okresie II Wojny Światowej. Nastoletni pomocnik opowie jeszcze raz historię Robina, a przy okazji postraszy naprawdę przerażającym wizerunkiem Jokera, natomiast Złamany nos, humorystyczna opowiastka znana nam z Batman Black and White II część 1 pokaże, że Batman też jest człowiekiem. Pope zresztą podkreśla owe człowieczeństwo na każdym kroku. Nasz bohater może się zmęczyć, podrzeć ubranie, zranić się, czy po prostu pobrudzić.
Co jeszcze znajdziemy w Roku setnym? Na pewno liczne sekwencje akcji, które przyćmiewają dialogi. Batman posiada sporo gadżetów, pieczołowicie wybranych i narysowanych przez Pope’a. Korzysta także z motocykla, który potrafi się złożyć niczym zapadający w sen nietoperz. Ma też w zanadrzu parę sztuczek, którymi posługuje się, by wzbudzać lęk we wrogach. Ze sztucznymi zębami Draculi wygląda równie komicznie, co przerażająco.
Nie sposób nie docenić też sporej liczby dodatków, dorzuconych do wydania zbiorczego. Dostaniemy liczne artykuły i policyjne raporty, które uwiarygadniają przedstawiony świat. Mamy też zapisy fikcyjnych rozmów, oraz jak najbardziej prawdziwe szkice, projekty postaci i kilka słów od autora, które otwierają oczy na ogrom pracy, jaką wykonał tworząc Rok setny.
Czy tom ten ma wady? Owszem. O tym, że rysunki nie podejdą każdemu, już wspominałem. Sama fabuła również nie należy do specjalnie oryginalnych, a kolejne „wielkie zagrożenie”, czy też wymyślony przez Batmana sposób jego eliminacji nie do końca mnie przekonało. Dodam, że krótkie formy Pope’a, tutaj pełniące jedynie rolę dodatku, wywarły na mnie większe wrażenie, niż lektura podstawowej historii, będą więc liczyć się do wyższej oceny całości.
To komiks, który trudno zaliczyć do mainstreamu, stojący w opozycji do większości współczesnych przygód Batmana. Skłamałbym, gdybym powiedział, że to moja ulubiona historia o Gacku i chciałbym, żebyście mieli świadomość, że Rok setny nie podejdzie każdemu, szczególnie czytelnikom nielubiącym eksperymentów, zwłaszcza w warstwie graficznej. Za komentarz niech posłużą słowa mojej lubej, która z komiksami nie ma wiele wspólnego, ale kiedy przekartkowała ten album, powiedziała tylko „ależ to jest brzydkie”. Tak, takie właśnie jest dzieło Pope’a: piękne w swojej brzydocie. Każdy fan tej postaci powinien je poznać i wyrobić sobie własną opinię.
Tytuł oryginalny: Batman: Year 100 and other tales Deluxe Edition
Scenariusz: Paul Pope
Rysunki: Paul Pope
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2016
Liczba stron: 272
Ocena: 75/100