Arkadiusz Jakubik to niezwykła postać. Pierwsze skojarzenie z tym aktorem to mimo wszystko Trzynasty posterunek, a więc rola komediowa. Jednak przy głębszym zastanowieniu, okazuje się, że Jakubik grywał również w poważnych produkcjach – takich jak filmy Wojtka Smarzowskiego (Wesele, Dom Zły, Wołyń). Na spotkaniu odbywającym się w ramach festiwalu filmowego Tofifest w Toruniu sam przyznał, że już na studiach zastanawiał się na reżyserowaniem. Zaczął od spektakli teatralnych, a stopniowo zyskując dobre opinie, udało mu się przeniknąć do świata filmowego. Nadmiar pracy aktorskiej nie zabił w nim jednak chęci stworzenia swojego własnego dzieła. Prosta historia o miłości była debiutem reżyserskim Jakubika – teraz widzowie mają okazję zobaczyć jego następną produkcję.
Zobacz również: Jestem mordercą – Arkadiusz Jakubik opowiada o roli domniemanego seryjnego zabójcy
Prosta historia o morderstwie jest dramatem oraz jednocześnie kryminałem. Scenarzyści zarysowali portret rodziny, której dotyka problem przemocy i to z tej najgorszej strony – z ręki ojca pełniącego służbę policjanta. Jednak reżyser prosi, aby nie interpretować filmu tylko w ten sposób. Przecież utwór snuje drugoplanowe wątki, takie jak historia o dorastaniu głównego bohatera – Jacka (granego przez Filipa Pławiaka). Pierwsze kadry zdradzają, jak wielki wpływ miał na Jakubika (wtedy jako aktora) Wojtek Smarzowski – budowanie napięcia, praca kamery wydają się być znajome, choć trudno zarzucić mniej doświadczonemu reżyserowi, że bezmyślnie kalkował swojego mistrza. Wizualnie najnowszy film Jakubika stanowi przemyślaną konstrukcję, której ciężko cokolwiek zarzucić. W momencie pojawienia się na ekranie napisów końcowych, widz może pozostać z poczuciem, że kryminalny aspekt Prostej historii o morderstwie go rozczarował. Dzieje się tak w głównej mierze z tego powodu, że Jakubik uwiódł odbiorcę świetnie wykreowanym dramatem. Brak linearnej narracji zmusza widza do zastanowienia się i poukładania scen, które podsyła nam twórca. To nie tylko intrygująca zabawa, ale trafny pomysł na wzmocnienie portretów psychologicznych bohaterów oraz pokazanie przemian w ich osobowościach.
Kolejnym starannie przemyślanym elementem filmu jest obsada aktorska. Filip Pławiak wcielający się w rolę najstarszego z synów (niejako to najważniejsze ogniwo historii) potrafi udźwignąć ciężar fabuły oraz przeprowadzić widza przez opowieść o swojej rodzinie bez większego znużenia. Wydaje się, że zarówno dla niego, jak i Kingi Preis – grającej matkę bohatera, role te niemalże zostały stworzone. Z początku można poczuć pewien dysonans, oglądając portret ojca. Andrzej Chyra musiał umiejętnie kreować swoją postać o dwóch twarzach – na zewnątrz wydawałoby się serdeczny i rodzinny, jednak w domu pełniący rolę tyrana. Mimo sceptycznego nastawienia, należy przyznać, że aktor warsztatowo spełnił swoje zdanie. Jest jednak coś, co sprawia, że słuchanie niektórych scen staje się niezwykle męczące – mianowicie sztywne, sztuczne kwestie dialogowe. Wydaje się wręcz, że niekiedy twórcy w ogóle nie wsłuchali się w słowa wypowiadane przez bohaterów, bowiem ciężko to w inny sposób wytłumaczyć.
Prostą historię o morderstwie ogląda się z rosnącym zaciekawieniem, jednak wynika to, nie tyle co z intrygującej fabuły, a raczej ze starannie wykreowanych portretów postaci. Arkadiusz Jakubik z niecodziennym wyczuciem igra z widzem, mieszając kolejność scen, przez co tylko potęguje chęć odkrycia, do czego zmierzał główny bohater. Brak konkretnego zakończenia tylko wzmaga pragnienie zadawania pytań o różne możliwe kierunki interpretacji filmu.